Rosyjskie MSZ potępiło niedzielny napad w Moskwie na polskiego dyplomatę. Rosja uznała incydent za „godny ubolewania” i wyraziła „szczere współczucie” ofierze napaści. Wcześniej polska dyplomacja wystosowała notę informacyjną w tej sprawie.

Rosja poinformowała, że okoliczności napadu bada Główny Urząd Spraw Wewnętrznych Moskwy. Podjęte mają zostać także dodatkowe środki dla zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom polskiej ambasady i ich rodzinom. Dotychczas jednak nie udało się złapać sprawców niedzielnego napadu.

Polska dyplomacja uważa, że pobicie dyplomaty miało charakter chuligański i nie doszukuje się w nim motywów politycznych. Reakcja MSZ jest zatem bardzo stonowana. Z tego względu Polska domaga się wyjaśnień, a nie jak Rosja tydzień temu przeprosin. Rosyjska dyplomacja bowiem w fakcie napadu na dzieci rosyjskich dyplomatów w Warszawie doszukiwała się politycznych podtekstów.

- Nie mamy podstaw, które pozwalałyby inaczej nazwać tę sprawę, jak tylko chuligańskim wybrykiem. Dlatego domagamy się wyjaśnień - to stanowisko polskiego MSZ, przedstawione przez Tomasza Seraticsa. Polska dyplomacja w nocie przekazała informacje, jakie posiada na temat incydentu i zaznaczyła, że oczekuje od władz rosyjskich wyjaśnień okoliczności napadu.

Do napadu doszło w niedzielę wieczorem niedaleko polskiej placówki w Moskwie. Dwaj mężczyźni poprosili polskiego dyplomatę o papierosa. Gdy po polsku odpowiedział, że nie pali, został poturbowany i skopany. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie pozostanie jeszcze 2-3 dni na obserwacji. To już drugi przypadek napaści na pracownika polskiej ambasady w Moskwie w ciągu ostatnich dni. W sobotę pobity został kierowca placówki, obywatel Federacji Rosyjskiej.

Tydzień temu w Warszawie pobite zostały dzieci rosyjskich dyplomatów. Do tej pory nie udało się złapać sprawców. Po tym incydencie rosyjska dyplomacja domagała się od Polski przeprosin, a media w Rosji doszukiwały się w fakcie napadu podłoża politycznego.