"Znowu wyszliśmy na wariatów. Ta akcja z gaśnicą nam nie pomogła" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Sławomir Mentzen, odnosząc się do incydentu z grudnia ubiegłego roku, kiedy Grzegorz Braun za pomocą gaśnicy proszkowej zgasił świece chanukowe w Sejmie. Lider Konfederacji mówił również o swoim sprzeciwie wobec tabletki "dzień po" bez recepty. "Ja mam 37 lat i nie mogę sobie kupić wielu lekarstw bez recepty, muszę iść do lekarza, natomiast 15-latka mogłaby" - zauważył.

Sławomir Mentzen powiedział, że piątek w Sejmie będzie "dniem głupich ustaw", bowiem głosowane będą różne projekty obywatelskie. Jednym z nich jest projekt zakazujący organizowania parad równości, którego autorką jest m.in. Kaja Godek. Jak Konfederacja będzie głosowała w tej sprawie?

To są projekty obywatelskie, więc prawdopodobnie co do zasady pozwolimy w pierwszym głosowaniu, żeby trafiły do komisji, żeby nie były od razu odrzucone, natomiast wątpię, żebyśmy finalnie poparli te projekty - stwierdził lider ugrupowania.

Na pytanie, jakby sam zagłosował, gość Porannej rozmowy w RMF FM stwierdził, że nie zgadza się z obiema stronami tego sporu. Jestem zwolennikiem wolności słowa oraz wolności zgromadzeń, nie zgadam się z obiema stronami tego sporu. W Polsce mamy w praktyce taki problem, że są zakazywane demonstracje, ale raczej patriotyczne, np. Marsz Niepodległości ma olbrzymie problemy, żeby co roku przejść przez Warszawę - powiedział. Sądzę, że nie poprzemy tej ustawy, gdyby ona była w ogóle głosowana. Sądzę, że nie będzie - dodał.

Sejm będzie dziś głosował również w sprawie projektu obywatelskiego autorstwa Roberta Bąkiewicza. Robert Mazurek przypomniał, że chodzi o projekt "chroniący" Polskę przed ustawą 447, która miałaby dopuścić przejmowanie przez organizacje żydowskie mienia bezspadkowego. Zdaniem organizatora Marszu Niepodległości, nie wolno w tej sprawie nawet rozmawiać ani podejmować żadnych działań.

Te dwie sprawy są zupełnie oczywiste. Pierwsza, że mienie bezdziedziczne przechodzi na Skarb Państwa i tu nie ma w ogóle żadnej dyskusji. Druga, że rzeczywiście Stany Zjednoczone i Izrael próbują na nas te pieniądze wymusić. Nie można oczywiście im ich dać - zaznaczył.

Natomiast ustawa, która mówi, że nie można rozmawiać, może być problematyczna w praktyce. Nie chciałbym być np. ambasadorem Polski w Waszyngtonie i dowiedzieć się, że idę na kilka lat do więzienia, dlatego że w trakcie rozmowy przy kawie, jak ktoś mi coś zaproponował, ja powiedziałem: "zastanowię się" - dodał.

Sławomir Mentzen o pigułce "dzień po" bez recepty: Coś tu jest nie w porządku

W Porannej rozmowie w RMF FM poruszono również kwestię tabletki "dzień po" bez recepty. Projekt nowelizacji Prawa farmaceutycznego, który przewiduje dostępność jednego z hormonalnych środków antykoncepcyjnych - octanu uliprystalu - dla osób powyżej 15 lat, został w czwartek ponownie skierowany do sejmowej Komisji Zdrowia. Wniosek o odrzucenie projektu w całości złożyła Konfederacja. Sławomir Mentzen był pytany, dlaczego jego ugrupowanie jest przeciwne temu rozwiązaniu.

Nie widzimy wielkiego sensu oraz konsekwencji ustawodawcy. Przecież dopiero co zakazano energetyków dla 15-, 16- i 17-latków, a teraz okazuje się, że ten sam 15-latek nie może sobie kupić Red Bulla, za to może sobie kupić tabletkę "dzień po" i to jeszcze bez żadnej rozmowy z lekarzem - stwierdził polityk.

Czy sprzeciw Konfederacji wynika z powodów ideologicznych, czy raczej praktycznych? Trzeba by zapytać każdego z posłów Konfederacji, co go motywuje. (...) Mnie motywuje wiele rzeczy do bycia przeciwko. Pierwsza to jest ta niekonsekwencja. (...) Po drugie, coś się jednak we mnie burzy. Ja mam 37 lat i nie mogę sobie kupić wielu lekarstw bez recepty, muszę iść do lekarza, natomiast 15-latka mogłaby - zauważył.

Mamy tabletkę "dzień po", która może być szkodliwa dla organizmu, która nie była badana na 15- i 16-latkach, która - według producenta - nie powinna być zażywana przez ludzi poniżej 18. roku życia. Nagle polskie państwo mówi nastolatkom: "jedzcie, nie ograniczajcie się". Coś tu jest nie w porządku - zaznaczył.

