Premier Tusk zaniżył, a nie podbił stawkę w negocjacjach z Unią Europejską. Chodzi zwłaszcza o środki na rolnictwo. W tej kwestii przyjął najbardziej minimalistyczny scenariusz z możliwych, a jednocześnie stwierdził, że to ambitny plan.

Z propozycji budżetu Komisji Europejskiej wynika, że moglibyśmy zawalczyć nawet o 142 miliardy złotych ( 34,5 miliarda euro) na dopłaty dla rolników i rozwój obszarów wiejskich. W Sejmie premier powiedział jednak tylko o 100 miliardach złotych ponad te 300, które dawno ogłoszono podczas kampanii wyborczej. Zanim na dobre rozpoczęły się negocjacje, premier obciął polskim rolnikom pieniądze.

 400 miliardów złotych, o których mówił premier, to w zasadzie tyle, ile otrzymaliśmy z unijnej kasy już teraz. To najbardziej minimalistyczny scenariusz. Nikt do tej pory nie mówił, że naszą ambicją negocjacyjną jest budżet na obecnym poziomie.

100 miliardów złotych na rolnictwo, które wymienił premier, to nawet trochę mniej niż rolnicy otrzymali do tej pory (27 miliardów euro), a przecież dopłaty miały rosnąć. Zawsze zapewniano nas, że pieniędzy z unijnej kasy będzie więcej niż obecnie, a jednocześnie trochę mniej niż w propozycji Komisji Europejskiej.

Jeżeli uzyskamy z Unii Europejskiej tylko 400 miliardów, będzie to po prostu porażka. Jeżeli uda się rządowi wynegocjować coś ponad to minimum, premier z pewnością ogłosi w kraju sukces.