Bogdan Rymanowski: Co powinien zrobić poseł Firak? Zrzec się mandatu po tym, co się stało wczoraj?

Maciej Płażyński: Powinien zrezygnować z przewodniczenia komisji, a reszta to już nie od niego zależy, bo zależy i od władz klubu i od komisji etyki, ale oczywiście mandatu nie straci. Nie ma możliwości nadrobienia tego co się wydarzyła. Można powiedzieć, że niech wyborcy lepiej wybierają. Poza słowami, że to ewidentny skandal, trudno coś znaleźć.

Bogdan Rymanowski: Czy poseł Firak zostanie wyrzucony z klubu SLD? Czy to już jest przesądzone?

Wacław Martyniuk: O 8:30 odbędzie się posiedzenie prezydium klubu parlamentarnego SLD. Zgodnie ze wszystkimi regułami, które są przyjęte u nas w klubie, jako sekretarz odpowiedzialny za dyscyplinę, wystąpię z wnioskiem o usuniecie pana posła Firka z klubu parlamentarnego SLD. To co pan poseł Firak zrobił, to skandal i nie mamy zamiaru tego typu rzeczy tolerować. Korzystając z okazji chciałbym bardzo serdecznie przeprosić wszystkich, którzy poczuli się zbulwersowani tą sytuacją, wszystkich tych, którzy głosowali na SLD.

Bogdan Rymanowski: A kto poinformował prezydium Sejmu o tym, że poseł Firak jest niedysponowany?

Wacław Martyniuk: Ja, ponieważ pan poseł Firak do mnie zadzwonił, mówiąc o tym, że jest po prostu chory i nie jest w stanie wykonywać tych funkcji.

Bogdan Rymanowski: Ale dziennikarka Polskiej Agencji Prasowej, która rozmawiała z posłem Firakiem wyraźnie wyczuła, że poseł nie tyle, co jest chory, co pod wpływem alkoholu. Pan tego nie słyszał.

Wacław Martyniuk: Nie, nie słyszałem tego.

Bogdan Rymanowski: Jak to możliwe, że poseł Firak został szefem komisji regulaminowej? Na czele takiej komisji powinna być osoba zupełnie bez zarzutu.

Wacław Martyniuk: Zgadzam się. na czele takiej komisji powinna być osoba bez zarzutu. Ja znam pana posła Firaka wiele lat i z taką przypadłością, proszę mi wierzyć, spotkałem się po raz pierwszy. Dla mnie to jest naprawdę szok.

Bogdan Rymanowski: Uważa pan, że może ktoś upił posła Firaka, że tę sprawę należy łączyć z przesunięciem punktu obrad dotyczącego uchylenia immunitetu Andrzejowi Lepperowi?

Maciej Płażyński: Nie chcę wchodzić ani w plotki, ani w spekulacje. Nie ma żadnych podstaw, żeby takie okoliczności podnosić. Państwo możecie prowadzić sobie takie dociekania, ale proszę mnie o to nie pytać. Byłem zaskoczony tym faktem, przełożeniem debaty. Ale kto z kim pił, to już na to nie odpowiem.

Bogdan Rymanowski: Prasa pisze o pogłoskach, że politycy SLD wystraszyli się tego, co miał powiedzieć Andrzej Lepper w Sejmie i SLD miał się zgodzić na przełożenie debaty z czwartku na piątek, w zamian za co, Andrzej Lepper miał oszczędzić polityków SLD i atakować tylko polityków Platformy. Co pan o tym myśli?

Wacław Martyniuk: Jestem wrogiem spiskowej teorii dziejów. Jeśli pan przypomina sobie, pan marszałek Nałęcz przeczytał w oświadczeniu prezydium, że jeżeli pan poseł Firak nie będzie w stanie wykonywać swych funkcji w dniu dzisiejszym, to będzie wybrany nowy sprawozdawca. Jednoznacznie zostało określone, że ten punkt zostanie przełożony na dzień dzisiejszy, na godzinę 14:00. O 8:00 rozpoczęło się posiedzenie komisji regulaminowej i spraw poselskich, która ma wybrać nowego sprawozdawcę.

