Grupa Wyszehradzka jest najbardziej w całej Unii Europejskiej - przeciwna obowiązkowemu przyjmowaniu uchodźców z Afryki. Do Grupy należy: Polska, Węgry, Słowacja i Czechy.

W projekcie dokumentu przygotowanego przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska na szczyt Unii Europejskiej, który odbędzie się pod koniec tygodnia nie ma słowa "obowiązkowy" przy opisie procesu przyjmowania uchodźców.

Dokument - do którego dotarłam - będzie jeszcze negocjowany. Ostateczne decyzje zapadną na unijnym szczycie.  Z moich informacji wynika, że większość krajów UE gotowa jest jednak przyjmować uchodźców i nie ma problemu z tym, żeby taki zapis był obowiązkowy. Nawet Hiszpania, czy Portugalia gotowe byłyby się zgodzić na takie rozwiązanie pod pewnymi warunkami.

Pierwsze opory i wątpliwości nieco już zmalały. Najbardziej przeciwny obowiązkowemu przyjmowaniu uchodźców jest premier Węgier Victor Orban oraz premier Słowacji. Orban, który i tak ma złą opinię w Brukseli, dość dosadnie ( w porównaniu do premier Ewy Kopacz ) wypowiadał się na temat obowiązkowego przyjmowania uchodźców.

To jednak Polska-  jako największy kraj w Grupie Wyszehradzkiej - głośno mówi o swoim sprzeciwie ws. obowiązkowego przyjmowania uchodźców. I głównie z tym będziemy w UE kojarzeni.

W przeszłości Grupa Wyszehradzka często rozpadała się i zostawaliśmy sami. To my w imieniu Grupy nadstawialiśmy karku, a Węgry czy Słowacja - cichcem się wycofywały. Tak było np. w kwestii sankcji wobec Rosji, kiedy Węgry nas nie poparły.

Rodzi się więc pytanie: czy w naszym interesie jest  przywództwo w tej delikatnej (także pod względem etycznym) batalii? Tym bardziej, że nawet jeżeli słowo "obowiązkowy" nie znajdzie się w dokumencie, to  sens całego procesu zostanie zachowany. I tak będziemy musieli przyjąć dużą grupę uchodźców, a przywództwo grupie najbardziej "na nie" będzie nam na długo pamiętane.