Dla reprezentacji Gibraltaru to pierwsze w historii eliminacje do wielkiej piłkarskiej imprezy. Na razie nowicjusz zbiera cięgi od bardziej doświadczonych reprezentacji i to pewnie szybko się nie zmieni. Marzenia naszych rywali są bardzo realistyczne. Chcą po prostu przegrywać... jak najniżej.

Dla reprezentacji Gibraltaru to pierwsze w historii eliminacje do wielkiej piłkarskiej imprezy. Na razie nowicjusz zbiera cięgi od bardziej doświadczonych reprezentacji i to pewnie szybko się nie zmieni. Marzenia naszych rywali są bardzo realistyczne. Chcą po prostu przegrywać... jak najniżej.
Selekcjoner Gibraltaru Jeff Wood /Bartłomiej Zborowski /PAP

Nie każdy zespół gra o mistrzostwo świata. Oglądając mecze Gibraltaru, można dostrzec zaangażowanie, wkładane serce w każdy mecz - mówił wczoraj na konferencji prasowej selekcjoner Adam Nawałka. A przecież takie cechy cenimy u wszystkich sportowców. Większość z nas mówi o tym, że porażkę zaakceptuje, ale po walce. I tą walkę będą chcieli wieczorem w Warszawie pokazać nasi rywale.

Dotychczas w eliminacjach to zaangażowanie na niewiele się przekłada. Gibraltar strzelił jedną bramkę, stracił 38. Najniższa zanotowana porażka to ta 0:3 z Gruzją. Kilka dni temu outsider przegrał 0:4 z Irlandią i to akurat wlało w serca dziennikarzy z Gibraltaru spore nadzieje. Zresztą warto pamiętać, że dopóki tej drużynie starczy sił, to potrafi się nieźle bronić. W pierwszych 45 minutach traci mniej bramek niż po przerwie. Najlepszy scenariusz na wieczorny mecz jest więc taki sam, jak w piątek we Frankfurcie. Musimy zagrać jak Niemcy z nami - zdobyć dwie, trzy bramki i potem spokojnie kontrolować sytuację.

Trener rywali Jeff Wood zapewnia jednak: Przede wszystkim chcemy robić postępy w naszej grze i wprowadzać do zespołu nowych, młodych graczy. Chcemy opracować nowy system gry i długoterminowy plan pracy. Na boisku zamierzamy postawić Polakom trudne warunki. Nie chcemy skupiać się wyłącznie na obronie.

A kogo może posłać na murawę? Oczywiście amatorów. Bramkarz Jordan Perez to strażak, napastnik Kyle Casciaro jest urzędnikiem i narodowym bohaterem - to on zdobył jak na razie jedyną w eliminacjach bramkę dla Gibraltaru w meczu ze Szkocją. Jego brat Ryan Casciaro to policjant. Kogo jeszcze tam mamy? Obrońca Roy Chipolina jest na przykład celnikiem. Wszyscy - grając z Niemcami, Polską czy Szkocją - spełniają wielkie sportowe marzenie.

W klubowej piłce Gibraltar też nie ma oczywiście zbyt mocnej pozycji, ale tego lata w 1. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Lincoln Red Imps wyeliminował FC Santa Coloma z Andory (2:1, 0:0), a bohaterem był wspominany już Lee Casciaro. W wygranym meczu strzelił bramkę i zanotował asystę. W kolejne rundzie zbyt mocny okazał się duński FC Midtjylland (0:2, 0:1). Teraz w fazie grupowej Ligi Europejskiej Duńczycy będą rywalizowali z Legią. Tomasz Jodłowiec może więc po meczu podpytać zawodników z Gibraltaru o tą drużynę.

Jedno jest pewne - musimy w tym meczu zgarnąć komplet punktów i trudno rozpatrywać jakikolwiek inny scenariusz. Nie ma też co ukrywać, że liczymy na okazałe zwycięstwo, a takie w ostatnich latach potrafiliśmy odnosić:

- 10:0 z San Marino w 2009 roku

- 8:0 z Azerbejdżanem w 2005 roku

- 7:0 z Gibraltarem w 2014 roku

Z pewnością takie rozwiązanie ucieszy kibiców, choć wieczorem na Stadionie Narodowym będzie z pewnością sporo wolnych miejsc. Ceny biletów na pojedynek z amatorami są dość wysokie. Do tego dochodzi warszawska, deszczowa aura, która z pewnością nie zwiększy frekwencji w ostatniej chwili.

(MRod)