Tomasz Skory: Czy pomysł cała władza w sprawie regulowania kursu złotego w ręce ministra finansów, to jest dobry pomysł?

Rafał Zagórny: Pomysł nie polega na tym, żeby przekazać całą, czy jakąkolwiek część władzy w ręce ministra finansów.

Tomasz Skory: Ale poznaliśmy pomysł na regulowany kurs złotówki, z tym, że minister zaznaczył, że nie powie jaki to jest pomysł.

Rafał Zagórny: To nie jest pomysł na regulowany kurs złotówki, to jest pomysł na wprowadzenie pewnej niepewności dla inwestorów krótkoterminowych, czy spekulacyjnych. Mamy taką sytuację, że oprocentowanie lokat w Polsce jest wciąż wyższe niż na Zachodzie. Mimo że stopy procentowe spadły w ciągu ostatniego półrocza, moim zdaniem dość znacznie, to jednak lokowanie pieniędzy w Polsce jest bardziej opłacalne niż na Zachodzie. Jeżeli na ten fakt nałożymy to, że mamy kurs złotówki wobec dolara stabilny, że NBP i rząd nie podejmują żadnych kroków w tym kierunku, żeby złotówkę osłabić, to wówczas inwestorzy krótkoterminowi czują się dość pewnie i przywożą do polski znaczące ilości pieniędzy i zamieniają je na złotówki.

Tomasz Skory: Co dziwne, myliłby się ten, kto myślałby, że to dobrze iż przywożą do nas pieniądze.

Rafał Zagórny: Podkreślam, że chodzi o inwestorów krótkoterminowych, którzy zarabiają na tej sytuacji. Nam zależy na inwestycjach długoterminowych, na inwestycjach infrastrukturalnych, a to jest zupełnie coś innego.

Tomasz Skory: Jak może wyglądać regulowanie kursu złotego? Minister Belka powiedział na ten temat bardzo niewiele, i wynika z tego, że to może być bardzo dyskrecjonalna władza, której kryteriów sprawowania nikt nie zna oficjalnie.

Rafał Zagórny: Oczywiście, że tak, ponieważ na tym polega cała zabawa.

Tomasz Skory: Niech inwestorzy drżą z niepokoju?

Rafał Zagórny: Jeżeli rząd, czy NBP powiedziałby co zamierz robić, to wtedy nie ma to najmniejszego sensu. Jest to tylko i wyłącznie wydawanie pieniędzy, dlatego że można w jakiś sposób stymulować kurs poprzez zakupy interwencyjne, ale jeślibyśmy powiedzieli kiedy te zakupy będą i w jakich kwotach, to nie ma to najmniejszego sensu. Trzeba utrzymywać pewien stan niepewności. Powiem więcej – czasami wystarczy tylko poinformowanie, że ktoś rozważa możliwość wprowadzenia interwencji. Proszę zwrócić uwagę na to, co stało się dzisiaj na rynku. Rynek już zareagował. Samo stworzenie możliwości interwencji musi oddziałać na kurs i to się stało.

Tomasz Skory: Powiedzmy co się działo: konferencja ministra Belki rozpoczynała się z kursem 4,06 złotego za dolara, w momencie kulminacyjnym za dolara trzeba by było zapłacić 4,13 złotego, a pod koniec już tylko 4,10. Czy możliwe jest, żeby rząd mógł poprzestać na samych werbalnych i mglistych zapowiedziach, żeby tych interwencji tak naprawdę nie było?

Rafał Zagórny: Oczywiście, że nie. Przede wszystkim trzeba uzgodnić wspólną linię z RPP. Myślę, że czas skończyć z publicznymi przepychankami, dlatego że to jest śmieszne w oczach inwestorów, w oczach poważnych instytucji finansowych. Tego nigdzie na świecie w ten sposób się nie robi.

Tomasz Skory: Ale nikt się do Rady nie zwrócił oficjalnie w sprawie ustalania kursu złotego.

Rafał Zagórny: Nie wiem czy ktoś się zwrócił, czy nie, ale jak oglądam w „Wiadomościach” jednego z bardzo znaczących członków Rady, który mówi, że Rada rozważy jak ktoś do nich zadzwoni, to ja zaczynam się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi: czy to są jakieś zabawy, czy to są poważne sprawy poważnych ludzi. Myślę, że jest czas, aby oba gremia się spotkały – mówię o rządzie i o RPP. Powinny uzgodnić wspólne stanowisko i politykę, bo tylko i wyłącznie takie postępowanie daje szansę na to, że bez szczególnych wydatków jesteśmy w stanie osłabić złotówkę, a to jest niezbędne z punktu widzenia naszej gospodarki naszego eksportu.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa