Związki w LOT podjęły wspólnie decyzję, by wstrzymać podjęcie strajku generalnego. Związki zawodowe w LOT oczekują działań od premiera. W przypadku ich braku do połowy maja, zostanie podana nowa data strajku – powiedział przewodniczący związku zawodowego pilotów komunikacyjnych w PLL LOT Adam Rzeszot.

Związki w LOT podjęły wspólnie decyzję, by wstrzymać podjęcie strajku generalnego. Związki zawodowe w LOT oczekują działań od premiera. W przypadku ich braku do połowy maja, zostanie podana nowa data strajku – powiedział przewodniczący związku zawodowego pilotów komunikacyjnych w PLL LOT Adam Rzeszot.
Samolot Boeing 787 Dreamliner /Darek Delmanowicz /PAP

Kierując się odpowiedzialnością za losy pracowników PLL LOT, spółki i uwzględniając niedogodności dla naszych pasażerów, związki zawodowe w PLL LOT podjęły wspólnie decyzję, aby wstrzymać podjęcie strajku - oświadczył Adam Rzeszot.

Tym samym dajemy czas panu premierowi Morawieckiemu na zajęcie stanowiska w sprawie niepokojów społecznych w spółce - powiedział na konferencji prasowej.

We wtorek 1 maja o godz. 6:00 rano przy siedzibie LOT w Warszawie zorganizowana zostanie pikieta protestacyjna - poinformował Rzeszot. 

Rzeszot poinformował na konferencji prasowej, że połączone nadzwyczajne walne zebranie związków zawodowych w PLL LOT podjęło uchwałę, o "objęciu ochroną osób będących na umowach cywilnoprawnych oraz o podjęciu natychmiastowego strajku w przypadku szykan prezesa Milczarskiego (Rafała - PAP) wobec pracowników LOT SA".

Jak ocenił, dotychczasowe działania szefa LOT "były prowadzone w złej wierze, a negocjacje miały charakter pozorowany".

Związkowiec dodał, że piątkowe orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie uznaje za "nieprawomocne, bezprawne i nieobowiązujące związki zawodowe do powstrzymania się od strajku".

Związki w LOT: Oczekujemy działań premiera

Związki zawodowe w LOT oczekują działań od premiera. W przypadku ich braku do połowy maja, zostanie podana nowa data strajku - powiedział Adam Rzeszot.

Oświadczył, że decyzja o wstrzymaniu strajku została podjęta po decyzji o odwołaniu przewodniczącego rady nadzorczej spółki.

Decyzję o przełożeniu strajku podjęliśmy po decyzji premiera Mateusza Morawieckiego o odwołaniu przewodniczącego rady nadzorczej, którą traktujemy jako pozytywny przejaw woli do zakończenia sporu w PLL LOT
- powiedział Rzeszot.

W wypadku braku działań premiera do połowy maja, poinformujemy o naszej decyzji w sprawie nowego terminu strajku pracowników PLL LOT, za który wyłączną odpowiedzialność będzie ponosił (prezes) Rafał Milczarski - dodał Rzeszot.

Według niego, "gra prezesa Rafała Milczarskiego jest prowokacją, gdy my po prostu chcemy dialogu i przestrzegania prawa".

Liczymy na poczucie odpowiedzialności premiera, od którego oczekujemy dynamicznych, a nie pozornych działań w celu osiągnięcia porozumienia - powiedział.

Zaznaczył, że do decyzji o wstrzymaniu strajku przyczyniła się chęć zapewnienia komfortu pasażerom "w okresie majowego wypoczynku", a brak regulaminu wynagradzania jest tyko jednym ze spornych punktów.

LOT: Nie możemy zagwarantować, że kogokolwiek zwolnimy z odpowiedzialności za działania niezgodne z prawem

Nie możemy zagwarantować nikomu, że zwalniamy go z odpowiedzialności za działania, które podejmował w sposób niezgodny z prawem i naraził spółkę na realne straty finansowe - powiedział dyrektor biura komunikacji korporacyjnej LOT Adrian Kubicki. Takiej "gwarancji nie możemy udzielić" - dodał.

PAP zapytała Kubickiego o wypowiedź szefa związku zawodowego pilotów komunikacyjnych w PLL LOT Adama Rzeszota, że otrzymał "niepokojące informacje o stworzonej liście prawie 100 osób, które pan prezes (Rafał-PAP) Milczarski zamierza zwolnić z powodu zaangażowania tych osób w próby rozwiązania konfliktów społecznych w PLL LOT S.A.".

Kubicki zapewnił, że "istnienie takiej listy jest nieprawdziwe". Zakładanie, że chcemy w ten sposób postąpić, wynika ze złej woli, jest niestosowne - stwierdził.

Osią sporu między związkami zawodowymi w LOT a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska. Stare zasady dot. wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków - mniej korzystnymi dla pracowników. 

Obecnie płace zależą m.in. od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują też władze spółki za to, że nowi pracownicy, np. stewardesy nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.

W październiku 2017 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że pracodawca, czyli LOT miał prawo wypowiedzieć regulamin wynagradzania.

Kubicki na wcześniejszej poniedziałkowej konferencji przekonywał, że spółka składała związkom zawodowym propozycje płacowe, przy zachowaniu nowego regulaminu wynagrodzeń, ale zostały one odrzucone.

Wyjaśnił, że propozycje zakładały m.in. uznanie roszczeń związków zawodowych za pewien okres, przeznaczenie części zysku gotówkowego (5 proc.) do podziału na pracowników. Dodał, że LOT nie domagał się też od związków zakończenia sporu zbiorowego.

W poniedziałek po południu mazowieckie struktury OPZZ udzieliły poparcia protestującym pracownikom PLL LOT. OPZZ domaga się m.in. dymisji szefa LOT Rafała Milczarskiego i apeluje do premiera, by ten podjął działania mające na celu zażegnanie sporu.

(ph)