Warszawska policja zatrzymała dwie kolejne osoby w związku z pobiciem dzieci rosyjskich dyplomatów. Zatrzymani są przesłuchiwani; nie wiadomo, czy mają oni bezpośredni związek z niedzielnym napadem.

Stołeczna policja już w nocy z niedzieli na poniedziałek zatrzymała dziewięć osób, które mogły być zamieszane w napad. Zostały one jednak zwolnione, ponieważ napadnięci nastolatkowie (trzech Rosjan i Kazach) nie rozpoznali ich.

Strona polska rozważa możliwość wprowadzenia dodatkowej ochrony budynków dyplomatycznych należących do Federacji Rosyjskiej. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy jednak do samej ambasady.

W ambasadzie rosyjskiej przez cały czas jest min. 5 funkcjonariuszy, którzy stoją przy ogrodzeniu tego budynku, sprawdzając czy nic się nie dzieje. Jest to służba całodobowa - mówi nadkom. Mariusz Sokołowski ze stołecznej policji. Posłuchaj relacji Beaty Lubeckiej:

Rosja domaga się od Polski oficjalnych przeprosin za napad na dzieci rosyjskich dyplomatów. W sprawie tej wypowiedział się nawet Władimir Putin. Rosyjskie MSZ dopatruje się w incydencie podtekstu politycznego. Polska dyplomacja zaprzecza i ubolewa, że doszło do napadu.

Natomiast kazachska ambasada w Warszawie wystosowała notę dyplomatyczną, z prośbą o podjęcie niezbędnych kroków w celu jak najszybszego przeprowadzenia śledztwa w sprawie incydentu.

A co o incydencie w Warszawie piszą rosyjskie gazety? "Niedyplomatyczni rabusie" - to tytuł z "Niezawisimoj gaziety", Dziennik "Wremia Nowostiej" napisał o "antyrosyjskich skinheadach w Warszawie". Gazeta "Izwestia" dodaje - bez względu na to, czy incydent w Warszawie był zaplanowana akcją antyrosyjską, czy zwykłym bandytyzmem, jedno jest jasne: nie poprawi on chłodnych i bez tego stosunków między Warszawą a Moskwą. "Izwiestia" przypomina też wyniki polskiego sondażu sprzed paru lat, z którego wynikało, że za głównego wroga Polski wielu Polaków uważa właśnie Rosję.