„Tak naprawdę taki najgorszy scenariusz, o którym mówimy w tej chwili, to ograniczenie cywilnej przestrzeni powietrznej nad rejonem warszawskim do minimum. Oznaczałoby to, że lotnisko Chopina działałoby tylko w godzinach 9-17, ponieważ na tyle pozwoliłby stan kadrowy liczby kontrolerów. A de facto oznacza to, że ruch lotniczy nie tylko na lotnisku Chopina, ale też np. w porcie w Modlinie, byłby zredukowany do minimum, bo musimy pamiętać o tym, że w ciągu tych 8 godzin obsługiwany będzie nie tylko ruch pasażerski, ale też samoloty prezydenta, samoloty rządowe, czy ruch cargo, który w obecnej sytuacji – wojny w Ukrainie – ma priorytet. Więc minimalny poziom ruchu lotniczego w Warszawie i Modlinie” – mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Mariusz Piotrowski, ekspert lotnictwa z Fly4Free.

Od kilkunastu dni toczą się negocjacje kierownictwa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) z przedstawicielami Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego (ZZ KRL). Związkowcy nie zgadzają się na nowe zasady wynagradzania w PAŻP. 

Jeśli strony się nie dogadają, Eurocontrol może zdecydować o wprowadzeniu tzw. planu massive cancellations. Konsekwencją tej decyzji będą poważne utrudnienia w podróżach samolotami już od 1 maja. 

Gość Mariusza Piekarskiego mówił, że z końcem kwietnia ponad 130 kontrolerów z rejonu warszawskiego odchodzi z pracy, kończą się ich okresy wypowiedzenia i tak naprawdę warszawski rejon PAŻP zostanie zdziesiątkowany. 

"To, co jest trochę uspokajające - tak się przynajmniej wydaje, bo wciąż jest wiele niewiadomych - to jest to, że wydaje się, że w portach regionalnych ta sytuacja jest trochę lepsza niż w regionie warszawskim" - zaznaczył. 

Mariusz Piekarski pytał też swojego gościa, o to, czy poleciłby pasażerom kupienie biletu lotniczego na majówkę. 

"Ja mam bilet lotniczy na majówkę, mam wylot 1 maja. Wstrzymam się z decyzją (czy polecę - przyp. red.) do początku przyszłego tygodnia. Jeżeli chodzi o poradę, czy kupować, czy nie kupować biletów, to też pewnie wstrzymałbym się jeszcze do poniedziałku, ponieważ wciąż mamy nadzieję, że te rozmowy zakończą się powodzeniem. Dopóki Eurocontrol nie poinformowała o wszczęciu procedury "massive cancellations", to wciąż jest nadzieja, że ten kryzys uda się okiełznać" - podkreślił.

"Jeśli linie lotnicze zaleją PAŻP pozwami, to jej sytuacja stanie się katastrofalna"

"Linie lotnicze już kilka tygodni temu straszyły, że jeżeli będą musiały odwoływać loty, to w ciągu kilku dni zaleją PAŻP pozwami sądowymi. A to może zagrozić dalszemu istnieniu Agencji. Ponieważ ona już w tej chwili jest w trudnej sytuacji kryzysowej, a ewentualne pozwy o odszkodowania mogą sprawić, że jej sytuacja staje się katastrofalna" - mówił w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Mariusz Piotrowski. 

Do kogo ma iść pasażer z biletem na 2 maja, kiedy okaże się, że jego samolot nie wystartuje? 

"W pierwszej kolejności do linii lotniczej, natomiast linie lotnicze całkiem słusznie powiedzą takiemu pasażerowi, że odwołanie lotu to nie wina linii lotniczej, tylko wynika z przyczyn zewnętrznych, w tym przypadku z braku kontrolerów ruchu lotniczego. Jest to przyczyna zewnętrzna, więc odszkodowanie się pasażerowi nie należy" - mówił Piotrowski. 

Czy to oznacza, że pasażer zostaje bez rejsu i bez odszkodowania?

"Nie, na pewno tak nie będzie. Bardzo prawdopodobne jest to, że trzeba będzie szukać jakichś ekstraordynaryjnych procedur, takich jak w przypadku pandemii koronawirusa, kiedy też mieliśmy masowe odwoływanie lotów i wówczas linie lotnicze, np. otwierały okienka na bezpłatną zmianę rezerwacji albo np. bezpłatną zmianę daty podróży albo bezpłatną zmianę miejsca wylotu. I być może to jest jakieś rozwiązanie" - wyjaśniał.