Bielan: Rządowi mogło chodzić o to, żeby prezydenta nie było na miejscu pożaru

Konrad Piasecki: Jak prezydent rozliczy rząd za to, że za późno poinformował go o pożarze w Kamieniu Pomorskim?

Adam Bielan: Nie wiem, czy prezydent chce rozliczać rząd.

Konrad Piasecki: Tak powiedział, że trzeba to rozliczyć.

Adam Bielan: Z całą pewnością trzeba wyciągnąć wnioski z kompromitującej wypowiedzi rzecznika rządu, który powiedział, że prezydent, jego urzędnicy powinni o sprawie dowiedzieć się z mediów.

Konrad Piasecki: A z kompromitującej wypowiedzi prezydenta też trzeba?

Adam Bielan: Panie redaktorze, prezydent domagał się tego, żeby było jasno określone kto kogo informuje w takich sytuacjach. To jest jasne, że to nie premier ma dzwonić do prezydenta w takiej sytuacji, ale urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji powinni kontaktować się z urzędnikami BBN-u.

Konrad Piasecki: Panie pośle, jest tragedia, dymią zgliszcza, 21 osób nie żyje, prezydent przyjeżdża na te zgliszcza i mówi, że będzie rozliczał rząd za to, w jakim tempie go poinformował. Przyzna pan, że niezręczność to jest najdelikatniejsze określenie na nazwanie tej wypowiedzi?

Adam Bielan: Ani pan, ani ja nie byliśmy na miejscu tragedii. Prezydent powiedział to pod wpływem emocji.

Konrad Piasecki: Pod wpływem emocji się mówi, że trzeba rozliczyć rząd za tempo poinformowania? Ja pod wpływem emocji bym współczuł ofiarom.

Adam Bielan: Prezydent mówił o tym, że przez wiele godzin nie był informowany o akcji ratowniczej - o tym w ogóle, co się wydarzyło na miejscu - i musiał sam udać się na miejsce, żeby się o tym przekonać.

Konrad Piasecki: To była zręczna wypowiedź?

Adam Bielan: Przyzna pan, panie redaktorze, że to nie jest sytuacja normalna. W normalnym kraju przepływ informacji jest znacznie sprawniejszy.

Konrad Piasecki: W normalnym kraju informowanie prezydenta to nie jest najważniejsza rzecz w momencie, kiedy jest pożar i giną ludzie.

Adam Bielan: Oczywiście. Ale przecież nie osoby, które prowadziły akcję ratunkową, ani nie premier mieli informować prezydenta, tylko urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji.

Konrad Piasecki: Panie pośle, to była zręczna wypowiedź prezydenta?

Adam Bielan: Powtarzam: to była wypowiedź pod wpływem emocji. Prezydent nie chciał tego wątku rozwijać. Ani on, ani jego urzędnicy tego wątku nie kontynuowali. Robili to współpracownicy premiera – pan minister Graś i jego koledzy.

Konrad Piasecki: Nie. Szef Kancelarii Prezydenta mówił o tym, że prezydent się dowiedział z telewizji.

Adam Bielan: Że prezydent nie będzie się już w tej sprawie wypowiadał w trakcie trwania żałoby narodowej. Żałoba wciąż trwa – do dzisiaj, do północy – dlatego proponuję zakończyć ten temat.

Konrad Piasecki: To na czym będzie polegało rozliczenie? Jakie procedury prezydent będzie wymagał teraz?

Adam Bielan: Wystarczy powiedzieć o tym, że w lipcu ubiegłego roku parlament odrzucił bardzo dobry prezydencki projekt ustaw o katastrofach naturalnych…

Konrad Piasecki: I trzeba do tego projektu wrócić?

Adam Bielan: …w których były opisane jasno wszystkie procedury. Dwa tygodnie później przez Polskę przeszła trąba powietrzna, przypomnę. Ta ustawa wówczas byłaby jak znalazł, ale rząd czy większość parlamentarna odrzuciła dobry projekt tylko dlatego, że to był projekt prezydencki. To pokazuje stosunek obecnej władzy do prezydenta.

Konrad Piasecki: Prezydent zgłosi ten projekt jeszcze raz w tej sytuacji?

Adam Bielan: Trudno powiedzieć. Jeżeli działa mechaniczna większość, która odrzuca wszystkie dobre pomysły tylko dlatego, że pochodzą z pałacu prezydenckiego, to pewnie nie ma sensu zgłaszać nowej ustawy. Natomiast myślę, że prezydent będzie domagał się, żeby takie prawo zostało wreszcie uchwalone.

Konrad Piasecki: A pańskim zdaniem istniało jakieś drugie dno w tym niezadzwonieniu do prezydenta?

Adam Bielan: Być może. Mam nadzieję, że nie chodziło o to, żeby prezydenta nie było na miejscu tragedii, bo to już byłoby zachowanie fatalne ze strony urzędników pana premiera.

Konrad Piasecki: Ale ma pan nadzieję, ale nie pewność?

Adam Bielan: Mam nadzieję – oczywiście, że nie mam pewności, bo widzieliśmy wcześniej żenujące zachowania pana ministra Arabskiego, który chciał odebrać prezydentowi samolot, itd. Znamy przekazy dnia, produkowane w Kancelarii Premiera, w których głównym negatywnym bohaterem jest prezydent, z których wynika, że politycy Platformy mają w niemal każdym zdaniu atakować pana prezydenta, więc wszystkiego można się spodziewać.

Konrad Piasecki: Panie pośle, myśli pan, że takie zachowania poprawiają oceny prezydenta?

Adam Bielan: Na pewno kłótnie na szczytach władzy nie poprawiają notowań ani prezydenta, ani premiera.

Konrad Piasecki: A widział pan te wczorajsze notowania prezydenta?

Adam Bielan: Widziałem rekordowe niskie notowania wszystkich – również rządu i pana premiera.

Konrad Piasecki: A zapłakał pan widząc te notowania prezydenta, najgorsze w historii?

Adam Bielan: Nie, bo jeżeli pan pyta o szanse na reelekcję Lecha Kaczyńskiego, bo dwa dni wcześniej widziałem bardzo dobre notowania w sondażu prezydenckim, z którego wynika, że prezydent dzisiaj ma mniejszy dystans do nadrobienia do Donalda Tuska, niż trzy tygodnie przed wyborami w 2005 r.

Konrad Piasecki: Bardzo dobrymi bym ich nie nazwał, zwłaszcza, że za plecami Donalda Tuska było wielu kandydatów Platformy. Jeśli oni nie będą kandydować, to te głosy przejdą na Donalda Tuska.

Adam Bielan: Pan doskonale wie, że nie ma takiej reguły. I powtarzam: trzy tygodnie przed wyborami w 2005 roku Donald Tusk miał dużo większą przewagę nad Lechem Kaczyńskim.

Konrad Piasecki: Pana zdaniem takie sondaże mogą odwieść prezydenta od myśli o reelekcji?

Adam Bielan: Nie wiem, nie siedzę w głowie pana prezydenta.

Konrad Piasecki: A powinny odwieść, czy nie?

Adam Bielan: Ja bym namawiał pana prezydenta do ubiegania się o reelekcję, bo do wyborów zostało ponad półtora roku, ale on nie musi podejmować decyzji dzisiaj.

Konrad Piasecki: A PiS nie ma innego kandydata. Czy znalazłby się jakiś?

Adam Bielan: Trudno, żebyśmy nie popierali urzędującego prezydenta, jeżeli on zdecyduje się kandydować. Ale zostawmy tę sprawę do przyszłego roku.

Konrad Piasecki: Na razie mamy problem z najbliższymi wyborami do europarlamentu. Mojzesowicz daje ultimatum – czeka do wtorku na wyrzucenie Czarneckiego z listy. Doczeka się, czy nie?

Adam Bielan: Pan sprowadza wypowiedzi pana ministra Mojzesowicza do absurdu…

Konrad Piasecki: Takie macie stosunki wewnątrzpartyjne.

Adam Bielan: Nie ma takiego ultimatum. Oczywiście są pewne napięcia wewnątrz każdej partii. Przypomnę to, co się działo z Platformą Obywatelską na Podkarpaciu czy w Warszawie w związku ze startem Danuty Hübner czy Mariana Krzaklewskiego. Przy tworzeniu list w każdych wyborach, czy to w wyborach do Sejmu, czy do Parlamentu Europejskiego, czy wyborach samorządowych są pewne napięcia.

Konrad Piasecki: Czy Czarnecki zniknie z tej „jedynki”?

Adam Bielan: Nie. Decyzja w tej sprawie jest ostateczna.

Konrad Piasecki: A ostateczna jest decyzja w sprawie Jacka Kurskiego?

Adam Bielan: No tak, wszystkie decyzje są ostateczne, bo już zapadły.

Konrad Piasecki: Tylko, że Jacek Kurski ma problemy z prokuraturą. Ona prowadzi postępowanie i zastanawia się, czy nie wszcząć śledztwa. Czy jeśli będzie śledztwo przeciwko Jackowi Kurskiemu, to on będzie kandydował do europarlamentu?

Adam Bielan: Tylko, że to jest postępowanie wyjaśniające, jakich w Polsce toczą się setki, jeśli nie tysiące.

Konrad Piasecki: Póki co. A jak będzie śledztwo?

Adam Bielan: Ale nie ma takiego śledztwa w tej chwili i nie wierzę, żeby ono było.

Konrad Piasecki: Wiara czyni cuda, ale nie zawsze i nie w prokuraturze.

Adam Bielan: Jeżeli rozmawiamy o zarzutach pana Jaromira Netzla, to należy sobie zadać pytanie, dlaczego pan Netzel obudził się w tej sprawie po dwóch latach, akurat przy okazji układania list do europarlamentu.

Konrad Piasecki: Panie pośle, to jest proste pytanie: czy ktoś, wobec kogo będzie prowadzone śledztwo albo jest prowadzone śledztwo, może być kandydatem PiS-u do europarlamentu czy nie?

Adam Bielan: Panie redaktorze, nie ma w tej sprawie śledztwa przeciwko jakiemukolwiek kandydatowi.

Konrad Piasecki: Ale pan nie odpowiada na moje pytanie.

Adam Bielan: Nie ma śledztwa przeciwko Jackowi Kurskiemu.

Konrad Piasecki: A jeśli będzie?

Adam Bielan: A jeśli będzie, to będzie mógł mnie pan wtedy zapytać o to jeszcze raz.

Konrad Piasecki: No to jeszcze jeden ciekawy kandydat do europarlamentu:

Konrad Piasecki: Naprawdę pan chce, żeby Gabriel Janowski też poskakał w Brukseli?

Adam Bielan: Panie redaktorze, mówimy o byłym ministrze rolnictwa, osobie kompetentnej jeżeli chodzi o sprawy polskiej wsi…

Konrad Piasecki: …i skoczku też świetnym.

Adam Bielan: Przecież Prawo i Sprawiedliwość nie nominowało go do Parlamentu Europejskiego. Jest jednym ze 130 kandydatów...

Konrad Piasecki: Ale kandyduje, tak? To jest postanowione?

Adam Bielan: Kandyduje, decyzję w tej sprawie podejmą wyborcy.

Konrad Piasecki: To zabawne jest...

Adam Bielan: Dlaczego?

Konrad Piasecki: Człowiek, który skacze, krzyczy, okupuje mównicę sejmową, je flaki na mównicy, potem kandyduje do europarlamentu – ciekawy pomysł.

Adam Bielan: Mnie nie jest zręcznie o tym mówić, bo kandydujemy z tego samego okręgu, więc pan minister Janowski jest moim konkurentem. Natomiast wszystko w rękach wyborców - to wyborcy zdecydują, kto się znajdzie w Parlamencie Europejskim. Pan poseł Janowski ma wiele zalet. Pan akurat przypomniał ten najsłabszy moment w jego karierze politycznej, ale każdy ma prawo do błędów.

Konrad Piasecki: Jerzy Buzek stracił szanse na bycie szefem europarlamentu, czy nie?

Adam Bielan: Myślę, że jego szanse są dzisiaj znacznie mniejsze niż dwa miesiące temu.

Konrad Piasecki: A w procentach określiłby pan na ile?

Adam Bielan: Myślę, że są dzisiaj 3-4 razy mniejsze niż dwa miesiące temu. Sądzę, że są porównywalne z szansami Radka Sikorskiego z 31 grudnia 2008 r. Donald Tusk wtedy je określił na 20-30%.

Konrad Piasecki: No to niewielkie. Adam Bielan, dziękuję bardzo.

Adam Bielan: Dziękuję bardzo.