Izolowanie Andersa Breivika w więzieniu jest traktowaniem nieludzkim – uznał norweski sąd. Równocześnie według sędzi Helen Andenaes Sekulic Norwegia nie naruszyła prawa Breivika do życia prywatnego i rodzinnego.

Izolowanie Andersa Breivika w więzieniu jest traktowaniem nieludzkim – uznał norweski sąd. Równocześnie według sędzi Helen Andenaes Sekulic Norwegia nie naruszyła prawa Breivika do życia prywatnego i rodzinnego.
Anders Breivik / Aaserud, Lise NTB /PAP

Sąd uznał, że trzymanie go w izolacji od innych więźniów jest sprzeczne z art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który stanowi, że "nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu".

Nieludzkie traktowanie to fundamentalne naruszenie zasad społeczeństwa demokratycznego. Odnosi się to do każdej osoby – także terrorysty i zabójcy – uzasadniała swój wyrok sędzia Helen Andenaes Sekulic.

W marcu rozpoczął się proces Breivika przeciwko Norwegii w związku z jego nieludzkim traktowaniem. Podczas przesłuchania przez sądem Breivik oświadczył, że nie wolno mu się z nikim spotykać, nie może przygotowywać sobie posiłków i zbyt często trafia na rewizję osobistą. Wyliczył, że w ciągu blisko pięciu lat pobytu w więzienie był rewidowany 885 razy.

Jak chodzi o gotowanie, to wolno mi tylko nacisną guzik w automacie do gotowania jajek albo podgrzać kawałek pizzy w mikrofalówce - wyjaśniał.

Żyję w piekle - mówił. Skarżył się, że w celi jest duszno i ciemno. Przez dwa lata był zmuszany do picia zimnej kawy. Te warunki nazwał torturami. Swoją sytuację porównał do tego, co przeżywały ofiary Josefa Fritzla.

Uważam, że wiele osób nie przetrwałoby tego co ja. Państwo próbuje mnie zamordować - powiedział.

Dodał, że po tym jak w marcu 2015 roku zakazano mu prowadzić korespondencję, przeżył załamanie.

Breivik mówił, że służba więzienna od pięciu lat prowadzi kontrolę jego wizyt, a przez brak kontaktów z innymi ludźmi "jego życie zostało pozbawione sensu".

Twierdzą, że nikt mnie chce się ze mną widzieć. Ale dostałem 3500 listów od ludzi, którzy chcą mnie osobiście poznać. Wybrałem 200 z nich. Nikomu z nich nie pozwolono się ze mną zobaczyć - wyjaśniał.

Dodał, że państwo norweskie "ogranicza go", między innymi odmawiając publikacji jego książki i zakazując pisania listów.

Co więcej, w ostatnim czasie - jak oświadczył - państwo odmawia mu prawa do ożenku, bo nie wolno mu odpowiadać na ogłoszenia matrymonialne.

Breivik od blisko pięciu lat przebywa w jednoosobowej celi. Odbywa karę 21 lat pozbawienia wolności - z możliwością przedłużania kary, dopóki będzie uznawany za groźnego dla społeczeństwa. Jest to najwyższa kara w Norwegii.

22 lipca 2011 roku Anders Breivik przeprowadził zamach bombowy w dzielnicy rządowej Oslo. Zginęło w nim osiem osób. Tego samego dnia Breivik dokonał masakry na wyspie Utoya, gdzie trwał obóz młodzieżowej organizacji Norweskiej Partii Pracy. Zginęło 69 osób.

(mpw)