Tomasz Skory: Europejski Trybunał Praw Człowieka potwierdził dzisiaj słuszność decyzji brytyjskich władz, które nie godzą się na eutanazję sparaliżowanej i czekającej już tylko na śmierć pani Diane Pretty. Czy mógł Trybunał wydać inny werdykt według pana?

Marek Wichrowski: Można mówić o dwóch poziomach rozważań: pierwszy poziom to formalno prawny, drugi moralny. Z formalno-prawnego punktu widzenia Trybunał miał rację, ponieważ gdyby został wydany wyrok pozytywny – to jest na rzecz tych państwa, tej osoby proszącej o czyn eutanatyczny – wówczas prawo europejskie musiałoby zostać dostosowane do norm prawa holenderskiego.

Tomasz Skory: To byłaby „licencja na zabijanie” po prostu.

Marek Wichrowski: Nie wyrażał bym tego tak radykalnie, ale na pewno prawo musiałoby zostać dostosowane, do zasady jakości życia. W tym zakresie istniejące konwencje, na przykład konwencja bioetyczna, starają się być bardziej umiarkowane, to znaczy nie ma tam potwierdzenia prawa do eutanazji – w żadnej z ogólnych przyjętych konwencji. Z formalno prawnego punktu widzenia, Trybunał nie mógł podjąć innej decyzji.

Tomasz Skory: Czy ocena formalno-prawna może się różnić od moralnej w tym wypadku?

Marek Wichrowski: No wydaje mi się, że tak. Z moralnego punktu widzenia można powiedzieć o istnieniu sporu o eutanazję i występujących tam stanowiskach. Spór ten jest niewygasły. Argumenty proponowane przez zwolenników i przeciwników są w równym stopniu godne uwagi. Moim zdaniem eutanazja nie powinna stać się częścią prawa państwowego, prawa stanowionego, niemniej jednak w wielu wypadkach czyny eutanatyczne są uzasadnione moralnie, są dobre.

Tomasz Skory: Czyli jeśli nie powinny być częścią prawa stanowionego, to co? Powinny się odbywać w szarej strefie? Żeby wszyscy na ten temat milczeli, żeby to się po prostu działo?

Marek Wichrowski: Nie. Uważam, że należy zmierzać do takich rozwiązań, które gwarantują prawo do godnej śmierci. Takich rozwiązań, w których nie uczestniczy strona trzecia. Raczej tu zmierzałbym do legalizacji samobójstwa, ale samobójstwa racjonalnego, nie tego z asystą, w którym uczestniczy lekarz.

Tomasz Skory: Jeśli ktoś nie jest w stanie popełnić samobójstwa, ponieważ jest w takim stanie fizycznym, że nie może tego zrobić, ktoś mu musi asystować.

Marek Wichrowski: Wkrótce będzie to możliwe techniczne, już są wytwarzane urządzenia, które odbierają fale z mózgu, nie wchodzimy tu wcale w obszar science-fiction, lecz mówię o już istniejących procedurach.

Tomasz Skory: Czy pan nie uważa, że taka ewentualna zgoda powszechna na eutanazję, wprowadza jednocześnie taki niebezpieczny relatywizm w ocenie tego co jest w Europie od wieków najistotniejsze.

Marek Wichrowski: Zgoda na eutanazję na pewno nie da się pogodzić z zasadą świętości życia człowieka niewinnego, a więc tego kompleksu poglądów głoszonych od czasów pierwszego katechizmu czy też od czasów świętego Augustyna.

Tomasz Skory: Prowadzone są rozważania na temat eutanazji. Ja zastanawiam się, skoro można podzielać pogląd, że eutanazja jest dopuszczalna, dlaczego zatem lekarze ratują samobójców, którzy w ten bardzo dramatyczny sposób zmierzają do śmierci. Czemu się to robi?

Marek Wichrowski: Samobójstwa można podzielić na irracjonalne i racjonalne. Irracjonalne samobójstwo to na przykład samobójstwo dziewczyny, nastolatki, skaczącej z ósmego piętra ponieważ rodzice nie puścili jej na obóz żeglarski z chłopakiem. Organizacje, ośrodki prewencyjne zmierzają do pomagania właśnie takim samobójcom irracjonalnym. Ich jest zdecydowana większość. To jest symboliczne 99% samobójców. Niemniej jednak ten symboliczny 1% samobójców, to są sytuacje, w których samo zabicie, jest właściwie jedynym rozwiązaniem. Klasyczny przykład, płonąca ciężarówka, z której nie może wydostać się szofer, za chwilę nastąpi eksplozja. Szofer ma pistolet, strzela do siebie – nie jest w stanie rozbić kabiny. Nie chce umierać w płomieniach przez następne kilka minut. To jest taki przykład paradygmatyczny, który koncentruje w sobie cały szereg sytuacji eutanatycznych.