Platforma jest wystawiona na ostrą konkurencję, ale nie obawiam się Ruchu na Rzecz Demokracji - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Donald Tusk, lider PO. Inaczej niż niektórzy komentatorzy widzę dokładnie, że jest to formuła na rewitalizację SLD.

Lewica ma też prawo szukać jakiejś formuły atrakcyjniejszej niż do tej pory w odniesieniu do wyborców, więc ja muszę cały czas żyć w takim pozytywnym napięciu i uważać na konkurencję - dodaje Tusk. Dalej jednak mówi, że każdy, kto będzie współpracował na rzecz odbudowy i zwycięstwa polskiej lewicy, na pewno nie jest sojusznikiem Platformy Obywatelskiej.

O nominacji Przemysława Gosiewskiego na wicepremiera, Tusk mówi: Polska nie zginie z tego powodu, że tak barwna postać, czasami irytująca, ale przecież o wiele częściej rozweselająca opinię publiczną, jak Przemysław Gosiewski, została premierem. Na pewno nie jest to największa klęska IV RP.

Konrad Piasecki: Gościem Kontrwywiadu jest Donald Tusk. Dzień dobry. Jak się spało?

Donald Tusk: Dzień dobry. Dobrze.

Konrad Piasecki: Koło entuzjastów nowego premiera dziś nie śpiewało, że Przemek Gosiewski jest ich najlepszym przyjacielem?

Donald Tusk: Jak zawsze dobrze śpię, nawet w hotelu poselskim, więc nigdy nie się wsłuchuję w nocne odgłosy.

Konrad Piasecki: Nie jest pan tak wrażliwy, jak pańscy koledzy z Platformy, którzy donosili, że hałasy przeszkadzają im w spaniu?

Donald Tusk: To było ścianę w ścianę, ja mam szczęśliwie spokojnych sąsiadów.

Konrad Piasecki: Ściana w ścianę, ale jak patrzę na wyczyny Platformy Obywatelskiej w hotelu sejmowym, to czasami się zastanawiam, czy lepiej czasami zaśpiewać, czy zastukać do Sandry Lewandowskiej o trzeciej w nocy?

Donald Tusk: Kwestia gustu.

Konrad Piasecki: Według pańskiego gustu co lepsze?

Donald Tusk: Ja bym nie pukał.

Konrad Piasecki: Do Sandry Lewandowskiej?

Donald Tusk: Ja w ogóle jestem spokojny człowiek.

Konrad Piasecki: A śpiewał?

Donald Tusk: Gdybym zaśpiewał cokolwiek, kiedykolwiek to bym wypłoszył większe skupiska niż hotel sejmowy. Mam szacunek do ludzi i rzadko śpiewam publicznie.

Konrad Piasecki: A jakaś drobna przyśpiewka na cześć Przemysława Gosiewskiego wyrwie się z ust Donalda Tuska? Niekoniecznie melodyjna.

Donald Tusk: Nie będę straszył do rana słuchaczy, ale inaczej niż wielu komentatorów nie wpadam w panikę. Polska nie zginie z tego powodu, że tak barwna postać, czasami irytująca, ale przecież o wiele częściej rozweselająca opinię publiczną, jak Przemysław Gosiewski, została premierem. Na pewno nie jest to największa klęska IV RP.

Konrad Piasecki: Ale jak słucham pańskich kolegów partyjnych, to takie mam wrażenie – dramat, skandal, klęska, najwierniejsi z wiernych, najlojalniejsi z lojalnych zostają ministrami, wicepremierami.

Donald Tusk: Jest zasada, że największe funkcje państwowe obejmują przyboczni, tacy wierni asystenci czołowych polityków partyjnych. To oczywiście nie jest dobra zasada. Fakt, że dzisiaj mamy Radę Ministrów największą w dziejach Rzeczpospolitej, najliczniejszą i największą grupę wicepremierów to też nie jest nic optymistycznego.

Konrad Piasecki: Ale jak się spojrzy na zachowanie Marka Jurka, tego, który nie był przybocznym i nie był starym, doświadczonym towarzyszem partyjnym, to trochę się czasami Jarosławowi Kaczyńskiemu ciężko dziwić.

Donald Tusk: Ja jestem z tych, którzy długie lata znają i Jarosława Kaczyńskiego i Przemysława Gosiewskiego i Marka Jurka i mnie w tej koalicji nic nie zdziwi.

Konrad Piasecki: Czyli to, że cofa się Jarosław Kaczyński do takiego obozu warownego, obozu najwierniejszych hoplitów pana nie dziwi, pan by robił to samo?

Donald Tusk: Nie wiem, czym bym robił to samo. Jedno co mnie martwi, to to, że Jarosław Kaczyński ma rzeczywiście taką bardzo króciutką ławkę, mówię celowo o ławce rezerwowych i używam tego piłkarskiego porównania, bo z tego co wiem to obaj panowie, i Jarosław Kaczyński i Przemysław Gosiewski chcą także zająć się własnoręcznie – że tak powiem – organizacją Euro 2012. Nie wiem czy państwo zauważyli, ale była euforia po tym, jak dostaliśmy to Euro i cisza.

Konrad Piasecki: Bo jeszcze 5 lat jest.

