Donald Tusk odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego, który wczoraj powiedział, że "nie ma żadnej afery" wizowej. "To nawet nie jest aferka" - mówił prezes PiS. "Handel wizami na stoiskach w Afryce, przerzut tysięcy migrantów, aresztowania urzędników, kompromitujące taśmy, minister w ukryciu, próba samobójstwa jego zastępcy, US i UE w szoku. (...) To może chociaż aferunia, Jareczku?" - napisał w odpowiedzi szef PO.

Jarosław Kaczyński odnosząc się wczoraj do kwestii wiz, powiedział, że "tam, gdzie jest odpowiedzialność polityczna, tam wnioski zostały wyciągnięte". Co będzie dalej - to należy do wymiaru sprawiedliwości - mówił prezes PiS w Toruniu.

Nie ma afery, to nawet nie jest aferka; to jest po prostu głupi i rzeczywiście przestępczy pomysł jakichś ludzi, z których ogromna większość nie ma nic wspólnego z aparatem władzy, albo w każdym razie są to jakieś dalekie powiązania, które próbowali wykorzystać. A czy to pójdzie dalej - tego nie wiemy, ale jeżeli się mówi o najwyższych przedstawicielach władzy, czyli prezydent, marszałkowie, wicemarszałkowie, premier, wicepremierzy, najważniejsi ministrowie, bo to są najwyżsi przedstawiciele władzy, to z całą pewnością nie ma niczego - oświadczył.

Powtarzam: to kłamstwo, bezczelne kłamstwo i takie wykorzystywanie ich przewagi w mediach, że mogą kłamać i sądzą, że nikt ich nie zdezawuuje. Na tym rządzili w tym pierwszym czteroleciu, kiedy nie mieliśmy nic, a mimo wszystko przegrali. teraz mieliśmy już jakeś możliwości dotarcia do opinii publicznej, ale powiedzmy sobie, ciągle dużo mniejsze niż oni. I cała ich polityka, oparta na tym, że mówi się na białe czarne a na czarne - białe, cała ta polityka w pewnym sensie nie została podważona, bo te nasze siły ciągle są jeszcze zbyt małe - dodał.

Tusk: To może chociaż aferunia?

Do słów Jarosława Kaczyńskiego odniósł się dziś na Twitterze Donald Tusk.

"Handel wizami na stoiskach w Afryce, przerzut tysięcy migrantów, aresztowania urzędników, kompromitujące taśmy, minister w ukryciu, próba samobójstwa jego zastępcy, US i UE w szoku. "To nie jest afera, to nawet nie jest aferka". To może chociaż aferunia, Jareczku?" - napisał szef PO.

Ziobro: Proceder o mikroskali

O aferę wizową w sobotę rano był pytany także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM.

Mówiąc o aferze, Ziobro stwierdził, że to "proceder o mikroskali w stosunku do tego, co opowiadają bajkopisarze z Platformy Obywatelskiej. Jest różnica, jeżeli zjawisko miałoby dotyczyć kilkuset tysięcy ludzi, a niespełna 300 ludzi, dokładnie 268".

Ziobro podkreślał, że "afera została wykryta przez polskie służby, żadne zagraniczne, przez Centralne Biuro Antykorupcyjne".

Centralne Biuro Antykorupcyjne miało wiedzieć o sprawie już w lipcu ubiegłego roku. Jak CBA dowiaduje się ze źródła o informacji, musi uruchomić cały proces operacyjny sprawdzania tego. Dopiero jak to wszystko się potwierdzi, kieruje sprawę na drogę procesową i wtedy wchodzi prokuratura. Ja dostałem tę informację około marca i natychmiast wydałem polecenie, by bardzo intensywnie sprawę prowadzić - tłumaczył Ziobro.

Dlaczego w czerwcu Piotr Wawrzyk, według doniesień medialnych, wciąż miał forsować przyspieszanie wiz obcokrajowcom? Prokuratura wiedziała o jakimś etapie tej sprawy, ona się rozwijała. Chyba w kwietniu było pierwsze zatrzymanie w tej sprawie - powiedział prokurator generalny. Jak dodał, "z materiałów procesowych i operacyjnych, które posiadamy, wynika, że nie ma cienia dowodu, by pan Wawrzyk uczestniczył w procederze przestępczym".

Piotr Wawrzyk trafił do szpitala

W piątek RMF FM poinformowało, że były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk został znaleziony w swoim mieszkaniu w Warszawie. Karetka zawiozła go do szpitala przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie w stanie zagrażającym życiu.

Z naszych informacji wynika, że kiedy ratownicy pojawili się w domu polityka, ten siedział na krześle i miał rany na rękach. Wiele wskazuje na to, że próbował popełnić samobójstwo, o czym może świadczyć między innymi pozostawiony list pożegnalny.

Nasi dziennikarze ustalili, że Wawrzyk miał w nim napisać, iż "nie zrobił nic złego, starał się pomagać ludziom bez względu na barwy polityczne i zapłacił za to najwyższą cenę".

Afera wizowa

W minionym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że Piotr Wawrzyk, odpowiedzialny wówczas MSZ za sprawy konsularne i wizowe, okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Według gazety zakładało ono możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tys. pracowników. Dziennik napisał, że "z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich".

W czwartek portal Onet podał, że "ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood" a za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25-40 tys. dol. Według portalu jedna z grup przyjechała do Polski po naciskach wiceministra, a potem udała się do Meksyku, skąd próbowała się przedostać do USA, po czym amerykańskie służby ostrzegły polskie władze o stworzonym w ten sposób kanale przerzutowym nielegalnych imigrantów.

31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ. W piątek szef resortu dyplomacji zdecydował m.in. o przeprowadzeniu kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP oraz o zwolnieniu ze stanowiska dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością w MSZ Jakubem Osajdą.