Ja mam przekonanie (...), że „inne rośliny wyrosły” w biurze legislacyjnym Sejmu - tak Jan Rokita tłumaczy to, że nie chce powoływać komisji do zbadania prac nad ustawą biopaliwową. Gość Faktów RMF dodaje, że o ew. komisji będzie można mówić dopiero po zbadaniu sprawy przez prokuraturę.

Tomasz Skory: Czy pan nie jest zawiedziony, że po wykryciu tajemniczego „odrośnięcia innych roślin” w ustawie o biopaliwach nikt jakoś nie chce powoływać komisji śledczej w tej sprawie?

Jan Rokita: Nie, nie jestem zaskoczony i nie jestem zawiedziony, bo ja też nie chcę powoływać.

Tomasz Skory: A dlaczegóż to? Dzieją się rzeczy zdumiewające.

Jan Rokita: Ja mam przekonanie po tych krótkich badaniach, które zarządził marszałek Borowski z udziałem posła Marcinkiewicza i moim, że „inne rośliny" wyrosły w biurze legislacyjnym Sejmu i to jest raczej pewne, ale ponieważ zgłosił w tej sprawie wątpliwości publicznie minister spraw wewnętrznych - a jak minister spraw wewnętrznych w takiej sprawie głosi wątpliwości, to ja rozumiem, że on coś wie - w związku z tym opowiedziałem się za tym, by sprawę zbadał niezwłocznie prokurator.

Tomasz Skory: A jeżeli minister sprawiedliwości i prokurator generalny nie zgłasza takich wątpliwości, to znaczy, że...

Jan Rokita: Bez znaczenia. Marek Borowski, z tego co wiem w zgodzie z moją opinią, zawiadomił prokuraturę. To oznacza, że prokurator musi przesłuchać zainteresowanych. Jeśli przesłuchania w prokuraturze dadzą podstawy ku temu, ażeby wątpić w twierdzenie, co do którego mam podejrzenie prawdziwości, to będziemy się zastanawiać nad tym, co dalej. Nie chciałbym rozpętywać awantur wokół spraw, w których rzeczywiście stała się rzecz skandaliczna legislacyjnie, ale w których podejrzenie celowego działania jest tak minimalne, że będzie prawdopodobnie niemożliwe do udowodnienia. Otóż są sprawy, w których są rzeczywiście przestępcy na wysokich stanowiskach i są sprawy, w których ich nie ma. W moim przekonaniu mieszanie jednych i drugich prowadzi do całkowitego zamętu.

Tomasz Skory: A nieudolność i niedbałość posłów, którzy przez miesiące całe, mimo szczególnego nadzoru nad ustawą biopaliwową, nie zauważyli tak istotnego błędu?

Jan Rokita: Pan trafił w „dzieisiątkę” i dlatego – mówię to ze smutkiem – ta historia w większym stopniu, w moim przekonaniu, jest historią dziejów ponurego lobbingu i ponurego niedbalstwa poselskiego, niż historią kryminalistów, którzy za wielkie pieniądze coś wkładają do ustawy, aczkolwiek rzeczywiście, ktoś bardzo sceptyczny może powiedzieć tak: jak to się dzieje, u licha, że jak się coś w jakiejś ustawie przez pomyłkę podobno zmienia,

to nie dotyczy to jakiegoś spójnika, zmiany przypadku, albo jakiegoś słowa-trawy, a takich słów przecież w ustawach są tysiące, tylko zawsze dotyczy takich słów, za którymi kryją się milionowe interesy. To rzeczywiście budzi podejrzenia.

Tomasz Skory: No i ten ponury lobbing, to jest historia ostatnich miesięcy: komputery w KRRiT zżerają słowa, grupy urzędników na kameralnych spotkaniach gubią jakieś słowa, odrastają jakieś słowa w roślinach... Ma pan pewność, że to, co posłowie uchwalają, to jest to, co obowiązuje?

Jan Rokita: Tak, zakładam, że tak, ponieważ tego rodzaju przypadek, w którym posłowie co innego uchwalili, a tekst ustawy jest inny, zdarzył się po raz pierwszy i widać jaki skandal wywołał. Wywołał natychmiastowe zatrzymanie - okropnej notabene - ustawy o biolpaliwach, mimo że w Sejmie działali lobbyści, którzy opowiadali się za tą ustawą. Proszę zauważyć – oni też milczeli. Pożytek taki doraźny z tego wszystkiego my wszyscy będziemy mieli taki, że na razie, przez jakiś okres czasu będziemy jeździć na nie chrzczonej benzynie. Chociaż to.