Spodziewałem się, że będzie bardziej klasyczna – więcej operacji powietrznych, lepsze przygotowanie do działań wojsk lądowych i dopiero potem ich wejście - mówi o wojnie w Iraku gość „Faktów” RMF, płk dr hab. Ryszard Szpyra, absolwent Uniwersytetu Sił Powietrznych USA, uczelni w Michigan kształcącej strategów walk powietrznych USAF.

Konrad Piasecki: Czy przebieg tej wojny nie przyprawia strategów obserwujących ją z boku o ból głowy?

Ryszard Szpyra: Mnie osobiście zaskoczył przebieg tej kampanii. Spodziewałem się, że będzie bardziej klasyczna – więcej operacji powietrznych, lepsze przygotowanie do działań wojsk lądowych i dopiero potem wchodzą wojska lądowe. Mamy trochę inną sytuację i to jest w pewnym sensie niepokojące.

RMF: Zapowiadano szybką wojnę, ale wydaje się, że te plany biorą w łeb?

Ryszard Szpyra: Niekoniecznie biorą w łeb. Widzimy jednak takie przypadki, że kosztem szybkiej operacji lądowej jest to, że nie zmiękła wola narodu irackiego, rządu irackiego i duża część społeczeństwa prowadzi walkę. Żołnierze, którzy zostali złapani czy zginęli to w większości logistycy.

RMF: Schemat wojen US w ostatnim czasie był taki: ataki rakietowe, lotnicze, nawała ognia. Po kilku tygodniach wkraczają siły lądowe. Dlaczego w tej wojnie Amerykanie zmienili schemat, który przynosił im sukcesy?

Ryszard Szpyra: Na kilka tygodni przed tą operacją obserwowałem dyskusję w amerykańskiej prasie wojskowej. Tam ścierały się poglądy: czy prowadzić taką od dłuższego przygotowania lotniczego czy wprowadzić wojska lądowe. Środowiska wojsk lądowych argumentowały za szybkim wprowadzeniem swych armii, za ograniczeniem działań lotniczych. Być może chodziło o to, że wojska lądowe w kilku ostatnich konfliktach wchodziły późno do akcji, co nie wyglądało zbyt dobrze propagandowo. Może tym razem chcieli być ważniejszym aktorem tej wojny. Być może był to błąd. Nie jestem do końca tego pewny, bo nie wiem, jakie inne argumenty przemawiały za szybkim wprowadzeniem wojsk lądowych.

RMF: Umie pan rozszyfrować, odczytać amerykańskie plany na najbliższe tygodnie?

Ryszard Szpyra: Trudno dokładnie rozszyfrować plan tej kampanii. Mamy skromny dostęp do informacji. Na pewno dowódcy będą dążyli, by jak najszybciej opanować centrum kierowania krajem – albo Bagdad, albo zneutralizować kierownictwo polityczno-wojskowe.

RMF: A czy krwawe i długie walki nie zmuszą Amerykanów do zmiany taktyki i strategii w tej wojnie?

Ryszard Szpyra: Na pewno jest ona elastyczna i jest dostosowywana do zdarzeń. Na pewno Amerykanie będą dalej stosować broń precyzyjną, by było jak najmniej ofiar po stronie ludności cywilnej. W ten sposób będą chcieli przekonać społeczeństwo irackie do swoich planów.

RMF: Czy widok amerykańskich jeńców czy zwłok żołnierzy USA nie osłabi morale sił koalicji i poparcia społeczeństwa dla tej wojny?

Ryszard Szpyra: Niekoniecznie. Morale innych żołnierzy może jeszcze bardziej wzrosnąć. Na pewno będą jednak tacy, którzy będą niezadowoleni z tego faktu, że kampania nie przebiega gładko i że są ofiary. Sądzę jednak, że nie wpłynie to na decyzje strategiczne.

RMF: A jak to jest możliwe, że amerykańska rakieta zestrzeliła brytyjski samolot?

Ryszard Szpyra: Wszędzie mamy przypadki pomyłek. Czasami jest czynnik ludzki, czasami błąd techniki. Nie czyniłbym z tego jakiegoś wielkiego problemu. Nawet na ćwiczeniach zdarzają się tego typu przypadki, natomiast w sytuacji, gdy mało jest strat zadanych przez przeciwnika, to te incydenty urastają do dużego problemu.

foto Marcin Wójcicki RMF