W cztery lata zrobił ponad 4 miliony 200 tysięcy zdjęć Nowego Jorku. Kiedy Joseph DiGiovanna szukał mieszkania, głównym kryterium był widok.

Jak przyznaje fotograf, poszukiwania idealnego mieszkania zajęły mu trzy lata. Od początku wiedział, że musi znajdować się na stromych klifach nad rzeką Hudson, skąd rozpościera się najpiękniejszy widok na Nowy Jork.

Kiedy DiGiovanna zrealizował już plan kupienia mieszkania z idealnym widokiem na Manhattan, przystąpił do realizacji kolejnego projektu: stworzenie filmu poklatkowego pokazującego zmieniający się przez 30-lat Nowy Jork.

Fotograf przez pewien czas testował różne miejsca w swoim mieszkaniu i ustawienia techniczne sprzętu, aby uzyskać najbardziej satysfakcjonujący efekt. Kiedy mu się to udało, ustawił aparat tak, aby robił jedno zdjęcie co trzydzieści sekund. Jego eksperyment trwa już cztery lata. W tym czasie zrobił ponad 4 miliony zdjęć i kontynuuje swój eksperyment.

Każdego dnia powstaje 2880 zdjęć zajmujących 36 gigabajtów pamięci, ich pobranie zajęłoby mniej więcej 3 godziny. Cały proces wymagał stworzenia przemyślanej instalacji: aparat podłączony jest kablem do laptopa, każde zdjęcie jest natychmiast przesyłane i trafia do programu, który tworzy film poklatkowy.

Zdjęcia każdego dnia są zapisywane na dwóch twardych dyskach, które są zapełniane danymi w takim tempie, że ich wymiana jest konieczna co najmniej 4 razy w ciągu roku. Instalacja została również wyposażona w dodatkowy zasilacz, który w razie awarii prądu pozwoli działać jej nieprzerwanie przez kilka godzin.

Fotograf zamontował aparat w górnej części okna, tak, żeby nie zwracał na siebie uwagi i nie odciągał mieszkańców od pięknego widoku za oknem. Timelapse na taką skalę nie jest tanim hobby. Wartość sprzętu, z którego obecnie korzysta DiGiovanna, szacuje na około 15 tysięcy dolarów. Do tego doliczyć trzeba koszty prądu i wymagających wymiany twardych dysków.

Przez ponad 4 lata realizacji projektu DiGiovanna nie napotkał większych trudności technicznych, największą było półgodzinne przegrzanie komputera. Jednak w perspektywie 30-lat mogą pojawić się znacznie dłuższe i bardziej poważne awarie. Fotograf najbardziej obawia się utraty danych. Wszystkie zdjęcia przechowywane są na dyskach fizycznych, które mogą ulec zniszczeniu na skutek pożaru, czy powodzi.

Pojawiły się również pytania, co jeśli DiGiovanna zdecyduje się na przeprowadzkę. Jak tłumaczy fotograf, ponieważ jest właścicielem mieszkania, w takiej sytuacji w umowie z najemcą zastrzeże, że cały sprzęt ma pozostać na swoim miejscu i nadal kontynuować jego dzieło.

DiGiovanna każdego dnia wrzuca do sieci dwa filmy. Już przez cztery lata można zaobserwować ogromne zmiany, jakie zaszły w nowojorskim krajobrazie. Przez ten czas powstało kilkanaście nowych budynków, kolejne są w trakcie budowy. Jednak fotograf ma nadzieję, że ludzie zwrócą uwagę nie tylko na to, co się dzieje w mieście, ale spojrzą również na niebo nad nim. Ma też nadzieję, że umożliwi ludziom znalezienie jakichś szczególnie ważnych dla siebie dni, a jego timelapse stanie się dla nich niezwykłą pamiątką tych wydarzeń.

Zgodnie z planem, jego eksperyment zakończy się w lipcu 2045 roku. Artysta liczy na to, że jego timelapse będą wykorzystywane w muzeach, a rozwój technologii pozwoli na tworzenie nowych instalacji. Choć, jak zaznacza artysta, 30-lat jest tylko umownym terminem. On sam chciałby, żeby całe przedsięwzięcie było kontynuowane tak długo, jak to możliwe.

Nie wyklucza też zamontowania instalacji w innych miejscach, nie tylko w Stanach, ale na całym świecie.

/CNN