Prawie nigdy nie jest dobrze, kiedy media nie mówią o tym, co jest w danej chwili jednym z głównych tematów rozmów ludzi na ulicy. Dlatego o tym piszę. Przed Kościołem Polskim w Paryżu wiele zbierających się tam osób przedstawiło mi argumenty przemawiające za teorią, według której tragiczna katastrofa pod Smoleńskiem mogłaby być rezultatem potajemnych działań Moskwy.

Temat ten pojawiał się również w prywatnych rozmowach z francuskimi dziennikarzami. Skłamałbym twierdząc, że sam nigdy o tym nie myślałem. W tragicznej chwili powinna jednak obowiązywać daleko posunięta powściągliwość.

Usłyszałem całą masę prostych argumentów. Oto niektóre z nich:

- Tu-154 to rosyjskie maszyny, „majstrują” przy nich rosyjscy spece.

- W katatastrofie zginął prezydent, który był raczej zwolennikami „twardej linii” wobec Moskwy.

- Kreml będzie „szczęśliwy”, jeżeli najwyższej funkcji w polskim państwie nie będzie sprawował polityk PIS-u.

- Katastrofa miała miejsce w Rosji.

- Przez kilka godzin - silą rzeczy - przy szczątkach maszyny były rosyjskie służby.

- Stery dochodzenia w sprawie przyczyn katastrofy powierzone zostały premierowi Władimirowi Putinowi, który był oficerem KGB.

I tak dalej, i tak dalej. Lista mogłaby być dużo dłuższa i dużo bardziej szczegółowa.

Rosyjskie władze musiałyby być szalone, by ryzykować podejmowanie potajemnych działań, które - jeżeli zostałyby choć częściowo odkryte - zdyskwalifikowałyby je na scenie międzynarodowej w sposób, który nie miąłby precedensu w najnowszej historii (przynajmniej tak można by przypuszczać).. Chodziłoby o aferę o zupełnie innej skali, niż nie wyjaśnione w wiarygodny sposób okoliczności śmierci przeciwników Kremla, dziennikarzy itp... Z drugiej strony doświadczenie uczy, że najbardziej nieprawdopodobne rzeczy mogą czasami okazywać się prawdziwe - to generalna refleksja dotycząca dziejów świata.

Puenta? Puenty nie ma. Jest jednak obowiązek zachowania daleko posuniętej powściągliwości w tak tragicznej chwili - a szczególnie powstrzymywania się od niczym nie podpartych oskarżeń.