"Będziemy chcieli rozliczyć i pokazać Polakom to, w jaki sposób chciano doprowadzić naszym zdaniem do sfałszowania wyborów prezydenckich oraz jak niezgodnie z prawem wydano środki publiczne na ten cel" - tak o przyszłej komisji ds. wyborów korespondencyjnych mówił w Rozmowie o 7:00 w RMF FM i Radiu RMF24 wiceprezes PSL Krzysztof Hetman. Powołanie tej komisji już w najbliższy wtorek zapowiedział lider PO Donald Tusk.

Wiemy, co chcemy badać - tak o tej komisji mówił Krzysztof Hetman. Wiceszef PSL podkreśla, że większość parlamentarna zapowiadała przez całą kampanię wyborczą, a także wcześniej, że będzie rozliczać afery PiS-u. Hetman przyznał równocześnie, że PSL nie ma jeszcze swojego kandydata do tej komisji.

Bogdan Zalewski dopytywał też swojego gościa o dalsze losy państwowej komisji ds. badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo Polski. Z pewnością będziemy musieli się w gronie większości parlamentarnej zastanowić, co z tym zrobić. Wiemy wszyscy, po co ta komisja została powołana, jaki miała cel. Nasza interpretacja jest taka, że miał być to bat na polityków opozycji - skwitował Hetman.

"Kosiniak-Kamysz jest najpoważniejszym kandydatem do objęcia teki ministra obrony"

Gość RMF FM i Radia RMF24 był również pytany, czy to już przesądzone, że w nowym rządzie Donalda Tuska Władysław Kosiniak-Kamysz zostanie ministrem obrony narodowej. Nie jest żadną tajemnicą, że Władysław Kosiniak-Kamysz jest najpoważniejszym kandydatem do objęcia teki ministra obrony - mówił Hetman. Nie mogę powiedzieć, że jest już to przesądzone, bo o tym poinformuje premier Donald Tusk oraz sam zainteresowany - dodał ludowiec.

A dlaczego Kosiniak-Kamysz jest tak mocno zainteresowany MON-em? W resorcie obrony potrzebny jest odpowiedzialny, przewidywalny i spokojny polityk. Potrafiący prowadzić dialog, człowiek konsensusu, szczególnie na obecne trudne czasy. Wszystkie te cechy posiada Władysław Kosiniak-Kamysz, oprócz tego jest bardzo doświadczonym politykiem i urzędnikiem - wyjaśniał polityk.

"PiS przez lata nawoływał do reform. I ktoś się w końcu wsłuchał w ich głos"

Wiceprezes PSL był również pytany o dzisiejsze głosowanie w Parlamencie Europejskim. We wtorek w PE odbyła się debata nad sprawozdaniem Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) PE zalecającym zmianę unijnych Traktatów. Ludowcy zagłosują oczywiście przeciw. Muszę od razu wyjaśnić, że Parlament Europejski nie ma żadnych kompetencji do zmiany traktatów europejskich. I to dzisiejsze głosowanie nie będzie miało żadnego charakteru wiążącego - mówił Hetman. W Parlamencie Europejskim jest taka procedura raportu z własnej inicjatywy. Jeden poseł lub grupa posłów mogą stworzyć własny raport, nad którym pracuje się najpierw w komisji. Ale to jest taki raport z własnej inicjatywy, który nie ma żadnego charakteru wiążącego. Traktat może zmienić tylko Rada Europejska i to w sposób jednomyślny, a w niektórych krajach jeszcze trzeba przeprowadzić referendum - dodał poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Wszystko jednak wskazuje na to, że Parlament Europejski przegłosuje sprawozdanie. Nie jest to wykluczone, ale to będzie taki głos Parlamentu Europejskiego polityczny, co do tego, że Unia powinna się zmieniać i reformować. To, jest coś do czego nawoływał chociażby PiS przez ostatnie lata - stwierdził Hetman. Jego zdaniem problem z Prawem i Sprawiedliwością polega na tym, że "nigdy nie usłyszeliśmy jaki oni mają pomysł". Główny nurt jakichkolwiek zmian w UE dziś jest taki, żeby zachować Europę ojczyzn, a jednocześnie pochylić się nad tym, aby dokonać takich zmian, żeby UE była bardziej skuteczna, miała większą sprawczość i żeby nie zgubić w tym tej Europy ojczyzn - tłumaczył Hetman. Problem polega na tym, że PiS przez lata nawoływał do różnego rodzaju reform, nie mówiąc o tym, jakie to mają być reformy. I ktoś się w końcu wsłuchał w ich głos i takie reformy zaproponował - dodał polityk PSL.

Jego zdaniem "ogromna część państw członkowskich z tym się nie zgadza". Ale trzeba także pamiętać o tym, że z jednej strony PiS nawoływał do Europy ojczyzn, a z drugiej strony zgodził się na uwspólnotowienie podatków, uwspólnotowienie długu. Czyli krótko mówiąc, do federalizacji. Jedno mówili, drugie robili - dodał Hetman.

Opracowanie: