Aresztowany i podejrzany o próbę przeprowadzenia zamachu w Warszawie Brunon K. wpadł dzięki prowokacji służb specjalnych. Jak dowiedzieli się nieoficjalnie reporterzy śledczy RMF FM, wśród osób, z którymi kontaktował się 45-latek, mogli być podstawieni agenci.

Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, nie potwierdził tych informacji ani im nie zaprzeczył.

W takich sytuacjach agenci pod przykryciem mają poznać prawdziwe zamiary zamachowca, a także kontrolować na bieżąco to, co robi i jak przygotowuje się do realizacji swoich planów. Dzięki tej operacji ABW mogła więc dokładnie poznać każdy ruch mężczyzny, a także przewidzieć z dużą dokładnością, kiedy i gdzie zamierza on uderzyć. Zadaniem głównym przykrywkowców jest oczywiście udaremnienie planowanego zamachu - i tak się właśnie w tym przypadku stało.

Na konferencji ABW usłyszeliśmy, że Agencja miała Brunona K. na oku od końca 2011 roku, więc można przypuszczać, że operacja trwała co najmniej od kilku miesięcy.

Specsłużby mogły sprowokować zamachowca?

W tej sytuacji trudno nie zadać - być może przewrotnego - pytania, czy niedoszły zamachowiec mógł zostać sprowokowany przez służby do przygotowywania próby wysadzenia Sejmu?

Zdaniem byłego szefa UOP, gen. Zbigniewa Nowka, i członka sejmowej speckomisji, płk. Konstantego Miodowicza, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Tomasz Skory, sprawa nie została "uszyta", by służby mogły wykazać się sukcesem.

Miodowicz przyznaje natomiast, że ABW prawdopodobnie otoczyła podejrzanego swoimi agentami, co tłumaczy niewielką po wielomiesięcznej akcji liczbę zatrzymanych. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeniknęła agenturalnie do sieci kontaktów głównego podejrzanego i obecnie konsumuje to, co wcześniej wypracowała warsztatem działań operacyjnych - powiedział Miodowicz naszemu reporterowi.

Także gen. Nowek wątpi, by to agenci ABW zdołali nakłonić Brunona K. do przygotowywania zamachu. Trudno kogoś "podkręcić" do tego stopnia. Zawsze się sprawdza - sprawdza się, czy to jest mitoman, który opowiada, czy to jest gość, który działa rzeczywiście - podkreślał były szef UOP.

W tym wypadku generała zastanawia jednak przypisanie podejrzanemu motywów nacjonalistycznych. Skoro chciał wysadzić wszystkie organy państwa, to jest to raczej typowe działanie anarchistyczne - stwierdził w rozmowie z Tomaszem Skorym.

Próbował zorganizować grupę zbrojną


Zobacz również:

ABW wszczęła śledztwo po uzyskaniu informacji o osobie planującej przeprowadzenie zamachu przy wykorzystaniu materiałów wybuchowych. Zebrane informacje potwierdziły, że mężczyzna przygotowywał się do przeprowadzenia zamachu na Sejm, prezydenta, premiera, ministrów, a także posłów. Wiadomo również, że poszukiwał współpracowników - chciał zorganizować grupę zbrojną. Oprócz niego w sprawie zatrzymano jeszcze dwie osoby, które usłyszały zarzuty nielegalnego posiadania broni.

Podejrzany wchodził w porozumienie z innymi osobami, próbował zorganizować grupę zbrojną, werbował osoby, które miały mu pomóc w zrealizowaniu zakładanego planu działań, wyznaczał tym osobom poszczególne zadania, rozpracował okolice budynku Sejmu, ten budynek był celem ataku - poinformował na konferencji prasowej stołecznej w siedzibie ABW prokurator Mariusz Krasoń.

Wiadomo również, że planując zamach Brunon K. przeprowadzał między innymi próbne detonacje. Jak przekazali prokuratorzy, przed Sejmem chciał zdetonować 4 tony materiałów wybuchowych w czasie, gdy w budynku przebywaliby prezydent, premier i członkowie rządu.

Niedoszły zamachowiec został zatrzymany 9 listopada, trafił już na trzy miesiące do aresztu. Początkowo przesłuchiwany w charakterze podejrzanego mężczyzna skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień, ale w trakcie posiedzenia przed sądem stwierdził, że częściowo przyznaje się do winy i złożył szczątkowe wyjaśnienia. Przyznał się jedynie do szkoleń innych osób i do próbnych eksplozji. Stwierdził też, że przygotowywał zamach z inspiracji innych osób.

Chciał dokonać zamachu, bo rządzący nie są "prawdziwymi Polakami"

Jak poinformowali śledczy, tłem planowanej akcji były motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Terrorysta zeznał, że chciał dokonać zamachu, ponieważ politycy z rządu nie są "prawdziwymi Polakami".

Z ustaleń naszych dziennikarzy wynika, że Brunon K. to 45-letni mieszkaniec Krakowa. Był pracownikiem naukowym Uniwersytetu Rolniczego w stopniu doktora. Wykładał na kilku wydziałach, zajmował się m.in. chemią.