Donald Tusk: Nawet nie tyle, że cisza, a raczej głośno się robo o tym, że jest kompletna katastrofa jeśli chodzi o zorganizowanie prac rządu w kwestii autostrad.

Konrad Piasecki: Jedna ławka rezerwowych pustoszeje, inna właśnie się organizuje. Boi się pan Ruchu na Rzecz Demokracji? Mogą was przebić w niechęci do braci Kaczyńskich.

Donald Tusk: Lewica ma też prawo szukać jakiejś formuły atrakcyjniejszej niż do tej pory w odniesieniu do wyborców, więc ja muszę cały czas żyć w takim pozytywnym napięciu i uważać na konkurencję. Czy to jest PiS, który jest dość żywotny, czy to jest lewica, która szuka własnego pomysłu. Tak, Platforma jest wystawiona na ostrą konkurencję. Nie obawiam się Ruchu na Rzecz Demokracji, ponieważ inaczej niż niektórzy komentatorzy widzę dokładnie, że jest to formuła na rewitalizację Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Konrad Piasecki: No tak. Pan mówi „lewica”, pan mówi „rewitalizacja SLD”. To co robi tam Andrzej Olechowski w okolicach Ruchu?

Donald Tusk: Dobre pytanie.

Konrad Piasecki: Rozumiem, że pan mu je zadał, bo to pański podwładny partyjny.

Donald Tusk: Zadam mu to pytanie. I rzeczywiście, to miejsce wśród liderów lewicy człowieka o jednoznacznie liberalnych poglądach gospodarczych, człowieka, który wspólnie ze mną zakładał Platformę między innymi – jeśli nie głównie – w proteście przeciwko temu, co robi SLD z Polską, człowieka, który konkurował z Aleksandrem Kwaśniewskim w wyborach prezydenckich i wówczas Olechowski dobrze wiedział, dlaczego chce stanąć na drodze ponownego wyboru Aleksandra Kwaśniewskiego…

Konrad Piasecki: Wtedy nie wiedział tego Donald Tusk, bo tej kandydatury nie popierał, ale to tylko był nawias.

Donald Tusk: Miałem swoje powody.

Konrad Piasecki: Więc powie pan Olechowskiemu: albo Ruch, albo Platforma – zdecyduj się Andrzeju albo panie Andrzeju?

Donald Tusk: Na pewno każdy, kto będzie uczestniczył w odbudowie może nie zgliszczy, ale odbudowie bardzo dzisiaj osłabionego SLD – każdy ma do tego prawo, ale oczywiście nie jest to cel czy interes polityczny PO.

Konrad Piasecki: No dobrze. Ale czy jest tak, że albo udział w Ruchu na Rzecz Demokracji, albo przynależność do Platformy Obywatelskiej?

Donald Tusk: Nie, bo na razie dzisiaj, kiedy słyszę opinie samych inicjatorów tego ruchu, odżegnują się mocno od partyjności tej inicjatywy. Poza tym sądzę, że na spotkaniach tej inicjatywy będzie coraz mniej ludzi z szeroko pojętej polskiej prawicy czy centrum, bo zorientują się, że tak naprawdę chodzi o ewentualny przyszły sukces wyborczy SLD.

Konrad Piasecki: Czyli rozumiem intuicja podpowiada panu, że Olechowski długo tam miejsca nie zagrzeje, ale stawiać sprawy na ostrzu noża pan nie będzie?

Donald Tusk: Każdy, kto będzie współpracował na rzecz odbudowy i zwycięstwa polskiej lewicy, na pewno nie jest sojusznikiem Platformy Obywatelskiej.

Konrad Piasecki: A Olechowski, robiąc t,o działa na rzecz odbudowy polskiej lewicy?

Donald Tusk: Sądzę, że nieświadomie, ale prędzej czy później na pewno to zrozumie.

Konrad Piasecki: Czyli albo Platforma, albo Ruch?

Donald Tusk: W jakimś sensie tak. Ale ja w ogóle nie jestem człowiekiem, który biega z maczugą czy mieczem i obcina ludziom głowy.

Konrad Piasecki: Dlatego zyskuje pan przydomek „dyrektora ogrodu zoologicznego”, który toleruje i „nosorożca Rokitę”, i „żyrafę Olechowskiego”, a nawet wymachującego wibratorem „tygrysa Palikota”.

Donald Tusk: Nigdy nie słyszałem takiego określenia.

Konrad Piasecki: Pojawiła się ostatnio taka teza publicystyczna.

Donald Tusk: W polskiej polityce słowo „dyrektor” zarezerwowane jest dla zupełnie kogoś innego. Ale „Ojciec Dyrektor Tusk” brzmi dość interesująco.

Konrad Piasecki: Ale tygrysa Palikota pan zostawi w Platformie?

Donald Tusk: Janusz Palikot, przez to, że zabrudził się w taka niezwykłą dość ekstrawagancję, stawia się sam trochę poza polityką. Jeśli ktoś używa tego typu rekwizytów w polityce, to przestaje być poważnym politykiem. Ale kiedyś powiedziałem, że każdy ma swojego Palikota i coś w tym jest – każda partia ma takich skandalistów.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.