Bogdan Rymanowski: Przejdźmy do drugiego skandalu. Wicemarszałek Nałecz powiedział, że posłowie Samoobrony zachowali się wczoraj jak terroryści (blokowali mównicę w Sejmie – przyp. RMF). Czy dobrze postąpił marszałek Borowski, podejmując z nimi dyskusję i zgadzając się na krótkie wystąpienie Andrzeja Leppera?

Maciej Płażyński: Pan marszałek Borowski mógł nie negocjować jednak tym razem. Sam przeżywałem troszkę podobne sytuacje, chodzi o posła Janowskiego. W pewnym momencie trzeba twardo postawić tamę takiemu wymuszaniu. Posłanka Samoobrony mówiła godzinę przed tym wydarzeniem, jasno powiedziała co oni zrobią, tzn., że podejmą ekstremalne czy drastyczne środki, jeśli marszałek Borowski nie przesunie, na czas telewizyjny całej debaty. Później te środki podjęli, pokazali co mogą zrobić.

Bogdan Rymanowski: A co pan zrobiłby na miejscu marszałka Borowskiego?

Maciej Płażyński: Należało przerwać posiedzenie. Boje się, że na tym niestety się nie skończy. Za miesiąc, Andrzej Lepper w jeszcze trudnejszej sytuacji społecznej, wykorzystując jakikolwiek pretekst, nastroje społeczne, ponownie zblokuje. Powie, że musie mieć półgodzinne expose, bo kraj jest w trudnej sytuacji. To nie jest osoba, która chce coś osiągnąć jednorazowo, bo jest wzburzona tym, co się wokół niej dzieje. To metoda na działanie w polityce. Jeśli to jest chuligaństwo, to nie zawsze negocjowanie z chuliganami jest dobre.

Bogdan Rymanowski: Ale wyobraźmy sobie sytuację, że marszałek Borowski przerywa posiedzenie Sejmu, ale Andrzej Lepper i jego grupa nie opuści mównicy. Ta przerwa mogłaby trwać kilka godzin, a nawet kilka dni. Co by się stało? Czy wtedy powinno dojść do użycia straży marszałkowskiej, a może zadzwonić po policję?

Maciej Płażyński: W którymś momencie powinno do tego dojść, ponieważ żyjemy w takiej sytuacji, że boimy się tego, kiedy Samoobrona zablokuje mównicę, a Andrzej Lepper będzie o tym wiedział. Lepiej więc to mieć za sobą, niż przed sobą.

Bogdan Rymanowski: Czy marszałek Borowski popełnił błąd?

Wacław Martyniuk: Jestem przekonany, że nie popełnił. Pan marszałek Płażyński dobrze przypomina sobie casus pana posła Janowskiego, ale to był casus jednej osoby. Zgadzam się z panem marszałkiem Płażyńskim, który mówi o wyrachowaniu pana posła Leppera. W tej konkretnej sytuacji, która była, marszałek nie dopuścił do anarchii w Sejmie. My wszyscy, łącznie z marszałkiem Płażyński, łącznie z pozostałymi klubami mamy już pewne doświadczenie z osobą, w jaki sposób działać z posłem Andrzejem Lepperem. Pni poseł Beger, wspólnie byliśmy na Konwencie Seniorów, wycofała się z tych słów, które wypowiedziała na Konwencie, stąd też, marszałek nie przedstawił tego wysokiej izbie. Wczoraj podjęliśmy decyzję, że jakiekolwiek podobne groźby ze strony Samoobrony będą natychmiast upubliczniane.

Bogdan Rymanowski: Wczoraj Andrzej Lepper groził tak: „Nie padną pytania ale oskarżenia. Kto się boi? Środek się boi. Platforma boi się tego, co będzie tu powiedziane. Boi się pan, panie marszałku?

Maciej Płażyński: Andrzeja Leppera z pewnością się nie boję, zresztą cała platforma też. Zastanawiam się co zrobić, kiedy ktoś publicznie opluwa, publicznie kłamie. Wzruszać rękami – pewnie tak, ale na pewno nie bać się. To jest kwestia wiarygodności – czy ludzie chcą kolejnych takich rewelacji słuchać.

Foto: Marcin Wójcicki, Anna Augustyn