"Tempo będzie bardzo duże. Dzisiaj Małopolska, Śląskie, Wielkopolska, kończymy późnym wieczorem w Gdańsku. Od jutra kolejne województwa. Myślę, że jesteśmy pierwsi na starcie. Walczymy o wejście do II tury i o wygranie wyborów" – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego ogłosił dziś start w wyborach na urząd prezydenta. "Wygranie wyborów – to mój cel" – dodał. "Ja nie mam szefa nad sobą. Ja nie mam prezesa wszechwładnego ani przewodniczącego. Mnie nikt nie musi wyznaczać na kandydata. W debatach parlamentarnych udowodniłem, że jest we mnie determinacja, odwaga, przygotowanie do tego, żeby stawać do tych debat, dyskutować i przedstawiać program. Wiarygodność, doświadczenie w polityce" – tak Kosiniak-Kamysz reklamował siebie na naszej antenie.

"O każdy głos trzeba zabiegać, każdy głos będzie wypracowany. Nic nie będzie podane na tacy, dlatego trzeba być w każdej najmniejszej nawet miejscowości" - oświadczył Władysław Kosiniak-Kamysz. Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM dodał, że "prezydent musi być dla wszystkich, nie dla wybranych".

"Muszę zrobić wszystko, żeby pozyskać nowy elektorat. Prezydent Duda ma na starcie przewagę. Wiemy z doświadczenia sprzed 5 lat, że ta przewaga może szybko stopnieć. Ja nie chcę pokonać wyborców PiS-u. Ja chcę zabiegać o ich głosy, chcę ich przekonać do siebie" - podkreślał prezes ludowców. 

Pytany o kontrkandydata w wyścigu o fotel prezydenta, Szymona Hołownię, powiedział: "Poważnie traktuję każdego kandydata. Z szacunkiem podchodzę do kandydatury pana Hołowni, ale nie obawiam się. Będziemy w równej walce pokazywać swoje przygotowanie, doświadczenie oraz swój program dla Polski". 

"Ja już chciałbym zaprosić wszystkich kandydatów do debaty. Nie czekajmy na tydzień przed wyborami, bo to jest za późno. Stańmy już dzisiaj. Mam nadzieję, że Platforma wyłoni dziś kandydata i też wezwę go jak najszybciej na debatę" - dodał prezes ludowców na naszej antenie. 


Krzysztof Ziemiec, RMF FM: W studiu w Zakopanem Władysław Kosiniak-Kamysz prezes PSL - już oficjalnie kandydat tej partii na prezydenta. Narzucił pan niezłe tempo, bo dziś Zakopane, jutro Bałtyk - 1600 km w niecałą dobę, więc to jest naprawdę duże tempo. Trochę pan musi nadrobić ten stracony - mam wrażenie- czas, ale gdyby pan powiedział naszym słuchaczom dziś o poranku, czym różni się pan, pana rys, pana kandydatura od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej czy Szymona Hołowni? Czy nie jest to właściwie ten sam człowiek o trzech twarzach?

Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL: To prawda, że tempo będzie bardzo duże. Dzisiaj Małopolska, Śląskie, Wielkopolska, kończymy późnym pewnie wieczorem w Gdańsku. Od jutra kolejne województwa: warmińsko-mazurskie, później Białystok, po południu dopiero konferencja podsumowująca w Warszawie, więc to tempo będzie bardzo duże. Myślę, że jesteśmy pierwsi na starcie i walczymy o wejście do drugiej tury i o wygranie wyborów, bo to jest mój cel.

I te różnice, o których mówiłem? One są zbyt małe.

Różnice są, one będą wychodzić. Po pierwsze, ja nie mam prezesa wszechwładnego ani srogiego przewodniczącego, mnie nie musi nikt wyznaczać na kandydata. Też w debatach parlamentarnych udowodniłem to, że jest we mnie determinacja, odwaga, przygotowanie do tego, żeby stawać do debat, żeby dyskutować, przedstawiać program, wiarygodność, również doświadczenie w polityce.

Co będzie trudniejsze dla pana, panie prezesie: wygrać z tymi kontrkandydatami, o których mówiłem - czyli Małgorzatą Kidawą-Błońską i Szymonem Hołownią - czy odebrać głosy prezydentowi, czyli Andrzejowi Dudzie?

