Zmarł Andrzej Wajda - jeden z najbardziej znanych na świecie polskich reżyserów, współtwórca polskiej szkoły filmowej, wielokrotnie nagradzany, także Oscarem. Odszedł w niedzielę wieczorem w wieku 90 lat. Andrzej Wajda urodził się 6 marca 1926 w Suwałkach.

To jedyne polskie nazwisko ze świata filmu, które umieją wymienić widzowie na całym świecie. Laureat Oscara za całokształt twórczości, nominowany do tej nagrody za kilka filmów, nagradzany na festiwalach w Cannes i w Berlinie, jeden z twórców polskiej szkoły filmowej, reżyser kilkudziesięciu filmów.

Na długiej liście są takie tytuły jak: "Popiół i diament", "Popioły", "Ziemia obiecana" (nominowany w 1975 roku do Oscara  w kategorii Najlepszy film nieanglojęzyczny), "Człowiek z marmuru", "Panny z Wilka" (nominacja w 1979), "Człowiek z żelaza" (nominacja w 1981), "Pan Tadeusz", "Katyń" (nominacja w 2007) oraz "Wałęsa. Człowiek z nadziei".

Andrzej Wajda reżyserował też w teatrach. W "Starym" w Krakowie, w "Powszechnym" w Warszawie, w Moskwie i w Tokio. Spektakle według Dostojewskiego czy Wyspiańskiego. Zawsze pełen energii, z pasją opowiadał o nowych projektach. Gdy nasza dziennikarka Katarzyna Sobiechowska-Szuchta pytała go skąd bierze tyle sił, odpowiadał: Wcześnie zacząłem życie i to siła rozpędu.

Miałem 15 lat zacząłem zarabiać na siebie, no bo była wojna, a potem wydawało mi się, że muszę stać na swoich nogach. Każdy następny film nie do końca mnie zadowalał, tak że jak myślę teraz to przywalę taki film, że ło! - wspominał.

Ostatnim filmem Andrzeja Wajdy są "Powidoki". Obraz będzie polskim kandydatem do Oscara. Reżyser niestety nie doczekał oficjalnej premiery filmu; obraz wchodzi do kin w styczniu.

Film przedstawia kilka lat z życia malarza Władysława Strzemińskiego. To poruszająca opowieść o tym, jak komuniści zniszczyli człowieka i wielkiego artystę, który szedł swoją artystyczną drogą i nie chciał kolaborować w władzą ludową.

Życie w takim systemie wymagało odwagi wewnętrznej, silnego charakteru. (...) Artyści walczyli z tym systemem osobiście, każdy walczył sam. Nie było żadnych szans, żeby ci, którzy nie godzili się z systemem robili to razem, nie było szansy, by dać im głos, żeby dać głos grupie. Albo się kryli i oddali się od rzeczywistości. A Strzemiński tego nie robił, stał stale przy tym samym swoim stanowisku i wydawało mi się, że takiego artystę trzeba pokazać - mówił Andrzej Wajda podczas ostatniej rozmowy - we wrześniu tego roku - z naszą dziennikarką.

TUTAJ PRZECZYTACIE OSTATNI WYWIAD Z ANDRZEJEM WAJDĄ >>>

Dwa lata temu w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM wspominał początki swojej reżyserskiej przygody. (...) kilka lat po wojnie, stworzyliśmy kinematografię - polską szkołę filmową. Więcej, te filmy... mieliśmy coś do powiedzenia, bo mieliśmy do powiedzenia o naszych, o wojnie, jaką przeżyliśmy a byliśmy też głosem naszych zmarłych. Ci, którzy zostali zamordowani w czasie wojny, ci, którzy zginęli dlatego, że byli odważniejsi, że oni byli śmielsi. Krótko mówiąc, taki los ich spotkał a my zostaliśmy zobowiązani do tego, żeby o nich mówić. Polska kinematografia, polska szkoła filmowa właśnie to zadanie wykonała. Co jest ważniejsze, że w tych trudnych czasach cenzury i państwowej kinematografii udało nam się powiedzieć tak w tych filmach, że nie tylko polska widownia to zrozumiała, ale że świat to zrozumiał. Dlatego dzisiaj, kiedy słyszę, że polskie kino znowu wychodzi na świat to jest ten moment, który jest dla mnie szczególnie radosny - mówił wzruszony.

Wajda jest laureatem licznych nagród przyznanych w kraju i za granicą. Honorowego Oscara za osiągnięcia życia i wkład w rozwój światowej kinematografii otrzymał od amerykańskiej Akademii Filmowej w 2000 r.

Wajda otrzymał  wiele odznaczeń państwowych, w tym to najważniejsze, czyli Order Orła Białego.

W 1994 r. z inicjatywy Andrzeja Wajdy i Krystyny Zachwatowicz powstało Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" w Krakowie.