Nie osiągnęliśmy szczytu dynamiki cen żywności. Myślę, że to będzie październik i to będzie 18 proc. rok do roku - mówił w internetowym radiu RMF24 dr Jakub Olipra, starszy ekonomista banku Credit Agricole. Bogdan Zalewski pytał swojego gościa także o sprawę budowy rurociągu dla transportu olejów roślinnych z Ukrainy do Gdańska. Ekspert zapewnia, że nie uderzy to w lokalnych rolników, podkreśla jednak, że jest to ryzykowna inwestycja.

Bogdan Zalewski, RMF FM: Żyjemy tematem cen żywności w naszym kraju, ale nie tylko. W radiu RMF24 informujemy was, czym zajmuje się dzisiaj nasz rząd. Jednym z tematów poruszanych jest budowa rurociągu transgranicznego dla transportu olejów roślinnych z Ukrainy do Gdańska. Spróbujmy zajrzeć do tej rury. Wprawdzie jeszcze jej nie ma, ale zajrzymy do projektu. Naszym gościem jest dr Jakub Olipra, starszy ekonomista banku Credit Agricole. Witamy serdecznie panie doktorze.

Jakub Olipra: Dzień dobry.

Co to za rura?

Jest to rura, której celem jest przesyłanie olejów roślinnych z Ukrainy do Polski. Jak wiemy, Ukraina ma obecnie bardzo duże problemy z eksportem swoich surowców rolnych. Co prawda te utrudnienia nieco się zmniejszyły ze względu na porozumienie, jakie Ukraina podpisała z Turcją, a z kolei Turcja podpisała to porozumienie z Rosją, w sprawie eksportu ukraińskich płodów rolnych drogą morską.

Ale nie wszystko da się przewozić statkami.

Na ogół statki są najlepszą metodą transportu w przypadku Ukrainy. Też pamiętajmy o tym, gdzie Ukraina wysyła przede wszystkim swoje surowce rolne, a wysyła je tam, gdzie ich brakuje, czyli Afryka Północna, kraje Azji Południowo-Wschodniej, kraje arabskie. Tutaj właśnie prościej jest to wysłać przez Morze Czarne, później ewentualnie Kanałem Sueskim, trochę dookoła projektujemy ten eksport.

Usłyszałem też od naszej korespondentki w Brukseli Katarzyny Szymańskiej-Borginon, że statki płyną też np. do Wielkiej Brytanii, co mnie zaskoczyło. Więc widzimy, że trzeba dywersyfikować te szlaki.

Tak, oczywiście. Pamiętajmy o tym, że Unia Europejska nie jest w stanie wszystkiego sama wyprodukować, mimo że jest głównym światowym eksporterem żywności, to też jest wiele surowców, które sprowadza. Tym surowcem jest m.in. olej słonecznikowy, którego Ukraina jest głównym światowym eksporterem. I między innymi rozmawiamy o rurociągu właśnie w kontekście oleju słonecznikowego. Natomiast, według mnie, główną kwestią, jeżeli patrzymy na tę inwestycję, to jest to, że my ją projektujemy w warunkach, kiedy toczy się wojna w Ukrainie, kiedy Ukraina ma ograniczone możliwości eksportu swoich surowców rolnych. Natomiast pytanie, czy ten rurociąg będzie nadal rentowny, kiedy działania wojenne się skończą.

Czy inwestycja jest perspektywiczna.

To jest bardzo podobna sytuacja, kiedy były plany budowy silosów przy granicy Polski z Ukrainą, gdzie mieliśmy to zboże przejmować i później wysyłać, rozbudowywać własną infrastrukturę, która by umożliwiła eksport ukraińskiego zboża. Natomiast cały czas musimy też pamiętać o tym, że nie wiemy jak się skończy wojna, jakie będą ostateczne jej skutki, jakie będzie miała Ukraina później możliwości, czy produkcji rolnej, czy wysyłania tej produkcji rolnej do krajów trzecich.

Żeby to nie była dla Polski taka kosztowna prowizorka, jak rozumiem.

Żeby się nie okazało w przyszłości, że ten rurociąg będzie nieużywany, czy te silosy, które miałyby powstać. Żeby się nie okazało, że my zwiększymy naszą infrastrukturę, a później ona będzie zbyt duża na nasze potrzeby w warunkach, kiedy nagle by się okazało, że Ukraina może o wiele taniej wysyłać swoje surowce rolne drogą morską, przez porty, dużymi statkami.

Czy ja to dobrze rozumiem, Polska byłaby w tym momencie krajem tranzytowym. To nie jest tak, że ten olej słonecznik wpływałby do nas.

Byłaby krajem tranzytowym, choć my też importujemy olej słonecznikowy, więc na pewno część z tego byśmy dla siebie kupili. Pamiętajmy też o tym, że kraj, który jest takim hubem eksportowym, który pełni rolę pośrednika, często korzysta na tym. Takim przykładem jest Holandia, która mimo tego, że sama jest dużym producentem rolnym, to również jest reeksporterem surowców rolnych, czyli sprowadza z innych krajów surowce rolne, przetwarza i wysyła dalej.

Przeczytałem z dużym zaskoczeniem, że Holandia jest na drugim miejscu, jeśli chodzi o eksport żywności na świecie. To też wiele mówi.

Drugie miejsce po Stanach Zjednoczonych, więc rzeczywiście jest to bardzo dobry wynik. To wynika z tego, że Holandia jest znaczącym reeksporterem żywności, czyli dodaje wartość dodaną do tych surowców, które sprowadza. Czyli tak naprawdę generuje marże i o tym ostatecznie chodzi w biznesie, żeby zarabiać na handlu. Holandia robi to bardzo dobrze.

Ale wróćmy do Polski, to jest dla nas główny temat, bliższa koszula ciału. Czy ten olej słonecznikowego, który byłby tłoczony przez tę rurę, on nie będzie stanowił konkurencji dla polskich producentów?

My nie jesteśmy istotnym producentem oleju słonecznikowego, nie mamy takich warunków naturalnych. Pamiętajmy o tym, że Ukraina ma o wiele lepsze warunki naturalne do produkcji żywności, nieco inny klimat niż Polska, dużo czarnoziemów. My nie jesteśmy w stanie wyprodukować tego, co produkuje Ukraina. W mojej ocenie, jeżeli byśmy stali się w długim okresie pośrednikiem w handlu ukraińskimi surowcami rolnymi, moglibyśmy na tym skorzystać. Niemniej pamiętajmy o tym, że te wszystkie analizy, które robimy, powinniśmy również robić przy uwzględnieniu tego, że wojna w Ukrainie się kiedyś skończy i być może ta infrastruktura, w którą zainwestujemy, będzie bezużyteczna w przyszłości.

Olej słonecznikowy w płynie, ale po utwardzeniu także margarynę się z niego produkuje.

Tak, tutaj jest szereg zastosowań oleju słonecznikowego, oleju rzepakowego, który również eksportuje Ukraina. Więc uwzględniając to, że to jest jedna z najsilniej drożejących kategorii żywnościowych w koszyku inflacyjnym, czyli oleje roślinne, to na pewno, jeżeliby się pojawiło więcej oleju na rynku, to nikomu by to nie zaszkodziło.

Powiedzmy szerzej o żywności. Jak się kształtuje perspektywę dla cen, jak pan sądzi?

Niestety nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu, jeżeli chodzi o dynamikę cen żywności i napojów bezalkoholowych. Myślę, że to będzie październik dopiero i to będzie dynamika na poziomie 18 proc. rok do roku. Później ta dynamika się będzie obniżać, czyli to oznacza, że ceny będą nadal rosły, ale one będą rosły coraz wolniej. Niestety, jeżeli spojrzymy na to, co się dzieje na głównych rynkach rolnych, to nadal te ceny surowców są bardzo wysokie. Pamiętajmy też o tym, że to co widzimy na sklepowych półkach, to nie tylko są ceny surowców rolnych, ale to też rosnące koszty pracy, rosnące koszty energii.

Transportu.

To jest szereg kategorii, które obecnie bardzo silnie rosną, takich kategorii kosztowych. I jeżeli firmy chcą być nadal rentowne, to muszą przerzucać te koszty na konsumentów. Teraz dodatkowo dochodzą kwestie związane z nawozami, z niedoborem kwasu azotowego, dwutlenku węgla.

Czyli higiena przemysłu spożywczego, chłodnie.

Dokładnie. I to pokazuje, jak bardzo łańcuch dostaw w sektorze rolno-spożywczym jest wrażliwy i jak wiele się może jeszcze wydarzyć, co może podbić cenę. My prognozujemy, że do października niestety ten wzrost cen żywności będzie jeszcze przyspieszał. Zobaczymy, co się będzie działo z cenami energii, bo to jest bardzo ważny czynnik, który będzie determinował koszty nie tylko w sektorze rolno-spożywczym, ale wielu innych produktów konsumpcyjnych.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: