"Pierwsza rzecz z brzegu to ochrona nieba. Wiadomo, że nie tylko my mamy ten problem, są też inne kraje europejskie, z którymi też dobrze by się było dogadać na wspólne inwestycje w tym zakresie" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Adrian Zandberg, poseł Lewicy i lider partii Razem, pytany o to, co zrobić, żeby zwiększyć bezpieczeństwo Polski. Jak dodawał, Rosja utknęła na Ukrainie i to Polsce daje horyzont czasu, żeby się zabezpieczyć się przed ewentualnym atakiem.

"Natomiast myślę, że jeżeli mówimy o bezpieczeństwie kraju, to trzeba myśleć w perspektywie dekady, bo to jest ta perspektywa zmiany świata, która następuje. To nie jest tylko kwestia Rosji. To także kwestia konkurencji między USA a Chinami. To jest kwestia wielu nowych zagrożeń" - mówił.

"Teraz widzimy część z nich na Bałtyku, w ostatnich dniach. To, co się dzieje wokół rurociągów, te zagrożenia, także jeżeli chodzi o Baltic Pipe. To jest pytanie, do jakiego stopnia nasze służby są przygotowane, żeby ochronić żywotne, ekonomiczne interesy Polski" - podkreślał gość Tomasza Terlikowskiego.

Dodawał, że potrzebna jest współpraca. "Nie przekonanie, że sami damy radę, tylko w ramach regionu, który bardzo dobrze rozumie te wyzwania zmieniającego się świata. Bo to widać chyba bardzo jasno po deklaracjach socjaldemokratycznych rządów, czy polityków z różnych stron sceny politycznej w krajach skandynawskich, żeby w tym bałtyckim obszarze szukać wspólnych rozwiązań. Nie tylko rozwiązań ekonomicznych, ale także rozwiązań jeżeli chodzi o bezpieczeństwo" - zaznaczał.

Mamy wiele lat zaniedbań jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo"

Według niego ważne jest, żeby zadbać też o cyberbezpieczeństwo. "Mamy wiele lat zaniedbań jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo. I to będzie - moim zdaniem - w najbliższym roku istotny problem. Dzisiaj wszyscy widzimy te dosyć przerażające obrazy, (...) jak atak rakietowy rosyjski na kluczowe punkty infrastrukturalne zmienił życie mieszkańców ukraińskich miast. Trzeba też sobie powiedzieć otwarcie, że do podobnych efektów, jeżeli chodzi o blackouty, jeżeli chodzi o wyłączenie systemu energetycznego, może dojść cyberatakiem. Do tego często nie jest potrzebne wysłanie nawet jednej rakiety. My jesteśmy ciągle o kilka lat do tyłu jeżeli chodzi o budowę instytucji cyberbezpieczeństwa. Myślę, że tutaj włożenie istotnych pieniędzy może zmienić dość szybko dość wiele" - mówił Zandberg.

Tomasz Terlikowski pytał też swojego gościa o to, czy będziemy mieli problemy z blackoutami w Europie.

"To będzie w dużym stopniu zależało od tego, czy będziemy się jako Europa trzymać razem. Nasze systemy energetyczne są połączone. To, co może uderzyć w konkretne kraje i położyć wszystkich, jak domino, to egoizm. Egoizm pojedynczych krajów, które będą przedkładały swoje doraźne interesy nad stabilność całej europejskiej sieci energetycznej" - podkreślał.

"Mówię o tym, ponieważ widzę w ostatnich tygodniach falę takiego egoistycznego myślenia, która bardzo mnie niepokoi. Mówię tu np. o decyzji rządu Republiki Federalnej o tym, żeby pójść ze swoim własnym programem ochronnym, jeśli chodzi o energię, jeśli chodzi o gospodarkę. To jest decyzja, która została - i słusznie - oprotestowana przez wiele krajów europejskich. Myślę, że dzisiaj nie można pójść ścieżką egoizmu, w której ci, którzy mają, się uratują, kosztem tych, którzy nie mają. Bo sieć energetyczna jest jedna, więc jeśli ona padnie w krajach, które są słabsze, to nie jest tak, że to będzie bezkosztowe dla reszty" - dodawał.

Czy NATO powinno rozmieścić na terenie polski instalacje z bronią atomową? "Myślę, że jest (to) jasne raczej dla wszystkich, że to się nie wydarzy" - zaznaczał gość Tomasza Terlikowskiego.

"Trzeba doprowadzić do twardego, finansowego rozdziału pomiędzy państwem a Kościołem"

"Ten konkordat, który mamy obecnie, jest - moim zdaniem - dla państwa polskiego skonstruowany w sposób niekorzystny. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten konkordat wypowiedzieć i podpisać normalną umowę międzynarodową o bardzo ograniczonym charakterze, która nie będzie dla państwa polskiego finansowo niekorzystna" - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Adrian Zandberg.

Prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę, że konkordat jest umową pomiędzy Polską a Watykanem i żeby to zrobić, muszą się zgodzić dwie strony. "Chciałem zwrócić uwagę, że właśnie na zeszłym posiedzeniu Sejmu wypowiedzieliśmy umowę jednostronnie o trwałej przyjaźni pomiędzy PRL a Ludową Republiką Angoli. Zrobiliśmy to dlatego, że ministerstwu spraw zagranicznych nie udało się doprowadzić do dwustronnego pożegnania się z tą umową" - przypomniał lider partii Razem. "Chciałbym, żebyśmy w Polsce stosunki między państwem a Kościołami oparli na zasadzie równości. Uważam, że trzeba doprowadzić do twardego, finansowego rozdziału pomiędzy państwem a kościołem" - dodał.

Lider Lewicy był też pytany o rządową propozycję ustawy dotyczącej sprzedaży węgla przez samorządy. "Problem z węglem jest taki, że nie ma takiego magika, który sprzeda węgiel z samorządowego składu, jeżeli ten węgiel do tego samorządowego składu nie dojedzie" - mówił Zandberg. "Czekam na konkretne, już praktyczne rozwiązania. Na razie widzieliśmy założenia ustaw, które przyniósł rząd, które doprowadzą do tego, że faktycznie w tych cenach ten węgiel do samorządów dojechał. I bardzo nie chciałbym, żeby to się zamieniło w grę pod tytułem takiego zwalania, że rząd nie umie sobie poradzić, więc powie, że to teraz miały samorządy załatwić, a jak nie załatwiły to, to nie moja sprawa" - mówił lider partii Razem.

Zandberg był również pytany o pomysł Lewicy na przyspieszenie procedur rozwodowych. Ich zdaniem rozwód, który byłby za zgodą dwóch stron, powinien móc być zawierany w Urzędzie Stanu Cywilnego, a nie w sądzie. "Mówimy tutaj o takiej sytuacji, że jeżeli mamy małżeństwo, które nie ma dzieciaków, które nie ma konfliktu majątkowego, które chce się po prostu w zgodzie rozejść" - tłumaczył Zandberg. Jego zdaniem, ten projekt ustawy ma szansę odciążyć sądy.

Opracowanie: