Samobójczy zamach w siedzibie biura bezpieczeństwa narodowego w Damaszku. W wybuchu bomby zginęli ludzie z najbliższego otoczenia prezydenta Syrii Baszara el-Asada, w tym m.in. minister obrony. Zamachowiec, który zaatakował podczas narady wojskowych, był jednym z jego ochroniarzy Asada.

Zobacz również:

O zamachu na biuro bezpieczeństwa narodowego poinformowała syryjska telewizja państwowa. Wśród zabitych jest szef resortu obrony Daud Radża i szwagier prezydenta, wiceminister obrony Asef Szawkat. Według syryjskiej telewizji, nie żyje także generał Hassan Turkmani, były minister obrony i szef komórki kryzysowej odpowiedzialnej za tłumienie trwającej w kraju od 16 miesięcy antyreżimowej rewolty. Ranny został minister spraw wewnętrznych Ibrahim esz-Szaar oraz szef syryjskiego wywiadu Hiszam Bektiar. Na nowego szefa resortu obrony mianowano już generał Fahada Dżasima al-Freidża.

Zamachowcem-samobójcą najprawdopodobniej był jeden z najbliższych ochroniarzy prezydenta Asada. Do ataku przyznały się ugrupowanie rebelianckie Liwa al-Islam i opozycyjna Wolna Armia Syryjska. Ugrupowanie Liwa al-Islam (Brygada Islamu) oświadczyło na swoim koncie na Facebooku, że uderzyło w miejsce, w którym odbywają się narady wojenne. Rzecznik Wolnej Armii Syryjskiej powiedział agencji Reutera przez telefon, że to ona odpowiada za atak w stolicy.

Po zamachu w syryjskiej telewizji państwowej odczytano oświadczenie armii, która wezwała do ukarania sprawców. "Odetniemy każdą rękę, która zostanie podniesiona na bezpieczeństwo narodowe" - zakomunikowano. "Siły zbrojne są zdeterminowane, żeby położyć kres zabijaniu dokonywanemu przez gangi i przestępców. Będziemy ich ścigać bez względu na to, dokąd się udadzą" - oświadczyło wojsko.

Atak w sercu Damaszku

Jak pisze agencja AFP, budynek, w którym mieści się biuro bezpieczeństwa narodowego jest ściśle chroniony i mieści się w dzielnicy Rada w centrum Damaszku. Do zamachu doszło w czasie, gdy w kilku dzielnicach stolicy toczą się walki między wojskami rządowymi a Wolną Armią Syryjską, w której skład wchodzą dezerterzy z sił reżimowych oraz uzbrojeni cywile. Walki, które wybuchły w niedzielę wieczorem, określane są jako najbardziej gwałtowne od wybuchu antyreżimowej rewolty w marcu 2011 roku.

Rosja raczej nie zmieni zdania ws. interwencji w Syrii

Rada Bezpieczeństwa ONZ kolejny raz miała w środę głosować nad rezolucją, która umożliwiłaby międzynarodową interwencję w Syrii. Głosowanie przesunięto jednak o 24 godziny. Kreml od tygodni blokuje tę inicjatywę. I trudno oczekiwać, że Rosja albo Chiny zmienią swój stosunek do reżimu Asada w Syrii.

Rosja mówi wiele o prawie międzynarodowym, ale najwyraźniej chodzi jej tylko i wyłącznie o utrzymanie wpływów w Syrii - boi się powtórzenia sytuacji w Libii, gdzie nie ma już nic do powiedzenia. Putin, o czym mówią nawet rosyjscy eksperci, jest zbyt słaby, by wpływać na rozwój sytuacji w Syrii. Ale jak na razie może blokować i sabotować działanie Rady Bezpieczeństwa ONZ. I to wykorzystuje - Rosja nie popiera sankcji przeciwko Damaszkowi, a domaga się negocjacji i przedłużenia misji obserwatorów.

USA: Asad traci kontrolę

USA oceniły w środę, że zamykają się możliwości znalezienia pokojowego rozwiązania konfliktu w Syrii. Możliwości się zamykają, musimy podjąć wspólne działania, by przyspieszyć transformację, na którą zasługują Syryjczycy - podkreślił na konferencji prasowej główny rzecznik Białego Domu Jay Carney.

Potwierdził też wcześniejsze informacje agencji Interfax, według której prezydenci USA i Rosji, Barack Obama i Władimir Putin, przeprowadzili w środę rozmowę telefoniczną na temat kryzysu w Syrii. Sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow, cytowany przez rosyjską agencję, powiedział, że obie strony zasadniczo zgadzają się co do oceny sytuacji w kraju i celów rozwiązania kryzysu, ale "w dalszym ciągu istnieją różnice stanowisk w sprawie praktycznych sposobów" osiągnięcia tych celów.

Wcześniej inny rzecznik Białego Domu Tommy Vietor mówił, że Asad traci kontrolę nad krajem. Przeciwko Asadowi jest prawdziwa mobilizacja, wraz z coraz większą liczbą dezercji i zjednoczeniem się opozycji, która działa w całym kraju - wskazał.