"Jeżeli chodzi o Jacka Czaputowicza, to tak po ludzku czy koleżeńsku radziłbym jakiś dłuższy urlop" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Piotr Gliński. Minister kultury i dziedzictwa narodowego odniósł się w ten sposób do słów byłego szefa polskiej dyplomacji w rządzie Mateusza Morawieckiego, który skrytykował sposób organizowania przez polskie władze ogólnokrajowego referendum.

Zbliżają się wybory parlamentarne - już 15 października wybierzemy nowych posłów i senatorów. W czwartek Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło jedynki na listach wyborczych. Czołowi politycy partii rządzącej "uciekli" z Warszawy - Jarosław Kaczyński wystartuje w Kielcach, a Mateusz Morawiecki - z Katowic. Jedynką w stolicy będzie Piotr Gliński. Czy to oznacza, że PiS oddaje Warszawę opozycji?

To efekt naszej profesjonalnej pracy. Jarosław Kaczyński już kilka miesięcy temu dawał sygnały, że trzeba optymalizować listy także z jego udziałem i rozważał startowanie z takiego miejsca, gdzie będzie mógł pociągnąć dodatkowe mandaty. To jest zwykła optymalizacja list - mówił w Porannej rozmowie RMF FM minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Ja wiem, że druga strona się niepokoi i denerwuje, ale dzięki temu mamy duże szanse - dodał.

Piotr Gliński nie wyznacza sobie żadnego pułapu głosów w Warszawie. To, co mam robić w polityce, to ciężko pracować. Na tych funkcjach, które dzięki zaufaniu wyborców pełnię, staram się realizować zadania poprzez ciężką pracę - stwierdził Piotr Gliński.

Gość Roberta Mazurka podkreślił, że listy PiS-u były zatwierdzane "kolektywnie" na komitecie politycznym. Każdy miał jakiś wpływ - dodał.

"Roberta Bąkiewicza ocenią wyborcy"

W trakcie rozmowy wspomniano o Robercie Bąkiewiczu. Były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości wystartuje z listy PiS z ostatniego miejsca w Radomiu. Jak do tego odnosi się minister kultury i dziedzictwa narodowego?

Roberta Bąkiewicza ocenią wyborcy. On od kilku lat pracuje społecznie, opiekuje się uchodźcami z Ukrainy. Mam zaufanie do polskich wyborców - oni ocenią również tego kandydata - odpowiedział. Nie każda osoba na liście jest moim kolegą, natomiast tak jak w życiu - każdemu trzeba dać szansę - dodał.

Robert Mazurek przytoczył słowa prof. Andrzeja Zybertowicza, który powiedział, że "on nigdy nie umieściłby Roberta Bąkiewicza na listach wyborczych". Andrzej Zybertowicz jest naszym doradcą, naszego środowiska politycznego, nie jest politykiem sensu stricto - odparł Piotr Gliński i powtórzył, że kandydaturę Bąkiewicza ocenią wyborcy.

Ja w polityce muszę znosić różne sytuacje i różne sytuacje, które często są niekomfortowe, często się akceptuje. Polityka to jest też często wybór mniejszego zła - podkreślił.

"Porównanie do Białorusi to jest dom wariatów"

Kolejnym tematem, jaki poruszono w trakcie Porannej rozmowy w RMF FM, były słowa prof. Jacka Czaputowicza odnośnie organizacji przez polskie władze ogólnokrajowego referendum. Były szef polskiej dyplomacji w rządzie Mateusza Morawieckiego na antenie TVN24 zarzucił rządzącym, że cofają oni Polskę do czasów systemu komunistycznego, ze jako kraj zbliżamy się do reżimu białoruskiego.

Tak po ludzku czy koleżeńsku radziłbym jakiś dłuższy urlop, bo wyraźnie widać, że osoba, która jest profesorem, była i jest zaangażowana w bardzo ważne dzieło polityczne, posługuje się argumentami nieprawdziwymi. Informacje, które podaje pan Jacek Czaputowicz na temat tych wyborów i referendum, są nieprawdziwe - zaznaczył Piotr Gliński.

Zawsze przy referendach i wyborach oznacza się pobranie lub niepobranie karty. Od lat tak jest, bo takie są wymogi polskiego prawa. To jest kwestia rozliczeń kart wyborczych, kwestie techniczne, a nie to, że PiS zostawił na kogoś jakąś pułapkę. Po drugie, to są informacje dla prowadzących wybory, a nie informacje, które będą publicznie udostępniane. Tajność głosowania dotyczy tego, kto na kogo głosuje, a nie czy głosuje. Tak jest na całym świecie. To jest standard. Wywód Jacka Czaputowicza na ten temat i porównywanie do Białorusi to jest dom wariatów - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Piotr Gliński.

Gliński nie wybiera się na premierę "Zielonej granicy"

Robert Mazurek zapytał swojego gościa o to, czy wybiera się na premierę filmu "Zielona granica" Agnieszki Holland o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Chyba nie. Nikt mnie nie zapraszał. Nie myślałem o tym - odparł krótko minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Piotr Gliński skarżył się, że artyści wykorzystują swoją twórczość do celów politycznych. Ubolewam, że część środowiska artystycznego intensywnie angażuje się politycznie i używa swojej pozycji, swojego dorobku i talentu często w celach ściśle politycznych. Zresztą efekt artystyczny tych rzeczy jest na ogół skażony tym zaangażowaniem politycznym - mówił.

Przy okazji prowadzący Poranną rozmowę w RMF FM dopytał, co stało się z zapowiedziami sprzed lat dotyczącymi produkcji hollywoodzkich filmów o polskich bohaterach i wydarzeniach z historii Polski. Nie można zrobić każdego filmu. W międzyczasie były dwa lata pandemii, a w tej chwili mamy strajk filmowców - odpowiedział minister.

"Nie ma równowagi między wagą Kaczyńskiego i Tuska"

W programie poruszono również kwestię debaty Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Dlaczego szef PiS-u nie chce dyskusji z liderem PO?

Nie ma równowagi między wagą tych dwóch polityków. Poza tym, styl uprawiania polityki przez pana Donalda Tuska jest stylem bardzo destrukcyjnym dla demokracji, dla kultury demokratycznej - odpowiedział Gliński.

Przy okazji sam zadeklarował, że jako "jedynka" z Warszawy chętnie wziąłby udział w debacie z Tuskiem, również "jedynką" w stolicy. Chciałem spytać go o to, dlaczego tak mało zrobił dla Polski - mówił minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Były wicepremier odpowiedział również na pytanie, czy wziąłby udział w debacie z Adrianem Zandbergiem z Lewicy i Sławomirem Mentzenem z Konfederacji. Pewnie też, bo to również są "jedynki". Jeżeli będą jakieś formaty, które będą zapewniały dobrą i sprawiedliwą debatę, to pewnie będzie to możliwe - odparł.

Opracowanie: