Rosyjski Gazprom zagroził w czwartek Białorusi ograniczeniem od poniedziałku dostaw gazu, jeśli Mińsk nie zapłaci długu w wysokości 192 mln dolarów. Obniżka miałaby wynieść 85 procent. Pozostałe 15 procent miałoby pozwolić Białorusi na utrzymanie gazociągu w ruchu do momentu całkowitego spłacenia długu - głosi oświadczenie koncernu, podpisane przez jego szefa Aleksieja Millera.

Strona rosyjska twierdzi, że jej białoruski partner Biełtransgaz systematycznie łamie w tym roku warunki umowy sprzed czterech lat. Mińsk płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Jednak zgodnie z kontraktem, w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 dolara, a w drugim - 184,8 dolara.

Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu na 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.

Poprzednio Moskwa groziła Mińskowi przykręceniem kurka z gazem w 2007 roku. Powodem konfliktu była jednak wyższa suma - 450 mln dolarów. W odpowiedzi na ultimatum strona białoruska niemal natychmiast uregulowała zadłużenie.