To miał być popis ekipy „Canarinhos”, brazylijski powrót na szczyt po 20 latach. Mundial sprzed czterech lat zakończył się jednak sromotną klęską brazylijskiego futbolu. Tytuł zdobyli Niemcy, historyczną bramkę strzelił Miroslav Klose, ale europejski futbol zanotował też kilka poważnych wpadek.

Ogromne oczekiwania Brazylijczyków były przed rozpoczęciem mundialu zrozumiałe. Zdaniem wielu piłka wróciła do miejsca, w którym czuje się najlepiej. Do kraju, w którym się ją szanuje i w którym się ją kocha. Po tym jak Brazylia wygrała 3:1 z Chorwacją, a dwie bramki strzelił Neymar wydawało się, że wszystko jest w porządku. Co prawda kolejny mecz zakończył się bezbramkowym remisem z Meksykiem, ale po pokonaniu 4:1 Kamerunu kibice znów byli szczęśliwi.

Faza grupowa miała jednak dużo niezwykłych momentów - jak powtórka finału z 2010 roku z Johannesburga. Tym razem Holandia nie dała szans Hiszpanii wygrywając aż 5:1. Świat w szoku, a był to dopiero początek, bo Hiszpanie nie wyszli z grupy. Podobnie jak Włosi i Anglicy. W grupie wygrała Kostaryka przed Urugwajem.

Takiego scenariusza mało kto się spodziewał. Podobnie jak odpadnięcia Portugalii, choć ta drużyna trafiła wtedy do "grupy śmierci" z Niemcami, USA i Ghaną. Porażka z naszymi zachodnimi sąsiadami 0:4 też była jednym z zaskoczeń fazy grupowej.

Później było już tylko ciekawiej. Brazylia w meczu z Chile drżała o wynik do samego końca, wygrała dopiero po karnych, Niemcy dopiero po dogrywce ograli Algierię, Kostaryka pokonała Grecję w meczu "kopciuszków". Po dogrywkach awans do ćwierćfinału wywalczyły też grająca nudny futbol Argentyna (wygrana 1:0 ze Szwajcarią) i Belgia, która ograła USA.

7:1

W ćwierćfinale mieliśmy już wielkie szlagiery. Niemcom zawdzięczają półfinał Hummelsowi. Jego trafienie wyeliminowało z turnieju Francuzów.

Wydawało się, że Brazylia łapie wiatr w żagle po tym, jak ograła skuteczną i widowiskową Kolumbię. Kostaryka nadal zaskakiwała piłkarski świat dziarsko walcząc z Holandią i dopiero po karnych "Pomarańczowi" wygrali. Argentyna za to odniosła piąte jednobramkowe zwycięstwo. Tym razem pokonali Belgów.

I wreszcie nadszedł wieczór, który spowodował, że wszystko, co działo się dotychczas na mundialu zeszło na drugi plan. W półfinale, na legendarnej Maracanie Niemcy pokonali Brazylię aż 7:1! W sześć minut strzelili cztery bramki.

Klęska, rozpacz i łzy Brazylijczyków zdominowały ostatnie dni turnieju. Argentyna szczęśliwie znalazła się w finale pokonując w karnych Holandię. Mizerny styl "Albicelestes" został jednak ukarany ostatnim meczu mundialu. Gola na wagę zwycięstwa w mistrzostwach świata strzelił Mario Goetze.

Na rosyjskich boiskach nie będzie strzelca finałowej bramki, nie będzie Miroslava Klose, który w Brazylii został najlepszym w historii strzelcem mistrzostw świata. Będą Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Argentyńczyk ciągle w kadrze niespełniony, Portugalczyk pokrzepiony wygraniem Euro 2016.

Poprzedni turniej dał dużo emocji. Pokazał, że kraje skazywane na porażki potrafią dzielnie walczyć. Przykład? Kostaryka i Algieria. Były emocjonujące konkursy rzutów karnych i bramki w ostatnich minutach, jak trafienie Papastathopulosa, które sprawiło, że Grecy doprowadzili do dogrywki w starciu z Kostaryką w 1/8.

Ciekawe, które drużyny zaskoczą nas tym razem, a kto okaże się wielkim rozczarowaniem. Czas rozpocząć piłkarskie święto!

(nm)