Jeśli to potrwa dłużej, wtedy przestaniemy oglądać, a przede wszystkim przestaniemy wierzyć, że ta komisja cokolwiek wyjaśni - powiedział o zainteresowaniu pracami komisji śledczej badającej sprawę Rywina gość Faktów, medioznawca prof. Wiesław Godzic.

Konrad Piasecki: Prawie 65 proc, Polaków deklaruje, że z uwagą śledzi to wszystko, co dzieje się wokół afery Rywina, ogląda transmisje z obrad komisji śledczej. Czy to jest fenomen, czy tego typu komisje, tego typu śledztwa zawsze i wszędzie i we wszystkich krajach wywołują duże zainteresowanie?

Prof. Wiesław Godzic: Pierwszy Big Brother był bardzo oglądany. To jest po prostu pierwsze i zapewne dlatego tak wiele osób deklaruje – ja nie wiem, czy ogląda – zainteresowanie, ponieważ to się zdarzyło w Polsce po raz pierwszy. Mamy polityków przesłuchiwanych przez polityków, mamy ogromne wydarzenie medialne, dzięki czemu dziennikarze mogą także coś powiedzieć o rzeczywistości... Jednym słowem - jest ciekawie.

Konrad Piasecki: Ale nawet ten pierwszy raz mógłby ludzi po pięciu, dziesięciu przesłuchaniach znudzić. Tymczasem ten serial trwa już pół roku i jego oglądalność, zainteresowanie nim, jest cały czas podobne.

Prof. Wiesław Godzic: Myślę, że zmieniły się powody. Na początku sama fizyczna obecność tak ważnych ludzi, ludzi z pierwszych stron gazet, którzy nie mają przygotowanych tekstów, którzy musza mówić, będąc zaskakiwanymi – to było dla nas intrygujące. Po pewnym czasie sądziliśmy, że się czegoś dowiemy się rzeczywiście o przedmiotowej sprawie. Już wszyscy zapomnieli, o co tutaj chodzi, tylko pytanie jest: kto będzie następny? Natomiast w tej chwili wydaje mi się, że oglądamy to trochę jak reality show.

Konrad Piasecki: Ale ma pan wrażenie, że ta komisja odsłania przed nami prawdziwą twarz polityków, czy wręcz przeciwnie – ona pokazuje polityków takimi, na jakich się kreują?

Prof. Wiesław Godzic: Ja nie wiem, czy ja by chciał zobaczyć prawdziwą twarz polityków. Przede wszystkim to wydarzenie pokazało nam, że politycy są także ludźmi, że są zwyczajnymi ludźmi, którzy błądzą, którzy mylą się, którzy mają swoje życie towarzyskie, nie zawsze dobrze dobranych partnerów tego życia towarzyskiego i którzy – powiedziałbym – stracili pewną busolę w tym całym układzie. Oni nie za bardzo wiedzą, z kim mogą się spotkać, z kim nie mogą. I traktujemy to – no ja bym jeszcze dodał – jako nowy gatunek telewizyjny, mydlaną operę. Mamy ciągle tych samych ludzi, mamy ciągle ten sam zestaw, jesteśmy w rodzinie, która doprasza kolejne osoby i mamy przekonanie, że to nie będzie miał końca. To są cechy mydlanej opery.

Konrad Piasecki: Mydlane opery mają też swoich bohaterów, czarne charaktery i białe charaktery. Ma pan poczucie, że ta komisja jednych wykreowała na bohaterów, a innych wręcz przeciwnie – zepchnęła w przepaść?

Prof. Wiesław Godzic: Ta komisja, to zdarzenie wykreowało pewnych posłów – poseł Rokita... Jego notowania poszły bardzo, bardzo do przodu, ale on jakby zapracował na to. Natomiast pokazały także oblicze bardzo niedobre naszych posłów, większości. Mianowicie oni w ogóle nie potrafią posługiwać się językiem polskim. Zadają bezsensowne pytania. Jeśli nawet prawnik, obecny tam w komisji – trzeba powiedzieć wprost – z LPR-u dawniej, formułuje tak pytanie, że rozsądny człowiek, znający reguły języka polskiego, nie ma pojęcia, o czym jest mowa, no to ja myślę, że w ten sposób dowiedzieliśmy się, że zwyczajni politycy są zwyczajnymi ludźmi, nie umiejącymi mówić po polsku.

Konrad Piasecki: A dostrzegł pan tę zmyślną grę, prowadzoną przez niektórych – przyznaję, zwłaszcza przez Jana Rokitę – kiedy komisja jest nudna, senna, kiedy wydaje się, ze już nic na niej nie pojawi się ciekawego, nagle coś nowego wnosi do niej Jan Rokita i okazuje się bohaterem dnia?

Prof. Wiesław Godzic: Ja nie posunąłbym się tak daleko, jak pan, tzn. nie sądzę, że on tworzy narrację każdego z przesłuchań, natomiast on stworzył sobie swój własny wizerunek. Taki wizerunek, który on zna i większość naszych radiosłuchaczy z filmów, z filmów sensacyjnych, z filmów sądowych, gdzie potrzebne jest przesilenie. W pewnym momencie ktoś odkrywa, że ta chusteczka jest zakrwawiona i to zmienia cały tok myślenia ławy przysięgłych. Otóż my czekamy na coś takiego, na takie zdarzenia. My się oczywiście nie doczekamy na te zakrwawione chusteczki, ale oglądamy to jako sądową przygodę.

Konrad Piasecki: Czy ta sława i chwała, jaką daje komisja śledcza, to jest sława i chwała krótkotrwała, czy za nią mogą pójść kolejne szczeble politycznej kariery?

Prof. Wiesław Godzic: W przypadku Rokity, to myślę, że tak wyrazistego polityka, który miał w przypadku wyborów w Krakowie np. swoje gorsze chwile, to to będą trwałe punkty. Rewitalizacja Jana – już nie Marii – Rokity. On na pewno zdobędzie sporo punktów.