"Wicepremier Elżbieta Bieńkowska nie będzie komisarzem energetyki" - sugeruje Janusz Lewandowski obecny unijny komisarz do spraw budżetu. "Ja nie celowałbym w energetykę, bo to jest trudno osiągalne, skoro trafiliśmy w dziesiątkę z Tuskiem. Strażnik wspólnego rynku, to byłoby to" - dodaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą.

Krzysztof Berenda: Na jaką rolę w Komisji Europejskiej ma szansę wicepremier Elżbieta Bieńkowska?

Janusz Lewandowski: Po pierwsze to będzie sensowna rola, bo to jest osoba zadomowiona w Brukseli. Kontaktowała się z urzędnikami, z komisarzami i jest rozpoznawalna i traktowana jako osoba bardzo rzeczowo podchodząca do kwestii europejskiej. Ja życzyłbym jej, aby była strażnikiem wspólnego rynku, dlatego, że cały czas wisi nad nami niebezpieczeństwo, że ten rynek rozjedzie się na dwie części: krajów euro i państw bez wspólnej europejskiej waluty. Skoro tak, to jeżeli Polka będzie czuwała nad jednolitymi regułami wspólnego rynku dwudziestu ośmiu krajów, to jest to dobrze zakrojona misja.

Bardziej prawdopodobny jest ten kierunek, czy na przykład energetyka...
 
... mieliśmy  rozmaite cele w Unii Europejskiej. Polska w imieniu całego regionu środkowowschodniego, który tu się spotyka w Krynicy, przełamuje monopol Zachodu na najważniejsze stanowiska. Buzek jako szef Parlamentu a teraz mamy prezydenta Unii Europejskiej. Ja w tej chwili nie mierzyłbym w energetykę, bo to jest trudno osiągalne, skoro trafiliśmy w dziesiątkę z Tuskiem. Strażnik wspólnego rynku to byłoby to.

Według rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej obecna wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska jest kandydatką na komisarza UE. W czwartek w Brukseli Polka spotka się z przyszłym szefem KE Jean-Claude'em Junckerem. Nie wiadomo jaką tekę w KE może otrzymać Bieńkowska. Być może ma szanse na objęcie ważnego stanowiska związanego z gospodarką. Mówi się o energii, rynku wewnętrznym albo konkurencji.