Tomasz Skory: Słyszał pan, co na pański temat mówią samorządowcy i mieszkańcy Podhala. Jak pan to znosi?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Słyszałem. Ja znoszę to z największym spokojem. Uczciwie pracuję już 30 lat w Tatrzańskim Parku Narodowym. Spotkałem się z podobnymi sądami. One się po prostu permanentnie powtarzają, ale również te same sądy kierowano do moich poprzedników.

Tomasz Skory: To, że zarzuty się potwierdzają nie oznacza, że pan odpiera te zarzuty panie dyrektorze. Jak pan skomentuje zarzuty o niewiarygodności, braku dobrej woli współpracy z samorządami?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Nie rozumiem tego, bo przed kilku dniami dostałem za dobrą współpracę medal od pana starosty, a przed kilkunastu dniami od pana burmistrza Bąka otrzymałem dyplom z podziękowaniem za dobra współpracę m.in. przy organizacji 100-lecia postawienia krzyża na Giewoncie.

Tomasz Skory: Powiedzmy, ze to leciutka niekonsekwencja w działaniu władz. A zarzut Zofii Bigosowej – dewastacja mienia Skarbu Państwa przez wycinkę 300 ha lasu?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Jest nieprawdą, bowiem w ostatnim czasie kiedy była kontrola NIK-u, przedstawiciel NIK-u prosił, żeby ona zaprowadziła, pokazała wszelkie przypadki nieprawidłowości. Zaprowadziła przyznam się do lasu i pokazała: „To chyba tutaj są jakieś szkody. A Wy teraz panie inspektorze szukojcie”.

Tomasz Skory: Panie dyrektorze, zarzut zatrudnienia w parku wyłącznie rodziny i dobrze sprawdzonych znajomych – to zarzut prasowy tym razem.

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Myślę, że to jest zarzut nieprawdziwy. Natomiast jest prawdą, że ja mówię, że „my parkowcy”, my „rodzina parkowa” jest nas czasem nawet kilkuset. Przyznam się, że wszyscy parkowcy stanowią jedną wielką rodzinę.

Tomasz Skory: Biorący pana w obronę Stanisław Tym pisze, że powodem zamiaru odwołania jest: „Kasa Misiu, kasa”. Jaka kasa panie dyrektorze?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Nie zastanawiałem się nad tym jaka kasa, ale wiem, że niektóre propozycje ludzi co do wyłączenia z granic parku niektórych terenów to prawdziwy majątek. To nie kasa to bank.

Tomasz Skory: Przyzna pan, że lokalny biznes właśnie zyskałby na uszczupleniu trochę terenu Parku Narodowego na Centralny Ośrodek Sportu – te rejony wokół skoczni. Minister Środowiska podpisał już nawet porozumienie w tej sprawie. Dziwi mu się pan, że chce pana odwołać?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Nie chcę komentować tej sprawy. Zrobił to pan minister.

Tomasz Skory: Jego wola polityczna panu nie imponuje?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Polityką nie zajmuję się żadną, poza polityką parku i staram się bardzo uczciwie pracować dla tej ziemi, dla tych ludzi.

Tomasz Skory: Zastanawiam się czy to o co teraz chcę spytać to polityka czy już nie? Broniący pana zieloni i intelektualiści chcą odwołania ministra Tokarczuka a nie pana. Sądzi pan, że mają rację?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Nie chcę komentować takich spraw. Ja przyznam się, że nie zastanawiam się nad odwoływaniem moich przełożonych. Natomiast staram się, żeby współpraca z samorządami była jak najlepsza i żeby moi pracownicy byli jak najlepsi, bo tylko dzięki ich mądrości i rozumności jestem w stanie odeprzeć wszelkie zarzuty.

Tomasz Skory: Spór ministra z panem nie ma według pana związku z tym, że minister startuje do Sejmu z listy AWS, a sztabem wyborczym AWS kieruje – tak się złożyło – burmistrz Zakopanego?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Nie zajmuję się polityką. Chciałbym żeby wszyscy, którzy niezależnie od opcji chcą pomagać Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu, polskiej przyrodzie byli sprzymierzeńcami i wspierali nas.

Tomasz Skory: Ale nie zdziwiłby się pan takim związkiem?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Tak się składa, że czasem kiedy czegoś nie można powiedzieć to chciałoby się zaśpiewać.

Tomasz Skory: Ma pan ochotę zaśpiewać rozumiem?

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Przyznam się, że ja nie chcę ani mówić ani śpiewać. Chcę pracować dla Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Tomasz Skory: Panie dyrektorze, nasuwające się pytanie. Dlaczego w całej tej sprawie nie broni się pan w najprostszy sposób? Gdyby pan poszedł np. na zwolnienie lekarskie – jak doradzali życzliwi koledzy – przeczekałby pan te parę tygodni i ministra Tokarczuka.

Wojciech Gąsienica-Byrcyn: Ja powiedziałem, że ja pracuję uczciwie czyli normalnie. Jeżeli ja nie jestem chory to ja nie pójdę na zwolnienie. Uważam, że należy pracować i przyznam się, że zawsze się wstydzę ludzi, którzy nie przejawiają odwagi cywilnej. Zawsze takim wielkim moim autorytetem byli i pozostają ludzie, którzy umieją powiedzieć to co czują i nie wstydzą się swoich słów. Ja się swoich nie wstydzę. I swojej pracy też.

Tomasz Skory: Nie wstydził się pańskich słów i pracy również ksiądz Józef Tischner, który napisał: „Zacyno się rycie pod Wojtkiem, ale Byrcyn jak to Byrcyn swoje wiedzioł i swoje robił”. Dziękuję za rozmowę.