Policja jest nastawiona na pilnowanie granicy, co skwapliwie wykorzystują złodzieje. W tym roku dokonali o ponad 7 tys. kradzieży więcej niż w ubiegłym - podaje w środę "Rzeczpospolita".

Jak czytamy, maseczka na twarzy, czapka z daszkiem i okulary - w takim rynsztunku złodzieje czują się bezkarni i pozwalają sobie na więcej. Zwłaszcza że przez zaangażowanie policjantów do pilnowania granicy z Białorusią i przestrzegania reguł sanitarnych patroli na ulicach, dworcach czy w galeriach handlowych jest jak na lekarstwo - napisano w "Rz".

Dziennik ocenił, że przybyło przestępstw dokuczliwych dla społeczeństwa. Dodaje, że statystyki za dziesięć miesięcy tego roku wskazują, że w całym kraju doszło do ponad 188 tys. przestępstw pospolitych (z kategorii "17x7") - to o 5,2 tys. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku - wynika z danych Komendy Głównej Policji, które poznała "Rzeczpospolita".

"Najwięcej takich nadużyć jest w dużych aglomeracjach - na Śląsku, w Warszawie i okolicach, na Dolnym Śląsku. Jednak pospolitych przestępstw przybyło też w spokojnych regionach, np. w woj. świętokrzyskim czy lubelskim" - napisano.

Złodzieje kradną mniej samochodów

"W kradzieżowy trend nie wpisują się samochody - te ginęły rzadziej: w całym kraju kierowcy stracili 6,3 tys. aut, o ok. 400 mniej niż rok temu. Wciąż najwięcej aut ginie w Warszawie - w tym roku 1967. Na Śląsku skradziono ich o 50 więcej niż rok temu. Największy wzrost - z 50 do 70 samochodów (o 40 proc.) - miał miejsce w woj. opolskim. A największy spadek w woj. zachodniopomorskim. Preferencje się nie zmieniają. W stolicy złodzieje nadal polują na auta japońskie, w kraju na niemieckie i francuskie" - czytamy w "Rz".