Część wydanych pieniędzy to są trwałe inwestycje. Koszty jednorazowe, trzeba policzyć. Polska ma inne potrzeby, ale polska policja musi brać pod uwagę ew. zagrożenia i jej zadaniem jest zabezpieczać. Myślę, że zrobiła to dzisiaj dobrze – mówi gość Faktów RMF Andrzej Brachmański.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, piękny pokaz siły. Tylko po co?

Andrzej Brachmański: Nie, nie, spokojnie. To nie był żaden pokaz siły. To było po prostu tylko zabezpieczenie mieszkańców i uczestników demonstracji przed tym, żeby się nikomu nie stała krzywda.

Konrad Piasecki: Ale to zabezpieczenie przypomina strzelanie z armaty do małej muszyny.

Andrzej Brachmański: No dobrze, teraz to każdy jest taki cwany i mówi, co mu to przypomina. A jeszcze dzisiaj rano – przypominam - że wszystkie media były pełne apokaliptycznych informacji o tym, co czeka Warszawę i co należy zrobić, aby nie zostać uszkodzonym.

Konrad Piasecki: Media były bardziej zdroworozsądkowe niż policja...

Andrzej Brachmański: O przepraszam bardzo.

Konrad Piasecki: ... te kordony, te bramki, te bariery...

Andrzej Brachmański: Pan mówi poważnie czy pan żartuje? Sądząc po minie – pan żartuje. Natomiast ja odpowiem poważnie. Naprawdę to było potrzebne, nikt by nam nie darował, gdyby cokolwiek złego się stało. Ja przypominam, że na czele tego pochodu w pewnym momencie szła grupa ludzi z zasłoniętymi twarzami, przygotowana do walki, i dopiero w momencie, kiedy zobaczyli kordon policji pod Ogrodem Saskim, pokrzyczeli i odeszli. Ja przypomnę, że na początku uzbrajali się w kamienie, nieśli te kamienie ze sobą przez cały pochód.

Konrad Piasecki: A ilu ich było, panie ministrze?

Andrzej Brachmański: Liczymy, że tych agresywnych, tych takich do walki było 300-400 osób.

Konrad Piasecki: A przeciwko nim było 4 tys. policjantów.

Andrzej Brachmański: Przeciwko nim w każdej chwili, na każdym odcinku było kilkuset policjantów, którzy się przemieszczali z pochodem. I tak powinno być, bo dzięki temu, dzięki – jak to pan nazwał – swoistemu pokazowi siły, nie poleciał żaden kamień, nie została zbita żadna szyba, nie zostało uszkodzone żadne mienie. Mówię to dlatego, że stacja telewizyjna TVN24 w relacji z warszawskiego pochodu dopuściła się manipulacji, wmontowując zdjęcia z innych manifestacji, pokazując, że podobno lecą szyby w McDonaldzie. Co oświadczam, jest nieprawdą.

Konrad Piasecki: W Warszawie było spokojnie... Panie ministrze, ale czy naprawdę trzeba paraliżować stolicę sporego kraju w środkowej Europie, żeby kilkuset dżentelmenów spokojnie dyskutowało sobie o problemach otyłości?

Andrzej Brachmański: Przepraszam bardzo, ale używa pan tonu, który mnie osobiście nie odpowiada, bo ci dżentelmeni - jak pan ich nazywa – dyskutowali o ekonomicznych problemach tego świata mam nadzieję – to po pierwsze. Po drugie, nie sparaliżowano stolicy...

Konrad Piasecki: Nie widział pan chyba dzisiaj Warszawy. Ja jadąc jej ulicami widziałem, że była sparaliżowana.

Andrzej Brachmański: Zostały wyłączone z ruchu dwa kwartały, natomiast znaczna cześć stolicy była dziś sparaliżowana nie z powodu tego, że panowie obradowali, ale dlatego, że ulicami Warszawy przez 6 godzin ciągnęła manifestacja, i ta manifestacja powodowała...

Konrad Piasecki: Ten paraliż trwał już od kilku dni...

Andrzej Brachmański: Nie przesadzajmy.

Konrad Piasecki: Dzieci wypędzono ze szkół, pracownikom ministerstw kazano wziąć urlopy. Paraliż panie ministrze.

Andrzej Brachmański: Na taki ton rozmowy ja się nie zgadzam.

Konrad Piasecki: Dobrze, ile pan wydał pieniędzy na to zabezpieczenie?

Andrzej Brachmański: Ja?

Konrad Piasecki: Tak.

Andrzej Brachmański: Osobiście – 3 złote na kawę, 2 złote na McDonalda.

Konrad Piasecki: A pan jako wiceminister spraw wewnętrznych?

Andrzej Brachmański: A jako wiceminister jeszcze nie wiem.

Konrad Piasecki: Miliony złotych?

Andrzej Brachmański: Jeszcze nie skończyliśmy podsumowywać. Część z tych pieniędzy wydanych to są trwałe inwestycje. Chciałem przypomnieć, że zakupiliśmy bardzo dobre płotki, które będą używane pewnie jeszcze niejednokrotnie. Zakupiliśmy mnóstwo sprzętu dla policji. Natomiast jeśli pan pyta, jakie są koszty takie jednorazowe – trzeba opłacić paliwo, wyżywienie, mieszkanie. To trzeba policzyć.

Konrad Piasecki: Dobrze wydane pieniądze? Polska nie ma innych potrzeb?

Andrzej Brachmański: Polska ma inne potrzeby, natomiast polska policja musi brać pod uwagę ewentualne zagrożenia dla bezpieczeństwa mieszkańców Warszawy i uczestników manifestacji i jej zadaniem jest po prostu zabezpieczać. Myślę, że zrobiła to dzisiaj dobrze, czego dowodem jest to, że nikt nie został ranny, nic nie zostało zniszczone.

Konrad Piasecki: Przy takiej dysproporcji sił nie było to specjalnie trudne, powiem szczerze.

Andrzej Brachmański: Mnie nie interesuje dysproporcja sił. Mnie interesuje, czy zadanie zostało wykonane. Polska policja i polska straż pożarna i polskie siły porządku – dzisiaj zadanie przed nimi postawione wykonały i chciałbym im za to podziękować.

Konrad Piasecki: Ja też. Wchodzi pan do rządu Marka Belki?

Andrzej Brachmański: Jeszcze rządu nie ma.

Konrad Piasecki: Propozycji pan nie dostał?

Andrzej Brachmański: Spokojnie jeszcze rządu nie ma.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF