U wybrzeży Hawajów nadal trwają poszukiwania dziewięciu osób zaginionych po wczorajszym staranowaniu przez amerykański okręt podwodny japońskiego statku rybackiego.

Według rzecznika amerykańskiej straży przybrzeżnej Erica Hedaa przy temperaturze wody, która wynosi obecnie dwadzieścia pięć stopni Celsjusza, istnieje szansa, że ci, którzy nie zatonęli, mogą utrzymać się na powierzchni dłużej. Krajowa Izba Bezpieczeństwa Transportu USA wysłała już pięcioosobowy zespół, który zbada przyczyny katastrofy. Dochodzenie zapowiada też dowódca amerykańskiej floty Pacyfiku admirał Thomas Fargo, który poinformował, że do zderzenia doszło, gdy okręt podwodny przeprowadzał ćwiczebny manewr wynurzania się w sytuacji awaryjnej: "Jest kilka procedur wynurzania łodzi podwodnej. Dwie są najczęściej stosowane. To normalna procedura wynurzania i tak zwana procedura natychmiastowego wynurzania w nadzwyczajnych okolicznościach. Obie stosowane są podczas szkoleń i do sprawdzania funkcjonowania sprzętu". Dochodzenie ma się skoncentrować głównie na tym, czy okręt podwodny "Greenville" zastosował przed wynurzeniem niezbędne środki bezpieczeństwa. Marynarka Wojenna USA podała, iż odrzuca zalecenia ekspertów do spraw bezpieczeństwa morskiego, by okręty podwodne przed wynurzeniem musiały używać "aktywnych" sonarów, by uniknąć

kolizji. Zalecenia takie ogłoszono jedenaście lat temu po kolizji okrętu podwodnego "Houston" z holownikiem "Barcona".

Według amerykańskiej marynarki wojennej, do wypadku doszło w piątek o godzinie 13.45 czasu lokalnego (sobota, godz. 00.45 czasu polskiego) w odległości 14,5 km od Honolulu. Okręt podwodny USS "Greeneville", stacjonujący w bazie w Pearl Harbor bedący na patrolu na południe od wyspy Oahu, w czasie wynurzania uderzył rufą w japoński trawler. Staranowana jednostka to statek rybacki "Ehime Maru", należący do wyższej szkoły rybołówstwa w Uwajima, w prefekturze Ehime, w południowo-zachodniej Japonii. Na jego pokładzie znajdowało się 20 członków załogi, dwóch wykładowców i 13 studentów. Japończycy badali zasoby tuńczyka w tej części Oceanu Spokojnego. Jednostka wypłynęła z macierzystego portu 10 stycznia. Miała wrócić 23 marca. Inne szczegóły zdarzenia nie są na razie znane. Wiadomo tylko, że japoński trawler zatonął. Załoga zdążyła spuścić na wodę trzy szalupy ratunkowe. Amerykańska jednostka wyszła z opresji bez widocznych uszkodzeń.

Śledztwo w toku

Rzecznik Białego Domu Ari Fleischer poinformował, że prezydent George W. Bush, który przebywa w swojej rezydencji w Camp David, został natychmiast powiadomiony o wypadku. Szczegółowe śledztwo w sprawie przyczyn kolizji amerykańskiego okrętu podwodnego z japońskim statkiem rybackim u wybrzeży Hawajów zapowiedział w jednym z wywiadów telewizyjnych sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld. W Japonii premier Yoshiro Mori powołał specjalną grupę kryzysową, do której weszli też przedstawiciele Ambasady USA w Tokio.

Na razie nie wiadomo, czy rodziny ofiar katastrofy dostaną odszkodowania od Amerykanów. Szef Pentagonu oznajmił, że najpierw trzeba poznać wszystkie okoliczności tragicznego wypadku.

USS "Greeneville" to okręt klasy Los Angeles. Ma 110 metrów długości i 6900 ton wyporności. Jego załoga liczy 133 osoby. Jest zwykle uzbrojony w torpedy i pociski manewrujące Tomahawk.

foto EPA

21:20