"Prognozy są pesymistyczne. Rosja zyskuje przewagę, zdobywa kolejne miasta, jest w ofensywie. Ukraińcy się bronią, nie mają wsparcia jeśli chodzi o sprzęt wojskowy, o amunicję. Zachód jest podzielony (w sprawie wsparcia dla Kijowa – przyp. red.). Sytuacja jest bardzo trudna dla Ukrainy" – mówił o tym, co dzieje się na froncie w Ukrainie były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM.

Ja uważam, że Putin jest w natarciu, osiąga sukcesy militarne. Teraz będzie miał wybory prezydenckie, będzie prowadził ofensywę i uważam, że może poczynić duże postępy w najbliższym czasie. Także sytuacja jest bardzo trudna dla Ukrainy. To jest pesymistyczna prognoza, ale tak to wynika też z różnicy potencjału między tymi dwoma państwami - podkreślał.

Jacek Czaputowicz dodał, że Ukraina potrzebuje przede wszystkim wsparcia militarnego i finansowego. A widzimy, że nie ma woli wspierania Ukrainy czy ponoszenia kosztów przez ważne grupy społeczne. Tu dobrym przykładem jest Polska. Przecież my blokujemy zachodnią granicę Ukrainy, uniemożliwiamy jej eksport, zdobycie środków na kontynuowanie walki. Jeszcze ten protest jest popierany przez społeczność polską - rolnicy są wspierani przez Polaków. A co dopiero mówić takich państwach jak Ameryka, gdzie Ukraina jest daleko - stwierdził.

Krzysztof Ziemiec pytał swojego gościa także o czwartkową wypowiedź Jurija Felsztinskiego w RMF FM. Rosyjski historyk wyraził pogląd, iż wojnę tę można zakończyć w ciągu dwóch tygodni, pod warunkiem jednak, że Zachód dostarczy Ukrainie wszystkiego, czego jej trzeba. Trzeba dostarczyć Ukrainie całe niezbędne dla nich uzbrojenie i pozwolić uderzać w terytorium Federacji Rosyjskiej, włączając w to Moskwę. Dlatego, że Rosja to kraj jednego miasta. To ogromny kraj, potęga nuklearna, ale to nadal kraj jednego miasta - wskazywał Felsztinski.

Mnie się wydaje, że to jest niezła diagnoza, z jednym zastrzeżeniem - kompletnie nierealna. Nikt z Zachodu nie będzie ryzykował konfliktu na globalną skalę, nie umożliwi Ukraińcom atakowania celów w Moskwie, dlatego, że się boi o własne bezpieczeństwo. Ani USA, ani państwa Europy zachodniej na to się nie zdecydują. Kilka dni temu Bundestag decydował kwestię udostępnienia pocisków średniego zasięgu Taurus Ukrainie, do 500 km. Nie ma na to zgody. Czyli Zachód nie jest przygotowany na to, żeby wspierać dalej Ukrainę. Rok temu UE podjęła decyzję, że dostarczy w ciągu roku milion pocisków artyleryjskich, nie dostarczyła nawet połowy z tego. Czyli tutaj nie ma tego wsparcia - mówił Czaputowicz.

Każdy myśli o swoich wewnętrznych sprawach, a nie będzie się poświęcał dla innych państw. Tak jak my to robimy. Nie patrzmy na Zachód, popatrzmy też na to, co się u nas dzieje - mówił.

"My jesteśmy dla Ukrainy oknem na świat"

Krzysztof Ziemiec podkreślił, że Polska wspiera Ukrainę jak tylko może. W taki sam sposób i inni wspierają. Unia dużo mówi, że robi i generalnie mówi, ale z tym czy robi - to jest inna sprawa. Przecież pamiętamy wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że my już nowej broni nie będziemy dostarczać Ukrainie. A teraz blokujemy drogi, rozsypujemy zboże. Widzimy jak na to Ukraińcy reagują. Z ich perspektywy to, że tracą życie, że się bronią - jest ważne, a dla naszych rolników jest ważne to, że spadają ceny. My jesteśmy dla Ukrainy oknem na świat - zachodnią granicą - mówił gość RMF FM.