Myślę, że tu o każdy głos trzeba zabiegać i każdy głos musi być wypracowany. Nie, nic nie będzie podane na tacy. Trzeba dlatego być w każdej, nawet najmniejszej miejscowości w Polsce, bo prezydent musi być dla wszystkich, nie dla wybranych. Muszę zrobić wszystko, żeby pozyskać nowy elektorat. To nie może być tylko to środowisko, które głosowało w ostatnich wyborach parlamentarnych, to musi być więcej głosów i jest pierwszy raz moim zdaniem od wielu lat taka możliwość, bo wyrównana jest stawka, szczególnie po stronie opozycyjnej. Pan prezydent Duda ma na starcie przewagę. Każdy prezydent ma na starcie przewagę, ale wiemy też z doświadczenia sprzed pięciu lat, że ta przewaga może szybko stopnieć. Ja nie chcę pokonać wyborców PiS-u na przykład. Ja chcę zabiegać o ich głosy. Szanuję ich wybory parlamentarne i chcę ich przekonać do siebie tym, że może być lepszy prezydent w Polsce, który będzie budował autentycznie wspólnotę, który wszystkich będzie traktował poważnie.

To gdzie pan chce zarzucić sieć? Na które łowisko panie prezesie w takim razie? Gdzie pan chce tych nowych wyborców pozyskać, albo konkretnie spytam: związki partnerskie to dla pana będzie rzecz ważna, istotna, na tak czy na nie? Zaostrzenie ustawy aborcyjnej? To są trudne pytania.

Takich projektów nie będę składał. Do tej pory żaden prezydent nie musiał się też mierzyć z tym. Jeżeliby trafiła ustawa dotycząca uregulowania spraw związanych z dziedziczenie, dotycząca spraw związanych z np. dostępnością do jakiejś informacji, to oczywiście warto to poważnie rozważyć i takie założenia pewnie bym podpisał. Nie jestem tutaj odosobniony, bo też pamiętam jak nawet prezydent Duda mówił, że taką ustawę by zaakceptował. Więc to jest sprawa, którą najpierw i tak musi rozstrzygnąć parlament. Przez wiele lat o tym debatujemy, a nikt nie zgłosił jeszcze i żadna ustawa nie dotarła do prezydenta. Myślę, że jest dużo więcej zagadnień związanych z tym, co prezydent może zrobić, gdzie może połączyć różne środowiska i szukać tych mostów porozumienia. Ja te mosty porozumienia będę budował.

Panie prezesie, a boi się pan Szymon Hołownia czy nie? Bo Platforma Obywatelska mówi, że on odbierze głosy prezydentowi Dudzie. PiS mówi, że odbierze głosy ale Kidawie. Może na końcu okaże się, że to on pana wyborców gdzieś tam przyciągnie i tym samym ograbić pana z poparcia?

Poważnie traktuję każdego kandydata. Z szacunkiem podchodzę do kandydatury pana Hołowni, ale nie obawiam się, bo będziemy w równej walce - mam nadzieję - pokazywać swoje przygotowanie, swoje doświadczenie, ale też swój program dla Polski, jaka ma być prezydentura przez najbliższe lata. Więc nie mam tutaj obaw, ale podchodzę z szacunkiem do każdego kandydata i to jest, myślę, bardzo ważne, żebyśmy zagrali fair play, żeby to była mądra debata. Ja już bym chciał zaprosić wszystkich kandydatów do debaty. Nie czekamy na tydzień przed wyborami, bo to jest za późno, stańmy już dzisiaj. Mam nadzieję że Platforma dzisiaj wyłoni kandydata i też wezwę go jak najszybciej na debatę, bo ta rozmowa o Polsce, o programie, na przykład o sprawach związanych z klimatem, o praworządność i o kwestiach emerytur bez podatku czy służby zdrowia, która jest niezwykle ważna musi, być już teraz poruszona, a nie na ostatniej prostej.

Ostatnie pytanie panie prezesie jeszcze prezydenckie. Czy czuje, że ma pan jeszcze błogosławieństwo Donalda Tuska, o czym się często mówiło w mediach, czy to błogosławieństwo już przeszło, ale na Szymona Hołownię?

