Prezydent we własnym interesie powinien zdecydowanie i precyzyjnie wyjaśnić wszystkie wątpliwości wokół sprawy PKN Orlen - mówi mówi gość RMF FM Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej.

Tomasz Skory: Lider Platformy może być brany za współwinowajcę wczorajszej przegranej naszych piłkarzy. Co jest takiego z naszą drużyną, że nie wygraliśmy? Przecież zapowiadali, że nie myślimy o remisie - chcemy wygrać. Potem przegrali. Mówili: Anglicy mają szczęście. Co się z nimi dzieje?

Donald Tusk: Wszyscy widzieli i nikt nie może mieć złudzeń, że wtedy, kiedy starcza sił na taką prawdziwą szarżę, a to jest w przypadku naszej drużyny 15, 20 minut w całym meczu, to wtedy jest nieźle. Ale ja pamiętam, jak kiedyś ktoś wyliczył sposób bezwzględny, mówiący właściwie wszystko o możliwościach jednej i drugiej drużyny – ile przebiega w ciągu meczu Beckham, a ile przebiega Mila. Okazuje się wówczas, że Anglicy nie tylko trochę lepiej grają w piłkę, ale są nieporównywalnie bardziej wytrenowani - więcej w siebie inwestują, więcej pracują nad sobą. I to było widać właściwie w każdej minucie meczu.

Tomasz Skory: A trener, dobrze prowadzi drużynę? Pan nas widzi z trenerem Janasem w Europie?

Donald Tusk: Cóż, taki trener, jak Kazimierz Górski zdarza się raz na 100 lat. Warto pamiętać, że miał on także trochę innych piłkarzy do dyspozycji. Gdybym się znał na piłce nożnej tak, jak powinien znać się selekcjoner, to bym prowadził być może dzisiaj drużynę narodową, a nie zajmował się tak dwuznacznym zajęciem jak polityka.

Tomasz Skory: Właśnie, a propos połączenia jednego z drugim. Złośliwi mówią, że to właśnie przez Platformę Obywatelską nasi piłkarze przegrali, bo musieli się wynieść z hotelu, który zajmowaliście wspólnie. Nie daliście im spać. Co takiego robiliście?

Donald Tusk: Piłkarze rzeczywiście wyjechali trochę zdegustowani, zdaje się też ilością kibiców, którzy podjeżdżali pod hotel łowić autografy, ale wyjechali późnym popołudniem, więc o spaniu mowy nie było. Ale widziałem też czarnego kota, który przebiegł przed autokarem piłkarzy, więc tych powodów porażki było więcej.

Tomasz Skory: Był też złośliwy Anglik, który popluwał przez lewe ramię... Wszystko to razem sprawiło, że nasi piłkarze przegrali. Ale darujmy już piłkarzom. Jako ewentualny prezydent uważa pan, że Aleksander Kwaśniewski słusznie godzi się na zeznawanie przez komisją śledczą? To na Śląsku powiedziano, że może być pan kandydatem na prezydenta, dlatego pana pytam.

Donald Tusk: Mimo wszystko, tych dwóch faktów bym nie łączył. Jeden jest rzeczywiście bardzo ewentualny, drugi dotyczy konkretnej sytuacji, czyli Aleksandra Kwaśniewskiego w kontekście, nie tylko Orlenu. Pamiętamy także poprzednią komisję śledczą, kiedy chyba ze stratą dla pełnej prawdy, prezydent odmówił wystąpienia przed komisją. Rzeczywiście dzisiaj widać wyraźnie, że prezydent Kwaśniewski już nie ma nastroju do takich krotochwilnych wypowiedzi. Wówczas mówił, że może zatańczyć i zaśpiewać przed komisją, dzisiaj chce już zeznawać. Moim zdaniem słusznie, bo ilość dwuznaczności związanych z relacjami Pałacu Prezydenckiego i to wszystkich jego głównych mieszkańców, a kwestią Orlenu, jest tak duża, że prezydent we własnym interesie powinien zdecydowanie i precyzyjnie wyjaśnić wszystkie wątpliwości.

Tomasz Skory: To dotyczy Aleksandra Kwaśniewskiego, ale czy dla prezydentury to jest dobrze, że prezydent zdecyduje się na taki precedens, na pomieszanie konstytucyjnych organów władzy. Do tej pory prezydent twierdził, że nie podlega kontroli parlamentu, a teraz nagle postanowił jej ulec.

Donald Tusk: Albo Polska będzie przypominała bardziej Stany Zjednoczone, z tą czasami okrutną przejrzystością i otwartością, pełną kontrolą nad władzą – to mieliśmy okazję obserwować w czasie słynnych przesłuchań prezydenta Clintona – tych obyczajowych, kiedy doszło do afery z Moniką Lewiński albo będziemy przypominali Moskwę, gdzie władza jest absolutnie poza kontrolą i gdzie tajność, poufność, niedostępność do władzy jest jednym z kluczowych pomysłów na jej sprawowanie. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, żeby każdy urząd i nawet najwyższy urzędnik państwowy, w tym prezydent wtedy, kiedy jest potrzeba, był gotowy do takiej właśnie pełnej otwartości i przejrzystości.

Tomasz Skory: Ten wybór jest jasny. Tak a propos Polski i Stanów Zjednoczonych, zdążył już pan porozmawiać z Andrzejem Olechowskim i upewnić się, czy proponowano mu funkcję ambasadora w Stanach, czy nie?

Donald Tusk: Pan Andrzej Olechowski powiadomi i opinię publiczną, i pewnie mnie wtedy, kiedy sprawa będzie miała charakter konkretny. Ja jestem raczej zaskoczony całą sytuacją i wrzawą wokół tego, chociaż gdyby miało by się okazać, że Andrzej Olechowski zrezygnuje z bieżącej polityki na rzecz reprezentowania Rzeczpospolitej w Stanach Zjednoczonych, to co do jednej kwestii nie będę miał wątpliwości – że będzie wybitnym ambasadorem.