Sporting Lizbona regularnie dostarcza gwiazdy do reprezentacji Portugalii, a także najsilniejszych klubów Europy. Od lat 90' trwa nieprzerwana moda na zawodników wychowanych przez system juniorski klubu. Sporting zarabia na tym ogromne pieniądze, choć nie wszystkie gwiazdy sprzedano za gigantyczne sumy.

Sporting Lizbona regularnie dostarcza gwiazdy do reprezentacji Portugalii, a także najsilniejszych klubów Europy. Od lat 90' trwa nieprzerwana moda na zawodników wychowanych przez system juniorski klubu. Sporting zarabia na tym ogromne pieniądze, choć nie wszystkie gwiazdy sprzedano za gigantyczne sumy.
Szkoleniowiec Sportingu Jorge Jesus podczas treningu z drużyną /MARIO CRUZ /PAP/EPA

Wystarczy prześledzić kadrę reprezentacji Portugalii na Euro 2016. Aż 10 z 23 zawodników ma za sobą grę w barwach Sportingu. Listę otwiera Cristiano Ronaldo. Dalej mamy takich piłkarzy jak Nai, Ricardo Quaresma, Rui Patricio, Joao Mario, William Carvalho, Adrien Silva, Jose Fonte, Joao Moutinho i Cedric Soares. To pokazuje skalę o jakiej mówimy. I można śmiało założyć, że bez szkoleniowych sukcesów Sportingu nie byłoby i sukcesu reprezentacji.

Drużyna z Lizbony w przeciwieństwie do Benfiki i FC Porto nie szuka wzmocnień w Brazylii, ale dokładnie penetruje krajowe podwórku wyszukując młodych, zdolnych zawodników, którzy mają okrzepnąć już w juniorskich drużynach Sportingu. Efekty są niesamowite.

Zaczęło się jeszcze w latach 90'. Szlak przetarli Paulo Futre i Luis Figo, choć warto pamiętać, że ten drugi trafił do FC Barcelony za śmieszne 1,5 miliona euro. W Sportingu zainwestowano ogromne środki w rozwój klubowej akademii, która działa od 2002 roku w podlizbońskim Alcochete. I właśnie od tego czasu możemy mówić o prawdziwym wysypie zdolnych młodych zawodników. Trzeba tu wymienić choćby Simao Sabrosę, Quaresmę, czy Ronaldo. Dalej trzeba wspomnieć o Hugo Vianie, Miguelu Veloso, czy Brumie. W Sportingu piłki uczył się także Anglik Eric Dier - dziś piłkarz Tottenhamu Londyn. Za każdego z nich klub zarobił przynajmniej kilka, a często i kilkanaście milionów euro. Jak wiadomo pieniężna bańka w futbolu cały czas pęcznieje. Stąd tegoroczny rekord i sprzedanie Joao Mario do Interu Mediolan za 40 milionów euro. W kolejce na pewno czekają kolejni zawodnicy, o których usłyszymy za rok czy dwa.

A skoro Sporting zarabia, to może i kupować. Latem do klubu dołączyli na przykład napastnicy: Bas Dost z Wolfsburga czy Andre z Corinthians. Holender mierzący grubo ponad 190 centymetrów wzrostu zdążył już strzelić 4 bramki w lidze portugalskiej. Obrońcy Legii będą mieli z nim sporo problemów. Szczególnie w walce o górne piłki. Brazylijczyk z kolei, choć rozegrał w lidze tylko 117 minut też już gola zdobył. W środku pola groźni będą Adrien Silva i William Carvalho. Na skrzydle trzeba uważać na Bryana Ruiza z Kostaryki - ten piłkarz zanotował już 4 asysty w tym sezonie. O jedną asystę więcej ma drugi ze skrzydłowych Gelson Martins. Przy stałych fragmentach gry trzeba dobrze kryć Sebastiana Coatesa. Środkowy obrońca zdążył już dwa razy wpisać się na listę strzelców w tym sezonie. No i jest jeszcze bramkarz Rui Patricio. Żyjąca legenda klubu mimo zaledwie 28 lat. Wychowanek Sportingu, związany z klubem od pierwszych piłkarskich treningów.