Ja chcę wsparcia naszych rodaków, z każdego głosu poparcia się cieszę. Ale to nie jakieś nawet bardzo znane nazwiska zdecydują o wyborze, zdecydujemy my wszyscy, cały świadomy swoich praw i obowiązków naród. Nie jeden człowiek w żadnym wypadku, więc naprawdę dziękuję za każde dobre słowo, ale zabiegam o głosy wszystkich, niezależnie na kogo głosowali w wyborach parlamentarnych, niezależnie na kogo głosowali w ostatnich wyborach prezydenckich. Można stworzyć naprawdę kraj dostatniej, ale też połączony i to połączenie wszystkich Polaków jest możliwe i prezydent wszystkich Polaków jest możliwy.

Panie prezesie sprawy sądów, ustaw sądowych. Grzegorz Schetyna napisał wczoraj na Twitterze, że rozliczył sędziów, którzy "założyli mundury PiS". Czy ten język jest ok? Czy to się panu podoba? Podpisałby się pan pod tym?

Panie redaktorze, znamy się też nie od dziś, i pan dobrze wie, i myślę że wielu słuchaczy też, że to nie jest język, który w polityce dla mnie jest do przyjęcia. Uważam, że można powiedzieć twardo, ostro ale nie trzeba obrażać. Sprawa jest bulwersująca, bo ta ustawa w żaden sposób nie poprawia dostępności do wymiaru sprawiedliwości nie skraca czasu oczekiwania na wyrok, nie obniża kosztów, nie wprowadza np. sędziów pokoju, których ja będę proponował, żeby sprawy proste szybko rozstrzygać. Ona jest tylko wejściem coraz większym polityki do wymiaru sprawiedliwości, kneblowaniem ust. Też taką próbą w jakiś sposób zaprzeczenia istocie bycia w Unii Europejskiej - żeby nie traktować wyroków Trybunału Sprawiedliwości jako obowiązujących. To jest ustawa nie do przyjęcia, ale nie używałbym takiego języka. Tym się też będziemy pewnie różnić od kandydata Platformy.

To jeszcze spytam pana o węgiel. Jedzie pan za moment na Śląsk. W kontekście wczorajszego szczytu klimatycznego - co będzie, jeśli tam, na Śląsku dostanie pan pytanie: lepiej wydobywać węgiel i mieć taryfę ulgową dla węgla, czyli nie podpisywać tego porozumienia europejskiego, czy może lepiej mieć fundusze z Unii i rezygnować powoli z węgla?

Trzeba mieć pewnie w tej strategii średniookresowej jedno i drugie. Bo jeżeli dzisiaj ktoś powie, że my do roku 2035, bo niektórzy tak proponują, odejdziemy w stu procentach od węgla, to to jest niemożliwe. My mówimy rok 2030 - 50 na 50. Pięćdziesiąt proc. odnawialnych źródeł energii, pięćdziesiąt - te źródła konwencjonalne. Ale sukcesu, który próbuje odtrąbić pan premier Morawiecki, ja nie widzę. Chciałbym się dowiedzieć i będziemy taki wniosek składać w najbliższy czwartek, na posiedzeniu Sejmu - informację na temat tego szczytu. Bo pytanie zasadnicze jest takie, czy w roku 2030 Polska zobowiązuje się do redukcji gazów cieplarnianych o 50-55 proc.? Bo to jest istota sprawy. Nie tylko rok 2050. Trzeba chronić środowisko, trzeba przejść na zieloną stronę mocy - jak najwięcej odnawialnych źródeł energii. Ale też nie można tak obłudnie patrzeć, że jak nie będzie jakiegoś przemysłu ciężkiego w Unii Europejskiej, to on zniknie z innych krajów. Nie, on się rozwinie np. na Ukrainie, na Białorusi, czyli bardzo blisko Polski. Bardziej bym stawiał na porozumienia światowe w tym zakresie. I tego mi brakuje, aktywności Polski tutaj. Musimy w jasny sposób przyspieszyć z odnawialnych źródłami energii. I trzeba na to pozyskiwać środki z Unii Europejskiej. One mogą być zagrożone nie tylko w wyniku zwlekania pana premiera - bo ja rozumiem, że to rozstrzygnięcie nastąpi w czerwcu, może chodzi o to, żeby nastąpiło po wyborach prezydenckich - ale bardzo ważne są również zasady praworządności, bo przez nieprzestrzeganie tych zasad możemy być pozbawieni nie tylko środków na ochronę środowiska ale na wspólną politykę rolną czy infrastrukturę.