Taki człowiek, jak szef ABW, nie powinien o pewnych rzeczach opowiadać, tylko powinien wdrożyć postępowania – tak Zbigniew Wassermann z PiS-u komentuje wystąpienie Andrzeja Barcikowskiego w Sejmie. Gość Faktów dodaje, że wystąpienie to, może być niemal w całości odtajnione.

Tomasz Skory: Informacja o zagrożeniu lobbingiem, wygłoszona przez szefa ABW nadaje się do odtajnienia?

Zbigniew Wassermann: W większości tak. Są pewne fragmenty, nad którymi trzeba się pochylić, ponieważ mogą one mieć związek z informacjami ściśle tajnymi, ale to są bardzo małe fragmenty.

Tomasz Skory: Pan mówi jako poseł opozycji, czy jako prokurator, prawnik?

Zbigniew Wassermann: Mówię jako członek komisji ds. służb specjalnych, mający certyfikat dostępu do ściśle tajnych informacji. To tylko kilku posłów w Sejmie ma taki certyfikat. Mówię jako prawnik, nie przesądzam sprawy, ale powtarzam, że poważnie nad tymi fragmentami nielicznymi, w większości ten raport nadaje się do ujawnienia.

Tomasz Skory: A nie skończy się to serią procesów wytoczonych, nie wiem, Sejmowi, ministrowi Barcikowskiemu z powodu poruszenia bardzo osobistych czasami kwestii?

Zbigniew Wassermann: Ja myślę, że to jest oczywiście sprawa tych osób, których dobra zostały naruszone. To oczywiście było ryzykowne wystąpienie, chociażby z takiej płaszczyzny je oceniając.

Tomasz Skory: Szef ABW, cała Agencja pana zdaniem spełnia oczekiwania, jakie mamy wobec tej instytucji?

Zbigniew Wassermann: Wielokrotnie to powtarzamy, że absolutnie nie i czas, kiedy on tę funkcję pełni to jest czas stracony, a skutki, które z tego powstają, to są skutki, które mają duże znaczenie – one kompromitują te służby, które przecież w istocie swojej i w personalnym składzie wcale nie muszą być zarzucalne.

Tomasz Skory: Ale kompromitują te domniemania, wskazywanie możliwości, insynuacje?

Zbigniew Wassermann: Szef tak ważnej instytucji, wyposażony w potężne środki działania nie może się uskarżać, nie może być bezradny.

Tomasz Skory: A tymczasem z opowieści, że lobbyści na usługach obcych wywiadów przekupują dziennikarzy, nawet usługami prostytutek, wynika – no cóż – bezradność ABW.

Zbigniew Wassermann: To są bardzo ryzykowne stwierdzenia, bo można od razu zapytać, z czego takie wnioski wynikają.

Tomasz Skory: No właśnie, a czy ktoś pytał?

Zbigniew Wassermann: Pan pozwoli, że to, co było objęte tajemnicą, pozostanie tajemnicą.

Tomasz Skory: To zapytam w takim razie o coś oczywistego – dlaczego nie wnioskujecie panowie o odwołanie ministra Barcikowskiego?

Zbigniew Wassermann: Takie zastanowienie się nad tym, takie próby oceny tej sytuacji były, sygnalizowane były przeze mnie wielokrotnie na konferencjach prasowych i zastanawiam się także teraz nad tym, bo – jak powiedziałem – ta instytucja jest niezwykle ważna. To, co ma czynić, to dotyczy nas wszystkich i myślę, że to jest czas, kiedy do tego wniosku trzeba powrócić, trzeba go sformułować.

Tomasz Skory: A gdyby spojrzeć z punktu widzenia „po owocach ich poznacie”, mogło chodzić o naprawienie wizerunku rządu przez pokazanie, że tylko rząd panuje nad sytuacją, a reszta: dziennikarze, lobbyści, agenci, to ludzie, którzy czyhają na naszą niezależność?

Zbigniew Wassermann: Myślę, że to byłoby bardzo trudne nawet w tych warunkach, jakie usiłowano zrobić. Wizerunek rządu jest ugruntowany w odbiorze społecznym. Jest to wizerunek prawdziwy.

Tomasz Skory: Ale odebranie wiarygodności prasie to jest cel łakomy dla rządu.

Zbigniew Wassermann: To jest bardzo niebezpieczny instrument. On rzeczywiście wytrąca pewien oręż, już ostatni, który został, oręż weryfikacyjny i kontrolny. To przecież wy, dziennikarze jesteście przedłużeniem takiego spojrzenia kontrolnego całego społeczeństwa. Bez tego po prostu nie wiedzielibyśmy o aferach, o patologiach i wydaje się, że w tym ciągu wydarzeń przez państwa relacjonowanym, gdzie głównymi bohaterami byli przedstawiciele SLD, ta rola, którą odgrywaliście była bardzo niewygodna. Zresztą i sam premier, i czołowi politycy tego ugrupowania nie ukrywali, że coś z tym trzeba zrobić, wystarczy zobaczyć, co robi z tym prokuratura.

Tomasz Skory: Efekt w postaci osłabienia wiarygodności wszystkich oskarżeń stawianych publicznie już jest – b. minister zdrowia, Mariusz Łapiński już zdołał nazwać swego następcę i poseł Elżbietę Radziszewską narzędziami spisku zachodnich koncernów farmaceutycznych.

Zbigniew Wassermann: No cóż, jeśli wymiar sprawiedliwości nie nadąża z pewnymi działaniami, to ci, którzy powinni być poddani jego oglądowi, atakują i często robią to skuteczniej od tego wymiaru sprawiedliwości.

Tomasz Skory: Raport kontrolny Ministerstwa Zdrowia, mówi o niespotykanej skali tzw. przekrętów z czasów min. Łapińskiego, Naumana, Deszyńskiego. Mają rację LPR i PSL, domagając się powołania sejmowej komisji śledczej w celu zbadania tej polityki lekowej?

Zbigniew Wassermann: Te racje, które mają, powinni bardziej dobitnie wyartykułować, trudno to oceniać po tych faktach, które myślę, że jeszcze nie do końca zostały ujawnione, ale sądzę, że jest to szukanie pewnej pożywki do działalności politycznej. Nie przesądzam sprawy, że część informacji powinna być oglądnięta w warunkach procedury karnej, inaczej mówiąc – taka instytucja jak ABW i taki człowiek, jak szef ABW, nie powinien o pewnych rzeczach opowiadać, tylko powinien wdrożyć postępowania i odpowiedzieć na pytanie, czy to, czego domaga się LPR jest bezzasadne, bo właśnie została wydana odmowa wszczęcia postępowania, czy też jeszcze jest otwarte, bo toczy się postępowanie dowodowe i ono dostarczy argumentów do tego, żeby potwierdzić słuszność tego domagania się, czy też nie. W państwie prawa takie procedury pewnie funkcjonowały, u nas nie funkcjonują.

Tomasz Skory: Nic dodać, nic ująć. Dziękuję za rozmowę.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa