„Taki dokument jest jak wyrocznia delficka. Każdy może tam zobaczyć sporo, a zwłaszcza to, co go interesuje i tak to zinterpretować” - powiedział o konkluzjach ze szczytu UE w Rozmowie w samo południe w RMF FM prof. Robert Grzeszczak.

Ekspert ds. międzynarodowych z Uniwersytetu Warszawskiego dopytywany, czy w unijnym dokumencie każdy polityk widzi to co chce, stwierdził: W pewnym sensie. Jest duże pole manewru (...) nawet jak interpretatorzy - jak na przykład nasz pan premier - idą w bardzo zaskakujących kierunkach, to jednak papier jest cierpliwy i zostaje to, co jest napisane, a jest zapisane m.in. to, że budżet i praworządność idą w parze, a nie osobno.

Czy za łamanie praworządności UE pozbawi nas pieniędzy?

Czy za łamanie praworządności ktoś będzie mógł pozbawić ten czy inny kraj miliardów euro z UE? - pytał Marcin Zaborski w Rozmowie w samo południe w RMF FM.  Nie. Może całych miliardów nie. Ale jest rzeczywiście możliwość niewypłacenia przyznanych pieniędzy. A więc jedna rzecz to to, że mamy przewidziane pieniądze, a druga rzecz, czy my je otrzymamy - odpowiedział prof. Robert Grzeszczak, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego. Przede wszystkim chodzi o granty, inicjatywy, które mają pobudzić polską gospodarkę" - mówił. "Jakie to będą inicjatywy, to zależy od tego, co nasz rząd zorganizuje. Niech to będzie budowa elektrowni atomowej, budowa CPK czy coś mniejszego - na przykład ścieżki dla zdrowia - wymieniał.


O ewentualnym odebraniu środków będzie według Grzeszczaka decydować Rada ds. Ogólnych UE, w której zasiadają ministrowie spraw zagranicznych wspólnoty. Większość państw jest bardzo zmęczona problemami z Polską i Węgrami - ocenił ekspert ds. prawa międzynarodowego. Widzą nas, moim zdaniem zasadnie, że jesteśmy maruderami. Takimi, którzy ciągle albo chcą coś zablokować, albo nie uczestniczą, albo nie popierają - stwierdził. Według niego skutek jest taki, że Polska jest dużym krajem i ważnym gospodarczo. Nieważnym już politycznie - dodał.

Według niego "tak długo, jak długo da się z nami robić interesy (...) i Polska przestrzega reguł rynku wewnętrznego, w jakiś sposób to funkcjonuje". Zauważył, że pozostałe kraje wspólnoty europejskiej przygotowały dla naszego kraju zachęty i zabezpieczenia na zasadzie "kija i marchewki". "Marchewka" to dla Grzeszczaka wielkie pieniądze unijne. A "kij"? Jeżeli nie poprawicie sytuacji z sądami (...) to mamy kij w postaci niewypłacania tych pieniędzy - to według Grzeszczaka możemy usłyszeć od Unii, jeśli nie będziemy przestrzegać zasad praworządności.


Czym jest praworządność?

Czym jest ta praworządność? Nie ma jednej jej wspólnej definicji  - powiedział gość RMF FM. Generalnie rzeczą oczywistą dla każdego prawnika jest to, że (...) jest to zasada, na podstawie której organy władzy publicznej, czyli urzędy skarbowe, rada miasta czy Rada Ministrów działa w granicach prawa i na podstawie prawa, a nie kształtuje prawa dla siebie, a potem na podstawie tego prawa działa - stwierdził. Jest to nic innego jak rządy prawa - skwitował Grzeszczak.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Andrzej Duda: Zagrzewałem premiera Morawieckiego, by na szczycie w Brukseli trzymał twardą, ale konstruktywną postawę