"Ukraińcy spieszą się, bo zależy im, żeby zdążyć zrealizować jak największą liczbę zadań taktycznych i operacyjnych przed porą deszczową, jesienną, kiedy czarnoziemie będą praktycznie niedostępne dla ciężkiego sprzętu" - tak stan ukraińskiej kontrofensywy komentował na antenie internetowego Radia RMF24 generał Jarosław Kraszewski, były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych.
Kluczem dla dalszego prowadzenia kontrofensywy, zdaniem wojskowego, jest dostarczenie Ukrainie samolotów wielozadaniowych, takich jak F-16. Samoloty myśliwskie, wielozadaniowe są niezbędnie potrzebne Ukraińcom dla przyspieszenia kontrofensywy, która już pewien czas trwa, ale na razie nie ma takiego tempa, jakiego sami Ukraińcy by chcieli. A jednym z powodów, dlaczego go nie ma, jest właśnie brak lotnictwa - mówił.
Dania i Holandia otrzymały już pozwolenie na dostarczenie Ukraińskim Siłom Powietrznym samolotów F-16. Jednak dojdzie do tego dopiero, kiedy ukraińscy piloci zakończą szkolenia. Te prawdopodobnie potrwają do połowy 2024 roku.
Polscy piloci, jak my wprowadzaliśmy do użytkowania F-16, w Stanach Zjednoczonych, w ośrodkach szkoleniowych spędzili około dwóch lat. (...) Nie oczekujmy od Ukraińców, że nagle staną się omnibusami i asami przestworzy. Tak nie będzie. Taki samolot, jak F-16, wymaga długotrwałego szkolenia, więc oni opanują część zadań, a reszty niestety będą się uczyli już w warunkach bojowych - wyjaśniał generał Kraszewski.
Ukraińcy od początku czerwca podejmują działania w celu odbicia swoich terytoriów w obwodach zaporoskim i donieckim. Ich sukcesy są jednak mocno umiarkowane - władze w Kijowie potwierdziły odzyskanie kontroli tylko nad około 10 miejscowościami.
Generał Kraszewski za jedną z przyczyn ograniczonych postępów ukraińskiej kontrofensywy uważa właśnie brak odpowiedniego sprzętu do prowadzenia walki w powietrzu.
Kraszewski wskazuje jednak także inny powód: Drugim powodem, dla którego ofensywa nie nabrała takiego rozmachu, w sensie prędkości działania i głębokości zadań taktycznych w kontekście odzyskiwania utraconego terenu, jest mnogość pól minowych i ich nasycenie - podkreślił gość internetowego Radia RMF24.
W tym kontekście, zdaniem eksperta, Ukrainie potrzebne jest konkretne wyposażenie. Potrzebne są systemy dronowe, bo takowe istnieją, które pozwolą na identyfikację pól minowych. Bo często zdarza się tak, że Ukraińcy po prostu nie wiedzą, że one tam są. I potrzebna jest duża ilość środków wybuchowych, takich jak na przykład ładunki wydłużone, które instalowane są na czołgach, żeby torować sobie przejścia - powiedział.
W ostatnim czasie niemal codziennie mamy do czynienia z doniesieniami na temat wybuchów i ataków ukraińskich sił na terytorium Rosji. Dzisiaj rano pojawiły się informacje o kolejnym dronie, który uderzył w budynek w centrum Moskwy.
To są akcje prowadzone przez małe grupy ludzi, jedno, dwuosobowe, może trzyosobowe teamy, które trudno jest zidentyfikować. Mówią tym samym językiem, nie wyróżniają się wyglądem. Biorąc pod uwagę, że mają pewnie już od dawien dawna dobrze osadzoną siatkę szpiegowską, to jest im łatwiej takie zadania wykonywać. I chyba z takimi wydarzeniami będziemy mieli do czynienia coraz częściej - mówił generał Kraszewski.
Jaki jest cel takich działań? Zapytany o to gość internetowego Radia RMF24 odpowiada: One mają na celu zwrócenie uwagi większości Rosjan na to, że coś się dzieje w Ukrainie, że tam właśnie giną ich synowie, mężowie, członkowie rodzin, czego oficjalnie propaganda kremlowska nie podaje.
Opracowanie: Dorota Hilger