Wyznaczenie daty poszerzenia może spowodować wyścig między kandydatami, zmuszający ich do ustępstw w negocjacjach członkowskich z Unią – ostrzegali wczoraj znani eksperci.

Frank Bollen i Phedon Nicolaides z Europejskiego Instytutu Administracji Publicznej w Maastrichcie doszli do tego wniosku dopisując ostatni rozdział - z radami dla obecnych kandydatów - do książki wydanej przez Anttiego Kuosmanena. Ten fiński dyplomata jest obecnie szefem ekspertów ds. poszerzenia w Radzie ministrów Unii Europejskiej. Wczoraj przedstawił prasie w Brukseli swoją książkę "Podróż Finlandii do Unii Europejskiej", opartą na jego doświadczeniach jako byłego członka zespołu negocjującego członkostwo Finlandii w UE. "W ostatniej fazie negocjacji z Finlandią i innymi ówczesnymi kandydatami wywiązał się rodzaj wyścigu między kandydatami, ponieważ Unia wyznaczyła datę ich przystąpienia" - napisali Bollen i Nicolaides. Ówczesna EWG wyznaczyła docelową datę przyjęcia Austrii, Finlandii i Szwecji (a także Norwegii, której obywatele odrzucili potem członkostwo w referendum) na półtora roku przed terminem poszerzenia. Obietnica, że dojdzie do niego 1 stycznia 1995 roku, padła na szczycie w Kopenhadze w czerwcu 1993 roku.

Żeby nie było wyjątków

Dwaj eksperci uważają, że Unia jest dziś jeszcze mniej skłonna do ustępstw niż przy poprzednim poszerzeniu. Nie będzie ustępować i zgadzać się na wyjątki ani długie okresy przejściowe, gdyż boi się precedensów. Jest 12 kandydatów i wszyscy zaraz domagaliby się tego samego, co uzyskał jeden z nich. Poza tym każde ustępstwo Unii podważa kompromis zawarty wcześniej między jej 15 członkami, aby możliwe było w ogóle uzgodnienie wspólnej unijnej reguły. "Twarda rzeczywistość jest taka, że negocjacje członkowskie polegają głównie na jednostronnych ustępstwach kandydatów" - przestrzegają Bollen i Nicolaides.

Mimo ustępstw skorzystali

Według nich, Finlandia ustąpiła w większości spraw i to świadczy o jej realizmie. Ale była twórcza i udało się jej przekonać Unię nie tyle do wyjątków, ile do uzupełnienia reguł unijnych, tak aby obejmowały specyficzne interesy Finlandii. Wywalczyła na przykład specjalne wsparcie dla arktycznego rolnictwa i regionów. Sytuację obecnych kandydatów utrudnia "przepaść wiarygodności", która dzieli ich od Finlandii. "Nikt nie wątpił w zdolność Finlandii do wdrożenia reguł unijnych. Prawie nikt nie wierzy, że obecni kandydaci są zdolni wziąć na siebie wszystkie obowiązki członka w ciągu następnych kilku lat" - napisali Bollen i Nicolaides. Dlatego Unia nie zadowala się ogólnikowymi zapewnieniami obecnych kandydatów, że wdrożą jej reguły, i domaga się wciąż bardziej szczegółowymi informacji, jak to zrobią. "Zamiast ubolewać nad nadmiernymi wymaganiami Unii kandydaci powinni - bo leży to w ich w długofalowym interesie - ustanowić mechanizmy gromadzenia, przetwarzania i dostarczania informacji stronie unijnej. UE nie zadowala się ogólnymi oświadczeniami i niejasnymi obietnicami" - napisali eksperci. Kuosmanen, który jako czynny dyplomata unijny wolał zachować powściągliwość w udzielaniu rad, pozwolił sobie na jedną: "Uzasadniając w rozmowie z Unią prośby o okresy przejściowe czy wyjątki, trzeba posługiwać się argumentacją przemawiającą do Unii, a nie do wyborców we własnym kraju" - podkreślił. Sam Kuosmanen zachęca do członkostwa, zapewniając, że jego kraj zyskał na znaczeniu politycznym w Europie i na świecie, a długofalowe korzyści gospodarcze i społeczne zaczynają powoli odczuwać prawie wszyscy Finowie - z wyjątkiem rolników. Ci odczuli "negatywne zmiany", gdyż przed wejściem do Unii ceny płodów rolnych były o 40-50 proc. wyższe w Finlandii i dopłaty bezpośrednie do dochodów rolniczych tego w pełni nie zrekompensowały. Fińskie rolnictwo było chronione barierami i mało konkurencyjne również ze względu na niekorzystne warunki naturalne. Po przystąpieniu nasiliła się migracja ze wsi do miast, ale zdaniem Kuosmanena jest ona nieuchronna i łatwiej uporać się z jej skutkami, gdy jest się w Unii niż poza nią.

02:10