Świętokrzyski baron SLD Henryk Długosz był informatorem Andrzeja Jagiełły w tzw. aferze starachowickiej – potwierdził w rozmowie z RMF zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. Prokurator generalny zwrócił się do marszałka Sejmu o zgodę na pociągnięcie Długosza do odpowiedzialności karnej.

Prowadząca sprawę prokuratura kielecka chce postawić Długoszowi zarzut poplecznictwa, czyli utrudniania śledztwa - taki sam jaki postawiono Jagielle. Prokurator Generalny oczekuje także na zgodę marszałka Borowskiego na tymczasowe aresztowanie samego Jagiełły.

Według Kazimierza Olejnika istotne jest teraz ustalenie, od kogo Henryk Długosz dowiedział się o planowanej akcji policji w Starachowicach. Zastępca Prokuratora Generalnego jest przekonany, że sam Długosz nie mógł posiadać takiej wiedzy.

To z tego m.in. powodu prokurator generalny Grzegorz Kurczuk zwrócił się do marszałka Sejmu z wnioskiem o wyrażenie zgody na aresztowanie posła Andrzeja Jagiełły. W ten chce zapobiec kontaktowaniu się Długosza i Jagiełły z trzecią osobą - źródłem przecieku i ustalaniu np. wersji wydarzeń.

Według Olejnika decyzja o wszczęciu procedury prowadzącej do aresztowania Jagiełły wskazuje na to, iż śledztwo weszło w decydującą fazę.

Przypomnijmy: 4 lipca "Rzeczpospolita" poinformowała, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł (dawniej SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców z SLD i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego.

08:30