W Biurze Ochrony Rządu zadanie nie ma płci. Funkcjonariuszki nie są tu przepuszczane w drzwiach, nikt nie zwolni ich z rozkazów tylko dlatego, że są delikatniejsze niż panowie. Mimo to w formacji są obecne od samego początku istnienia. W tej chwili stanową niespełna 9 proc. wszystkich pracowników BOR. Niektóre panie z dumą kontynuują tradycje rodzinne, inne o takiej pracy marzyły od dziecka. Wszystkie codziennie narażają swoje życie, by chronić najważniejsze osoby w Polsce.

Magdalena Gawlik, RMF FM: Kiedy umawiałyśmy się na tę rozmowę powiedziała pani, że nie chce mówić tylko o swojej historii, ale niejako zebrać historie wszystkich kobiet pracujących w BOR w jedną całość. Ale każda z pań miała chyba inną motywację, by zacząć.

Zofia, funkcjonariuszka Biura Ochrony Rządu: Wiadomo, że każdy człowiek ma swoje powody, dla których wybiera dany zawód. W Biurze Ochrony Rządu wśród kobiet zdarzają się takie, które kultywują tradycje rodzinne, ponieważ brat, tata, bliski znajomy był lub wciąż jest funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządu. Są również koleżanki, które kultywują tradycje rodzinne idąc w ślady swojej mamy. One tworzą swoją, żeńską historię w szeregach Biura Ochrony Rządu. Drugą grupą osób, które wybierają służbę w Biurze Ochrony Rządu to osoby, które odnajdują naszą prace jako bardzo prestiżową, bardzo interesującą, dającą duże możliwości i pozwalającą sprawdzić siebie... A przede wszystkim swój charakter, bo pamiętajmy, że to nie jest tylko ochrona fizyczna, ale również z szereg działań, które przygotowują ten ostateczny etap ochrony osobistej.

To co charakteryzuje każdego funkcjonariusza BOR - kobietę jak i mężczyznę - to pasja. Pasja do tego zawodu. Tej pracy... A właściwie tej służby nie da się wykonywać, jeżeli się tego nie kocha. To jest to, co pozwala przychodzić każdego dnia i wykonywać ciężką, również fizyczną pracę, gdzie trzeba być bardzo dyspozycyjnym.

Pewna anegdota krążąca tutaj w biurze mówi, że funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu pracuje 26 godzin na dobę. To znaczy, że nasz dzień pracy zaczyna się dużo, dużo wcześniej niż naszej osoby ochranianej, bo przecież musimy się przygotować do tego dnia. A kończymy po pełnym dniu osoby ochranianej.

Pamiętajmy też, że są to osoby, które piastują najważniejsze stanowiska w państwie. One nie pracują od ósmej do szesnastej, a najczęściej ten dzień zaczynają przed godziną szóstą, a kończą niemalże po północy.

Jako kobieta muszę o to zapytać - kiedy w takim razie jest czas, by zrobić poranny makijaż?

(śmiech) Koleżanki sobie z tym radzą. Jak wszystkie kobiety są wielozadaniowe i przychodzą do pracy przygotowane z makijażem i całym sprzętem, który jest niezbędny na wykonywanie obowiązków.

A czy panie mogą liczyć na jakąś taryfę ulgową? Czy przy cięższych zadaniach jest szansa, że wyręczy je w tym kolega, który powie "usiądź, poczekaj, nie przemęczaj się"?

Nie możemy tak powiedzieć, ponieważ funkcjonariuszka i funkcjonariusz grupy ochronnej, są częścią taktyki ochronnej i mają postawione zadania bez względu na płeć. Jeżeli przed funkcjonariuszką postawi się zadanie wykonywania obserwacji na posterunku zewnętrznym, to bez względu na warunki atmosferyczne, niską temperaturę czy deszcz każdy funkcjonariuszka i funkcjonariusz wykona te zadania zgodnie ze sztuką.

Czyli nikt nie otwiera tu kobietom drzwi, nikt nie odsuwa krzesełek?

Nie, choć zdarzały się takie przypadki koleżankom z grup ochronnych. Najczęściej byli to przedstawiciele delegacji zagranicznych, którzy przyjeżdżali z wizytą do Polski i rzadko wcześniej spotykali się z funkcjonariuszką ochrony. Ciężko im się było z tym pogodzić i zdarzały się przypadki, kiedy panowie próbowali otworzyć drzwi koleżankom wykonującym swoje zadania. I niestety zaburzali jej zadania ochronne.

Natomiast w tej chwili funkcjonariuszka wykonująca zdania ochronne przy ważnych okolicznościach jest zjawiskiem na tyle popularnym, że coraz rzadziej zdarzają się takie przypadki. Panowie odpuszczają. Choć czasem zdaje się, że po ciężkich walkach ze samym sobą, pozwalają funkcjonariuszce na wykonywanie zadań ochronnych i pozwalają sobie otworzyć drzwi czy przejść w drzwiach przed kobietą.

A pamięta pani takie dni, że wróciła pani do domu po kilkudziesięciu godzinach na służbie, zamknęła oczy i pomyślała "to był świetny dzień i dobrze wykonana robota!"

Tak, takie dni zdarzają się bardzo często, inaczej nie dałoby się tutaj pracować! Ale są też dni, które są bardzo ciężkie, ale w jakiś sposób jeszcze bardziej nas umacniają. Takim najtrudniejszym okresem w historii naszej formacji to oczywiście był 10 kwietnia 2010 roku. Straciliśmy w tej katastrofie nie tylko osoby ochraniane, ale również naszych funkcjonariuszy, naszych przyjaciół. To nie zwolniło nas z wykonywania obowiązków. My musieliśmy odnaleźć się w tej trudnej sytuacji i przejść do zadań służbowych na jeszcze większych obrotach, z jeszcze większym zaangażowaniem. My te swoje tragedie musieliśmy przeżywać po godzinach... A tego czasu po godzinach było wtedy bardzo mało, bo każdy z nas był ciągle zaangażowany.

Każdy Polak właściwie był poruszony tymi wydarzeniami, a nas to dotknęło bezpośrednio. Do tego chwilę później stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem, jakim był pogrzeb pary prezydenckiej. To do nas należała ochrona wszystkich delegacji, konieczne było wykonywanie na najwyższym poziomie wszystkich swoich zadań, ochrony delegacji zagranicznych, które przybyły na uroczystości pogrzebowe.

To był bardzo trudny czas i proszę pamiętać, że to nie trwało tydzień... To był czas około 3-4 miesięcy kiedy byliśmy zaangażowani na najwyższych obrotach. Wszystkie urlopy zostały odwołane. Każdy stawił się do wykonywania obowiązków, wtedy też zostały sprawdzone relacje między ludźmi, a nawet relacje rodzinne.

Rano do pracy przychodziliśmy na szóstą, wychodziliśmy po północy... Tyle zadań do wykonania i trzeba było to zrobić! To była ekstremalna sytuacja, która nie tylko nie tylko odcisnęła się tragedią na naszej formacji, ale tez sprawdziła to jak nasza formacja funkcjonuje.

Czy nie ma wtedy takiej myśli "to mogłam być ja"?

Na pewno wielu osobom takie myśli przeszły przez głowę, ale podejmując służbę w takiej formacji trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że moje zadanie polega na ochronie cudzego życia. Ja swoim życiem i zdrowiem mam zapewnić bezpieczeństwo tej osobie.

Zadania wykonujemy w różnych obszarach. Do tej pory chyba najpoważniejsze wypadki przydarzyły się funkcjonariuszkom, które wykonywały swoje zadanie jako stewardess na pokładach statków powietrznych. Pamiętam rok 2004, kiedy w upadku śmigłowca uczestniczyła nasza funkcjonariuszka czy wspomniany już 10 kwietnia, kiedy w Tupolewie zginęła Agnieszka... I to są dwie funkcjonariuszki, które namacalnie czy realnie doświadczyły tak zwanego uszczerbku na zdrowiu i życiu. Poświęciły właściwie swoje zdrowie i życie.

Wypadek śmigłowca to też bardzo dobry przykład braku podziału na kobiety i mężczyzn w Biurze Ochrony Rządu. Tuż po tym wypadku, gdy wszyscy wydostali się z wraku, nasza koleżanka nie została poproszona o to, żeby usiadła i odpoczęła, bo być może jest wystraszona, bo być może źle się czuje czy być może coś jej dolega... A została ranna w tym wypadku. Mimo to wykonywała swoje zadania, a dokładniej przedzierała się przez las próbując doprowadzić pomoc do miejsca wypadku! Po tym jak już adrenalina z niej zeszła, przyjechały karetki pogotowia okazało się, że miała złamany kręgosłup. I z tym złamanym kręgosłupem jeszcze działała!

W tej chwili kobiety w BOR stanowią niespełna 9 proc. wszystkich funkcjonariuszy. Coraz więcej pań się zgłasza do tej służby. Czy trzeba się jakoś specjalnie przygotować wcześniej, by móc w przyszłości wystartować do BOR-u, czy można tę decyzję podjąć z dnia na dzień?

Wiele z koleżanek miało w przeszłości do czynienia ze sportem. Część z nich to utytułowane zawodniczki. I właśnie ta kondycja fizyczna bardzo się przydała. Proces rekrutacyjny do Biura Ochrony Rządu przewiduje również egzamin sprawnościowy. Normy są dosyć wysokie i należy się właściwie przygotować, żeby przejść ten etap. Stąd też dobrze postrzegane jest przygotowanie i taką pracę nad swoją sprawnością fizyczną koniecznie trzeba zacząć wcześniej. Ale nie tylko kondycja jest w Biurze ważna! Proces rekrutacyjny obejmuje również testy psychologiczne, które są bardzo istotne, ponieważ praca funkcjonariusza wymaga również odporności na stres, wszelkie działania prowadzone są pod presją potencjalnego zagrożenia.

Proszę też pamiętać, że ta praca to życie w gotowości 24 godziny na dobę. W każdej chwili można przecież otrzymać telefon, że trzeba w tej chwili podjąć działania ochronne.

A czy swoją córkę wysłałaby pani do Biura Ochrony Rządu?

(chwila ciszy) Chyba tak... Jeśli to byłoby coś, co chciałaby robić, to tak... Jest to praca, która pozwala się realizować. Jest to też bardzo ciekawa praca, daje wyjątkową możliwość spotkania najważniejszych osób w państwie czy na świecie.  Pozwala również na spotkanie ludzi z zupełnie innego środowiska, często w trakcie wykonywania zadań poznajemy przecież przedstawicieli służb ochronnych z innych krajów. Jest to praca, której nie można na pewno nazwać nudną czy też poczuć się znużonym jej rutyną.

Imię funkcjonariuszki zostało zmienione. 

(mn)