Incydent z gaśnicą zaszkodził Konfederacji

W programie poruszono również temat odwieszenia w prawach członka Konfederacji Grzegorza Brauna. Sławomir Mentzen przyznał, że incydent z grudnia ubiegłego roku, kiedy Braun zgasił świece chanukowe w Sejmie za pomocą gaśnicy proszkowej, "nie był czymś, czego w danym momencie od niego oczekiwaliśmy".

Znowu wyszliśmy na wariatów, cały czas się z tym zgadzam. Ta akcja z gaśnicą nam nie pomogła - podkreślił.

Lider Konfederacji nie wziął udziału w głosowaniu, po którym Grzegorz Braun został odwieszony i stał się pełnoprawnym członkiem ugrupowania. Akurat nie było mnie wtedy w Warszawie. Byłem w Toruniu, a na klubie nie głosujemy zdalnie - poinformował.

A gdyby wówczas był jednak w Warszawie, to jakby zagłosował? Na szczęście nie musiałem się na ten temat zastanawiać. Byłem wielkim zwolennikiem zawieszenia Grzegorza Brauna - stwierdził.

Sławomir Mentzen przypomniał, że prawie pięć lat temu nawiązał współpracę z Grzegorzem Braunem. Wtedy z całą pewnością mieliśmy synergię naszych elektoratów, synergię naszych działań. Musimy się wspólnie zastanowić, czy ona nadal istnieje. (Dochodzę do wniosku), że obecnie, to chyba niekoniecznie - powiedział, dodając, że "są pewne ograniczenia instytucjonalne, które sprawiają, że razem trzeba jechać na tym samym wózku".

Te ograniczenia to arytmetyka sejmowa. W tej chwili klub Konfederacji liczy 18 posłów, wśród nich jest Grzegorz Braun i trzech jego zwolenników. Mając czterech członków mniej, Konfederacja byłaby kołem. Nie mielibyśmy wicemarszałka Sejmu, mielibyśmy trzy zamiast pięciu minut wypowiedzi, czasem pięć zamiast dziesięciu. Dużo lepiej jest być klubem parlamentarnym niż kołem - przyznał rozmówca Roberta Mazurka.

Czasem trzeba iść w tym samym kierunku - nawet jeśli wielkiej sympatii nie ma. Musimy o tym (z Grzegorzem Braunem - przyp. red.) porozmawiać, czy chcemy dalej iść w tym kierunku, czy też nie. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Grzegorzem Braunem do mniej więcej października 2023 roku. Współpraca nam się bardzo dobrze układała, potem przestała się układać. Być może jesteśmy w stanie wrócić do relacji z 2023 roku, a być może nie. Ale muszę z nim porozmawiać - powiedział.

Sławomir Mentzen nie chce wracać do swoich 100 ustaw

W Porannej rozmowie w RMF FM wrócił temat 100 ustaw Sławomira Mentzena, które kilka lat temu zniknęły z programu Konfederacji. Czy teraz lider ugrupowania planuje do nich powrócić?

Oczywiście, że ich nie zgłoszę - powiedział. Obiecałem je na rok 2019, w kampanii wyborczej, dowiozłem to, opublikowałem te ustawy. Teraz mamy rok 2024 - dodał.

Przyznał, dlaczego nie chce ich już pokazać. Ponieważ potem znowu dziennikarze i politycy będą mnie atakować za te ustawy. A po co mi to? (...) Po co mi kolejne kontrowersje? Nie potrzebuję tego do niczego - stwierdził.

Jesienią prawybory na prezydenta w Konfederacji

Lider Konfederacji w rozmowie z Robertem Mazurkiem przyznał, że nie wróży jego partii dobrych wyników w zbliżających się wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego.

Mamy przed sobą bardzo trudne wybory samorządowe. Podejrzewam, że nasz wynik w wyborach samorządowych nie będzie oszałamiający. Zaraz potem są wybory do Parlamentu Europejskiego, do których będzie nam ciężko podejść, mając dopiero co słaby wynik w wyborach samorządowych. To wskazuje, że to nie musi być jakiś gigantyczny sukces - ani jedne, ani drugie wybory. Do tego mamy pewne spory wewnętrzne (np. Grzegorz Braun - przyp. red.) - powiedział.

Sławomir Mentzen poinformował, że jesienią Konfederacja zorganizuje prawybory, które wyłonią kandydata na prezydenta. Jest bardzo prawdopodobne, że będę kandydował w prawyborach, a kogo ludzie wybiorą, to nie wiem. Może Grzegorza Brauna? Mam wielką nadzieję, że to nie on wygra te prawybory - powiedział gość Porannej rozmowy w RMF FM.

Opracowanie: