"Rosjanie wpływają na polską politykę, na polskie życie gospodarcze w różne sposoby, na różnych etapach. Te wpływy są czasem widoczne, czasem mniej widoczne. To jest bardzo poważny problem dla Polski" – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Piotr Naimski, były wiceminister gospodarki i były pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. W ten sposób odniósł się do tematu powołania komisji ds. badania rosyjskich wpływów.

Jak stwierdził Naimski, rosyjskie wpływy widać np. poprzez ingerencję w działania gospodarcze. To jest sytuacja, w której niekorzystne dla Polski porozumienia gospodarcze były podpisywane i wiemy o tym - mówił.

Ja myślę, że pan premier Waldemar Pawlak w 2009-2010 roku doskonale wiedział, że umowy, które negocjuje, są dla Polski niekorzystne. Dlaczego to robił? To jest kwestia do zbadania przez tę komisję. Można zapytać pana premiera Pawlaka. Myślę, że komisja będzie o takie rzeczy pytała. Będzie także pytała o inne rzeczy. Był pakiet umów gazowych, które negocjował wtedy premier Pawlak i jego współpracownicy, ale równolegle były toczone rozmowy na temat porozumień energetycznych, dotyczących prądu, o czym teraz w ogóle się nie mówi, a one były niezwykle groźne dla Polski - stwierdził.

Dlaczego nikt zatem nie usłyszał zarzutów w tej sprawie? O to trzeba pytać prokuratury. Komisja powinna i tę kwestię wyjaśnić - odpowiedział gość Roberta Mazurka.

Jak dodał, komisja ds. badania rosyjskich wpływów jest bardzo potrzebna. Miejmy nadzieję, że będzie funkcjonowała w taki sposób, żeby doprowadzić od rezultatów widocznych dla wszystkich. Dlatego że te wpływy rosyjskie były i są. Trzeba się przed nim bronić, zabezpieczać - powiedział.

Czy Naimski chciałby wejść do komisji? Zostawmy to. (...)  Na temat składu komisji będą obradowały odpowiednie gremia - mówił.

Robert Mazurek pytał swojego gościa, ile czasu zajmie zbadanie rosyjskich wpływów w Polsce.

To zależy od głębokości tego badania, od zakresu komisji, od zakresu działania, które komisja będzie miała narzucone. Komisja - według tego planu, który teraz jest - jest komisją państwową, a nie parlamentarną, nie sejmową, w związku z czym ma nieokreślony czas działania, a nie ograniczony tylko do jednej kadencji Sejmu. W związku z tym wybory październikowe nie ograniczają działania komisji - zaznaczył Naimski. Sądzę, że niektóre kwestie związane z rosyjską obecnością są ewidentne i tak naprawdę wystarczy je zebrać i upublicznić - podsumował. 

"Komisja weryfikacyjna powinna zbadać kwestie związane ze śledztwem smoleńskim"

Piotr Naimski wyraził pogląd, że komisja ds. badania rosyjskich wpływów powinna zając się także kwestią śledztwa tuż po katastrofie smoleńskiej. Czy jest jakieś racjonalne uzasadnienie, w polskim interesie, żeby - tak jak zrobił to Tusk - oddać śledztwo w sprawie zamachu w Smoleńsku Rosjanom? - pytał polityk. 

Według niego, komisja badania wypadków lotniczych pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera, która analizowała przyczyny katastrofy smoleńskiej, "dostosowywała swoje prace i swoje wnioski" do ustaleń rosyjskiej komisji MAK (Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego) kierowanej przez Tatjanę Anodinę. (Ustalenia MAK) to była próba narzucenia Polsce narracji politycznej i stanowiska politycznego zgodnego z rosyjskim interesem. To są wpływy, a przyjmowanie tych nacisków w Polsce to jest właśnie to, czym powinna zajmować się komisja do badania wpływów rosyjskich w Polsce - dlaczego komisja Millera w taki sposób się zachowała - czy była głupia, czy była spłacona - podkreślał Naimski. 

Dopytywany dlaczego do tej pory tą sprawą nie zajęła się prokuratura, były wiceminister gospodarki powtórzył, że to sprawa dla komisji weryfikacyjnej. Przyznał zarazem, że inicjatywa w sprawie jej powołania jest spóźniona. 

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek wrócił do kwestii wpływów Kremla na polską politykę. Naimski zwrócił uwagę, że Rosja ma między innymi możliwość oddziaływania na polską opinię publiczną poprzez media społecznościowe. I tego typu działań należy się spodziewać - zaznaczył. 

Jego zdaniem, Rosja prowadzi z Polską wojnę hybrydową, wykorzystując do tego np. ataki hakerskie. 

O pośle Sterczewskim: Jego zachowanie przy granicy zostało wykorzystane przez Rosję i Białoruś

Jeśli chodzi z kolei o polskich polityków - agentów rosyjskich, to według Naimskiego, pytanie do służb kontrwywiadowczych. Ja nie mam wiedzy na ten temat, natomiast można pokazywać działania niektórych polityków, które są niewątpliwie w interesie rosyjskim. Dlaczego oni to robią, to jest osobne pytanie. Dlaczego ten facet biegał pod granicą białoruską i robił cyrk? W czyim interesie to robił - swoim własnym, bo jest głupi? Jeśli jest głupi, to głupich nie sieją, a potem ich wykorzystują. Rosjanie i Białorusini niewątpliwie to wykorzystywali - wskazał b. wiceminister gospodarki. 

Chodzi o posła KO Franciszka Sterczewskiego, który w 2021 roku podczas kryzysu na polsko-białoruskiej granicy próbował przedostać się z pomocą dla koczujących tam uchodźców. Naimski dopytywany, czy zachowanie polityka KO było inspirowane przez Rosję, powtórzył, że tego typu działania wykorzystują później Mińsk i Moskwa. Ludzie, którzy zajmują stanowiska publiczne, są posłami, pracują w mediach, powinni się chwilę zastanowić co robią, jakie są tego skutki - zaznaczył. 

Jak dodał, jeśli działanie Sterczewskiego było nie intencjonalne, to znaczy, że jest głupi i nie nadaje się do tego, by zasiadać w Sejmie.  

Na koniec rozmowy jej gospodarz zapytał o jesienne wybory parlamentarne. Naimski zapewnił, że będą wolne, uczciwe i demokratyczne. Kartki wyborcze będą dobrze policzone. (...) Opozycja mówi, że się organizuje do kontroli - to bardzo dobrze - powiedział polityk. 

Opracowanie: