Wciąż nie są znane szczegóły przepisów, na podstawie których ma powstać Komisja Weryfikacyjna. Nadzwyczajny organ administracji badający reprywatyzacje w Warszawie ma być powołany ustawą, o której minister Ziobro opowiada co wtorek, ale której jak dotąd nie pokazał. Dlaczego?

Wciąż nie są znane szczegóły przepisów, na podstawie których ma powstać Komisja Weryfikacyjna. Nadzwyczajny organ administracji badający reprywatyzacje w Warszawie ma być powołany ustawą, o której minister Ziobro opowiada co wtorek, ale której jak dotąd nie pokazał. Dlaczego?
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro /Radek Pietruszka /PAP

Oficjalnie powodem zwłoki od wtorku 18 października do wczoraj było decydowanie, czy projekt wniesie do Sejmu rząd czy grupa posłów. Obie te drogi wchodziły w grę, przy czym ścieżka rządowa jest dłuższa i trudniejsza, a poselska - błyskawiczna. Ponieważ jednak zgłoszenie projektu jako własny zapowiedział wczoraj rząd, a samego projektu wciąż nie znamy, można sądzić, że jest z nim jakiś problem.

Wtorek, 18 października

A jest, i to niejeden; tydzień wcześniej resort sprawiedliwości ogłosił, że projekt nie tylko przygotował, ale i skonsultował z prezesem PiS, który zresztą osobiście jego podstawową treść przedstawiał. Zaczęło się zatem od nader rzadko spotykanego przypadku obwieszczenia przez konstytucyjnego ministra, że uzyskał akceptację polityczną prezesa PiS (a formalnie jednego posła) dla działań, prowadzonych przez swój resort. Na stronie ministerstwa pojawił się komunikat, stwierdzający, że ministerstwo projekt przygotowało, samego projektu jednak nie ma - ani przy komunikacie, ani w zakładce "projekty aktów prawnych", ani na stronach Rządowego Centrum Legislacji, gdzie trafiają opracowywane przez rząd dokumenty, i gdzie można śledzić postępy prac nad nimi.

Wtorek, 25 października

Wczoraj, po tygodniu, przygotowany przez rząd projekt rząd uznał za swój, ale go też nie ujawnił. Zachodzi podejrzenie, że projekt jest w istocie porywem publicystycznej werwy, której nosiciela zniosło nieco za daleko w stronę tworzenia hybrydy władz ustawodawczej (8 członków Komisji powoływanych przez Sejm), wykonawczej (szefem Komisji wiceminister sprawiedliwości, odwołania do... premiera) i sądowniczej (blokady w księgach wieczystych, prowadzonych przez sądy, niejasne kompetencje Komisji wobec decyzji podjętych przez sądy) a nawet samorządowej - wszak to samorządy dysponują mieniem, o które chodzi. Mówiąc wprost, projekt, który wg prezesa, resortu i rządu jest gotowy może być gotowy, mówiąc łagodnie, nie do końca.

Wtorkowe misterium

Minister Ziobro co wtorek opowiada o projekcie, którego nie pokazuje. Ułatwia mu to rozgromienie każdej krytycznej uwagi wobec tego dokumentu. Zawsze może przedstawić morderczy dla malkontentów argument, oświadczając, że sceptycy nie wiedzą o czym mówią. Pewnie, że nie wiedzą! Tylko on wie, bo nie pokazuje tego, o czym mówi.  Rozbijanie w proch argumentacji kogoś, kto nie ma pojęcia o czym mówi to tylko jedna strona podobnych spraw. Drugą jest jednak ryzyko, że mając już pojęcie o czym mowa ktoś przytomny rozbije w proch to coś. Wystarczy, że pozna materię, o której minister tak obficie, choć nieprzesadnie konkretnie opowiada.

Nie ryzykować, poprawiać

Dokładnie tak samo postępował Mariusz Błaszczak mówiąc o ustawie antyterrorystycznej. Zapowiadał ją w Sejmie w listopadzie - na styczeń. W lutym anonsował przedstawienie projektu na marzec. A projekt chyłkiem ujawniono w RCL dopiero pod koniec kwietnia, prace w Sejmie też się przeciągnęły i ustawa nie weszła w życie w terminie zapowiadanym pół roku wcześniej...

Odrzucając nasuwające się, choć niczym oficjalnie niepoparte (bo przecież dokument nie był jawny) podejrzenia o nieudolność można założyć, że cały ten czas poświęcano na poprawianie przepisów. Co naturalne po kolejnych falach krytyki tego, co minister o projekcie mówił. 

Idąc dalej można rzec, że zachodzi wręcz podejrzenie, że mówił to po to, żeby te fale wywoływać, co w efekcie służyło modyfikowaniu projektu i eliminowaniu jego błędów.

Dziwne, choć może skuteczne

Treści poprawianych pośpiesznie projektów praktyka niepokazywania tego, o czym się mówi - być może służy. Pozwala uniknąć kompromitacji i doszlifować kontrowersyjne przepisy przed ich upublicznieniem.

Warto jednak pamiętać, że autorytetowi autorów tak anonsowanych przepisów podobne, irytujące wszystkich wokół i pozwalające domyślać się nieporadności zachowanie jednak - zdecydowanie szkodzi. Im więcej mówią nie pokazując o czym - tym bardziej.