Czaputowicz jest zdania, że świat jest już zmęczony wojną w Ukrainie i chce doprowadzić do kompromisu. Nie chcę go określać, jaki on będzie. Na pewno niekorzystny dla Ukrainy. Rosja ma teraz przewagę, zrobi wszystko, żeby posuwać się z wojskami w kierunku centralnej Ukrainy, żeby zapewnić sobie warunki jak najlepsze i tak to się prawdopodobnie skończy - mówił.

Według niego Rosja nie jest zainteresowana kompromisem. Rosja jest zainteresowana zwycięstwem. I będzie dalej walczyć, zdobywać terytoria, bo jest silniejsza. I tak logicznie się silniejsze państwo zachowuje. Na razie nie można mówić o kompromisie, bo na razie jest bardzo daleka droga do tego. Nie dlatego, że ktoś Ukrainę namawia do tego, tylko dlatego, że Rosja nie jest tym zainteresowana, bo wie, że później jej pozycja będzie silniejsza. I obawiam się, że te postępy mogą być dość szybkie. Nie jestem zdania, że ten konflikt będzie trwał latami. Być może te postępy Rosji będą szybsze, jeśli ta sytuacja się na froncie utrzyma tak jak teraz - zaznaczał.

"My rozsypujemy mienie cudze, należące do firm ukraińskich"

Prowadzący pytał także, jak Jacek Czaputowicz zdefiniuje obecne polsko-ukraińskie stosunki. U nas tak jak na świecie zwyciężają egoizmy różnych grup społecznych. Dla nas ważniejsze jest to, zwłaszcza dla rolników, żeby ich produkty dobrze się sprzedawały w UE - odpowiadał. Mnie się wydaje, że jest to naturalne, dlatego jestem pesymistą. Wszyscy tak reagują, dlatego z perspektywy Putina jest to ważny, duży atut, że Polska realizuje te swoje interesy, że Ukraina nie może się przedostać przez granicę z Polską, która jest dla niej granicą z NATO i z UE - mówił.

Krzystof Ziemiec dopytywał także o ocenę zachowania premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że na razie do spotkania polskiego i ukraińskiego rządu na granicy nie dojdzie. Jeszcze będąc w Kijowie ustaliłem, że 28 marca w Warszawie odbędzie się spotkanie rządów Polski i Ukrainy - poinformował Donald Tusk.

Myślę, że premier Tusk racjonalnie działa. Najpierw trzeba ustalić jakieś warunki porozumienia, a dopiero później rządy mogą się spotykać - kontynuował gość RMF FM.

Czaputowicz pytany, czy to Ukraińcy eskalują konflikt, stwierdził, że "to my łamiemy prawo". My rozsypujemy mienie cudze, należące do firm ukraińskich, na torach. Ukraińcy postępują zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego i dobrych stosunków - mówił. 

Ukraińska żywność może być problemem nie tylko w Polsce - podkreślał Krzysztof Ziemiec. Absolutnie się zgadzam, ale z perspektywy Ukrainy - co to ma za znaczenie? Oni chcą, żeby ich tak traktować jak każde inne państwo - odpowiadał Jacek Czaputowicz.

Gość RMF FM był też pytany, czy sukces w polityce obustronnej jest jeszcze możliwy.

Liczę, że osiągniemy kompromis. Przede wszystkim w UE te zasady mają być takie, żeby było można wspierać rolników, że dokonamy pewnej rewizji Zielonego Ładu i że osiągniemy jakieś porozumienie z Ukrainą jeśli chodzi o eksport na tereny polski. Powinniśmy jednak przynajmniej - i to jest oczywiste - przepuszczać ich żywność przez nasze terytorium, jeśli ono jedzie tranzytem. Jest to dość trudne, są różnice interesów, ale musimy sobie też zdawać sprawę, na czym one polegają. Nie możemy z jednej strony mówić: tutaj mamy rację, blokujemy granicę, a z drugiej strony, że Ukraina wygra. Ona nie wygra, jeżeli wszyscy będą się tak zachowywać. Nie ma żadnej możliwości - podkreślił.

Czaputowicz o pogorszeniu się relacji z Kijowem: Doprowadziły do tego błędy poprzedniego rządu

W internetowej części rozmowy były szef MSZ wyraził pogląd, iż relacje polsko-ukraińskie popsuły się mniej więcej rok temu na skutek błędów poprzedniego rządu. Dwa lata temu, na początku konfliktu byliśmy przykładem dla świata - przyjmowaliśmy uchodźców, wspieraliśmy, dostarczyliśmy to, co mogliśmy jeśli chodzi o sprzęt - przypomniał Jacek Czaputowicz. 

Później - jak dodał - górę wzięły różnice interesów między Warszawą a Kijowem. Oczekiwanie od Ukrainy, że potępi zbrodnię wołyńską w czasie wojny - przecież formalnie, przez wiceministra spraw zagranicznych, były formułowane takie postulaty, mówiące o tym, że Polska się nie zgodzi na członkostwo w UE, jeżeli zbrodnia wołyńska nie będzie potępiona - tłumaczył były szef MSZ.

Według niego, to Polska nie poradziła sobie z problemem transferu ukraińskiego zboża przez nasze terytorium. Polski minister rolnictwa zaapelował, by rolnicy nie sprzedawali zboża, bo zdrożeje i w tym czasie firmy zapełniły magazyny zbożem z Ukrainy. To był błąd rządu - stwierdził były szef polskiej dyplomacji.

"Tusk wciąż patrzy na USA jak szef Rady Europejskiej, a nie polski premier"

Jacek Czaputowicz krytycznie odniósł się do niedawnego wpisu internetowego Donalda Tuska pod adresem senatorów z Partii Republikańskiej. "Ronald Reagan, który pomógł milionom z nas odzyskać wolność i niepodległość, musi dziś przewracać się w grobie. Wstydźcie się" - napisał sef rządu na początku lutego na platformie X. Była to reakcja na odrzucenie przez amerykański Senat ustawy dotyczącej pomocy m.in. dla Ukrainy.

Zdaniem byłego szefa MSZ, tego typu słowa mogą świadczyć o tym, iż obecny rząd nie docenia sojuszu z Ameryką. To jest zła polityka. Celem naszej polityki powinno być za wszelką cenę utrzymanie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, niezależnie kto będzie u władzy. Gdyby był to Donald Trump, to musimy sobie zadać pytanie czy te wypowiedzi pana premiera Donalda Tuska służą temu, żeby on dalej wspierał Polskę tak, jak to robił wtedy, kiedy ja byłem ministrem - przestrzegał Czaputowicz.

Wyraził przy tym pogląd, iż Tusk wciąż patrzy na Stany Zjednoczone i Donalda Trumpa jak szef Rady Europejskiej, a nie polski premier. On patrzy na to z perspektywy liderów Europy Zachodniej, a nie interesu Polski - stwierdził b. szef MSZ.

Przekonywał, że Polska nie musi być liderem państw, które pouczają USA. Nie wychodźmy przed szereg - apelował Czaputowicz.

Zaznaczył, iż duże nadzieje wiąże z marcową wspólną wizytą Tuska i prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie. Według niego administracja Joe Bidena zaproponowała dobry format tego spotkania.

Dla prezydenta Stanów Zjednoczonych partnerem tradycyjnie jest prezydent Polski Andrzej Duda, natomiast po to, żeby reprezentować społeczeństwo, naród ważny jest też ktoś, kto ma świeży mandat społeczny. Donald Tusk ma poparcie - jest szefem koalicji i szefem rządu - możemy uznać, że razem będą reprezentować w sposób właściwy prawie całe polskie społeczeństwo - tłumaczył były szef MSZ. 

Czaputowicz o funduszach UE: Prezydent Duda nie podpisał zmian w ustawie o SN, dlatego ich nie dostaliśmy

Na koniec rozmowy padło pytanie o środki z Funduszu Odbudowy i funduszy strukturalnych UE, które mają zostać niebawem odblokowane (chodzi łącznie o 137 mld euro, czyli 600 mld złotych). 

W ocenie Czaputowicza, to niewątpliwy sukces rządu Tuska. Poprzedni rząd rok temu miał szanse to uzyskać. Mało tego - przeprowadził ustawę (dotyczącą zmian w Sądzie Najwyższym - przyp. red.) przez Sejm (...), poparły ją nawet kluby opozycyjne. Wszystko było dogadane, pieniądze powinny były wpłynąć. A co się stało? Prezydent nie podpisał ustawy, tylko skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał nie zajął się tym przez wiele miesięcy i to jest powód dla których nie dostaliśmy tych pieniędzy - powiedział Czaputowicz.

Opracowanie: