Staję przed komisją w roli poszkodowanego - stwierdził przed sejmową komisją śledczą badającą aferę Rywina Leszek Miller. Członkowie komisji przez blisko dwie godziny wysłuchiwali oświadczenia składanego przez szefa rządu.

Swoje zeznania Miller zaczął od długiego oświadczenia, czytanego z kartki. Nie powiedział jednak nic, czego już nie wiedzielibyśmy. Premier wyjaśniał m.in. szczegóły rządowych prac nad ustawą o nowelizacji o rtv.

Mówił, że na jego zlecenie przeprowadzono analizę rządowej fazy prac nad tą ustawą: Z analizy tej wynika, że przy rządowych pracach nad ustawą nie doszło do żadnych prób mataczenia lub nieprawidłowości - powiedział premier.

Później opowiadał, co wie na temat korupcyjnej propozycji złożonej przez Lwa Rywina spółce „Agora”. Na wstępie stwierdził: Nadal nie potrafię w sposób klarowny i dla mnie sensowny wyjaśnić istoty analizowanej tu tzw. afery Rywina - mówił. Posłuchaj relacji reportera RMF Tomasza Skorego:

Powtórzył, że jest mało osób, które tak jak on osobiście zainteresowane są wyjaśnieniem sprawy Rywina. Jestem tym zainteresowany jako człowiek, którego nazwisko bez żadnej podstawy i uzasadnień wplątane zostało w absurdalną, naruszającą moje dobre imię i podważającą do mnie zaufanie, kłamliwą opowieść o wysyłaniu Lwa Rywina do Agory - oświadczył premier, zapewniając, że nigdy w żadnej sprawie nie wysyłał do kogokolwiek Rywina.

W zeznaniach Millera na uwagę zasługuje jednak nie to, co powiedział, ale to, czego nie powiedział. Nie wspomniał np. o tym, jakoby Aleksander Kwaśniewski namawiał go do poinformowania o sprawie prokuratury. Prezydent mówił o tym wielokrotnie. Miller wyjaśnił tylko, że cała afera Rywina od początku wydawała mu się tak absurdalna, że nie wydawała się zasługiwać na poważną uwagę. Od 11.30 Leszka Millera przesłuchują członkowie sejmowej komisji.

foto Archiwum RMF

13:15