Przed sejmową komisją śledczą badającą tzw. aferę Rywina ponownie stanął dziś premier. W sobotę Leszek Miller zapewniał, że z całą sprawą nie ma nic wspólnego, a kilkugodzinne przesłuchanie niewiele wniosło do sprawy.

Według "Gazety Wyborczej", Rywin - składając Agorze korupcyjną propozycję - powoływał się na premiera.

Szef rządu powiedział, że nie potrafi w sposób sensowny wyjaśnić afery. Podkreślił też, że staje przed komisją w roli poszkodowanego. Premier zaprzeczył, by istniał "skrywany cel" rządu związany z nowelizacją ustawy o rtv. Przekonywał też, że projekt nie był wymierzony szczególnie w Agorę.

Miller tłumaczył, że zgłosił sprawy do prokuratury, bo – jego zdaniem - zawiadomienie o przestępstwie wymaga stosownego uzasadnienia. Ja oceniałem, że ta historia jest nieprawdopodobna i niewiarygodna - podkreślił premier.

Miller oświadczył, że nigdy nie utrzymywał kontaktów towarzyskich czy osobistych z Rywinem i nie był na jego działce na Mazurach. Podkreślił, że ich spotkania miały charakter formalny i że nigdy nie rozmawiali o nowelizacji ustawy o rtv.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa

09:00