Bogdan Rymanowski: Pańska komisja zajmie się dzisiaj rządowym projektem ustawy o radiofonii. Z tego co słyszałem, to podobno na komisji krzeseł zabraknie.

Jerzy Wenderlich: Zainteresowanie tym posiedzeniem jest olbrzymie, nadspodziewane. Wydałem polecenie pracownikom sekretariatu komisji, aby zarezerwowali i wyznaczyli miejsca dla posłów, bo oblężenie tych miejsc może być takie, że niektórzy z parlamentarzystów mogliby nie znaleźć dla siebie krzeseł. Myślę, że to jest już zabezpieczone, ale dla gości, drzwi są szeroko otwarte po to, żeby mogli wypowiedzieć swoje opinie, nawet te najbardziej oddalone od projektu rządowego i stanowiska SLD.

Bogdan Rymanowski: Ale to jeszcze jeden dowód, że ta ustawa jest niezwykle kontrowersyjna, skoro wzbudza tak olbrzymie zainteresowanie. Proszę powiedzieć, który z przepisów tej ustawy chciałby pan z niej usunąć już, teraz, dzisiaj?

Jerzy Wenderlich: Nie chciałbym wypowiadać jednoosobowo. Po to zbierać się będzie komisja i potem podkomisja, dlatego wysłuchiwać będziemy tak licznego grona ludzi kompetentnych po to, żeby później wyciągnąć jakąś syntezę tych opinii.

Bogdan Rymanowski: Rozumiem, ale na pewno ma pan własne zdanie, bo wiele razy czytał pan tę ustawę. Który z tych przepisów, na dzisiaj powinien być usunięty, zmieniony? Są takie, czy nie ma?

Jerzy Wenderlich: Uważam, że ten projekt rządowy jest projektem dobrym, choć gdybym chciał użyć szwejkowskiej retoryki, to nigdy nie ma rzeczy tak dobrych, żeby nie mogły być lepsze i po to są te spotkania, po to jest praca komisji, żeby wycyzelować, dopracować te zapisy.

Bogdan Rymanowski: Czyli myli się pan prezydent Aleksaneder Kwaśniewski mówiąc, że to nie jest dobry projekt, że to jest projekt zły, że to jest projekt, który ogranicza wolność mediów? Nie przejmuje się pan zdaniem prezydenta?

Jerzy Wenderlich: Przejmuje się bardzo zdaniem prezydenta i z całą pewnością wsłuchujemy się w te jego opinie, tylko że panie redaktorze inaczej słuchamy słów pana prezydenta. Pan prezydent mówił podobnie jak my, że uważa, że pewne zapisy umożliwiające monopolizację powinny się w tym projekcie znaleźć. Różnimy się tylko w ocenie czasu, w jakim ten zapis powinien być do projektu wpisany.

Bogdan Rymanowski: Proszę nie żartować, bo ja słyszałem pana prezydenta jak mówił, że w obecnym kształcie tego projektu nie podpisze.

Jerzy Wenderlich: Ja też to słyszałem.

Bogdan Rymanowski: Więc chyba słyszeliśmy różne opinie prezydenta.

Jerzy Wenderlich: Nie, słyszeliśmy dokładnie te same i ta pierwsza część wypowiedzi pana prezydenta, którą pan przytoczył, ja ją potwierdzam, ale później, druga część wypowiedzi pana prezydenta już brzmi taką fraza, jaką ja przytoczyłem.

Bogdan Rymanowski: Zupełnie co innego usłyszeli nadawcy prywatni, którzy zostali zaproszeni do Pałacu Prezydenckiego, ale może nadawcy się mylą. Jak to możliwe, że z jednej strony rząd popiera koncentrację polskiego kapitału np. w takiej dziedzinie jak telekomunikacja, tutaj trzeba podać przykład inicjatyw pana ministra Kaczmarka, i tu jest wszystko w porządku, a w sprawie koncentracji mediów, mówi że tu nic jest w porządku. Gdzie tu jest logika?

Jerzy Wenderlich: Proszę nie traktować tego w obu przypadkach w sposób taki, że to można odkalkować. To są inne obszary, choć rozumiem, że pewne analogie można snuć. Ale z drugiej strony, kiedy przystępujemy do nowelizowania tego aktu prawnego dotyczącego radiofonii i telewizji, to przecież nie wymyślajmy prochu, nie odkrywajmy Ameryki, spójrzmy na rozstrzygnięcia w innych krajach – w tych, na które się powołujemy, w których demokracja nam imponuje, czyli Unia Europejska i tam te zapisy są podobne. Też nie jestem zwolennikiem odkalkowywania aktów prawnych, ale gdy idzie o idee zapisów, to one są naprawdę zbieżne.

Bogdan Rymanowski: To ciekawe, że deputowani do Parlamentu Europejskiego, przykładowo Jaś Gawroński, który wczoraj był w polskim Sejmie mówi coś innego – mówi, że rząd mówiąc, że zmiany wymusza prawo europejskie, po prostu kłamie. To są słowa pana Gawrońskiego, więc eurodeputowany się myli, eurodeputowany kłamie, wszyscy oszaleli?

Jerzy Wenderlich: Mam zwyczaj nie komentowania opinii, których nie słyszałem, dlatego ,że może się okazać, ze pan przytacza ten cytat tak, jak pan przytoczył pan cytat pana prezydenta, gdzie przytoczył pan tylko jego fragment. Dlatego wolę się tutaj nie wypowiadać i dyskutować w oparciu o poszczególne zapisy. Proszę przytaczać poszczególne zapisy i będziemy prezentować swoje stanowiska – pan swoje, ja swoje i spróbujemy odnieść się do wszystkiego, ale rozmawiajmy nie w sposób sztucznego kontrapunktu, tylko w oparciu o konkrety.

Bogdan Rymanowski: Ale jest pan człowiekiem, który doskonale zna opinie różnych instytucji i polskich i zagranicznych, zna pan opinie Światowego Komitetu Prasy, Międzynarodowego Instytutu Prasy. Czy te opinie nie powinny być wysłuchane przez pana i zauważone, a potem, te przepisy, które są niebezpieczne według tych prestiżowych organizacji, zmienione?

Jerzy Wenderlich: Nie ma opinii, nad którą się nie pochyliłem. Na to dzisiejsze posiedzenie zaprosiłem gości, którzy mają odmienne spojrzenie niż my na ten projekt rządowy. To wszystko poszerza obszar intelektualnych dywagacji na ten temat po to, żeby ten akt był bardziej doskonały, żeby służył mediom i publicznym i komercyjnym.

Bogdan Rymanowski: Nie boi się pan rozłamu w klubie SLD? Podobno są posłowie, którzy nie chcą poprzeć rządowego projektu. Warto się bić o projekt, a potem wyjść z okrojonym klubem?

Jerzy Wenderlich: Pan próbuje prezentować wiedzę, której ja po prostu nie mam, albo która po prostu nie istnieje. W klubie SLD jest wielość spojrzenia na tę samą rzecz.

Bogdan Rymanowski: Są różnice zdań – jedni są za prezydentem, drudzy są za projektem rządowym. Jest taka sytuacja, czy nie?

Jerzy Wenderlich: Pan chciałby ustawiać ludzi pod jedną ścianą...

Bogdan Rymanowski: Absolutnie nikogo nie chciałbym ustawiać pod ścianą. Ja nawet nie mam pistoletu.

Jerzy Wenderlich: A widzi pan. Jakieś zimnowojenne retoryki próbuje pan wprowadzić, a ja zupełnie innej frazeologii dotykam. Otóż naszej pracy towarzyszy norwidowska fraza: „Częściej musimy się różnić, aby rzadziej kłócić”. Są różnice poglądów po to, żeby później wyjść i wyprowadzić z tego syntezę wspólnej myśli.

Bogdan Rymanowski: Bardzo ładnie to brzmi. Czy komisja zajmie się wkrótce tym, jak TVP traktuje polityków koalicji i opozycji?

Jerzy Wenderlich: Nie rozumiem pytania. Myślę, że traktuje ich dokładnie tak samo, jak każdego innego polityka, dlatego że media publiczne, tak samo jak komercyjne obowiązuje te same zasady funkcjonowania w pluralistycznym świecie mediów.

Bogdan Rymanowski: To ja przytoczę tylko dane, według zestawienia sporządzonego przez TVP: politykom rządu, koalicji i prezydentowi poświęcono aż 72 procent czasu we wszystkich programach informacyjnych i publicystycznych, opozycji tylko 28 procent. W ciągu pół roku „Monitor Wiadomości” nadał aż 8 wywiadów z premierem Leszkiem Millerem, dla porównania w ostatnim półroczu poprzedniego rządu premier Jerzy Buzek nie wystąpił ani razu. To są proporcje w porządku?

Jerzy Wenderlich: Tę informację należy przekazać KRRiTV i naprawdę z dużym zainteresowaniem i uwagą wysłucham opinii tego ciała.

Bogdan Rymanowski: A pan nie jest tymi faktami poruszony?

Jerzy Wenderlich: Myślę, że róbmy swoje. Niech każdy wykonuje to, co do niego należy. Jeśli pan przytoczył te dane i one są prawdziwe, to powinny być poddane analizie kompetentnego ciała, a kompetentnym ciałem do rozstrzygania takich kwestii jest KRRiTV i ja temu ciału wierzę. Wysłucham opinii pochylając czoła.

Bogdan Rymanowski: Ale przewodniczący sejmowej komisji kultury i środków masowego przekazu, to jest postać, która ma swój autorytet i powinna jasno i wyraźnie mówić, czy to jest w porządku czy nie, takie proporcje.

Jerzy Wenderlich: Powiedziałem, że mam pełne zaufanie do ciała, które jest władne wydawać tutaj opinie i z całą pewnością, jeśli taka opinia zostanie nam przekazana, zajmiemy w tej sprawie stanowisko. Róbmy swoje, naprawdę nie szukajmy działań w obszarach, w których pole do popisu mają inni.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa