Francja i Niemcy chcą, by to socjaliści obsadzili stanowisko szefa unijnej dyplomacji. I żeby to była kobieta. Wynika tak z wypowiedzi kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francoisa Hollande'a po zakończonym fiaskiem szczycie UE. A to oznacza, że szanse Radosława Sikorskiego na stanowisko po Catherine Ashton spadły do zera, jakby na to nie patrzeć, szef polskiej dyplomacji nie jest ani socjalistą, ani kobietą.

Premier Donald Tusk wciąż miałby szanse na stanowisko szefa Rady Europejskiej, gdyby chciał je objąć. Również i w tym przypadku nimiecka kanclerz dała do zrozumienia, że równie dobrze tę funkcję może pełnić liberał lub ktoś niezwiązany z żadną partią. Najwyraźniej odmowę szefa polskiego rządu potraktowała poważnie.

Oznacza to, że Polsce pozostają do wyboru już tylko teki komisarzy a nie eksponowane stanowiska. W grę wchodzą ważne stanowiska komisarza ds. energii, lub rynku wewnętrznego. Są może mniej prestiżowe, ale bardziej "konkretne".

Francja np. bije się o tekę komisarza ds. ekonomicznych, bo chce w ten sposób "poluzować" narzuconą przez UE - dyscyplinę budżetową. Polska do końca lipca będzie musiała przesłać nowemu szefowi Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junckerowi nazwiska kandydatów. Oczywiście jednym z nich nadal może być Radosław Sikorski, ale już nie na stanowisko szefa unijnej dyplomacji, ale np. na komisarza ds. energii.

Donald Tusk także powinien przesłać nazwisko jakiejś kandydatki. Chodzi już konkretnie o kobietę. Juncker chce mieć co najmniej 10 pań na eksponowanych stanowiskach, bo obawia się, że w przeciwnym wypadku nie zyska akceptacji Parlamentu Europejskiego.